18. Świat zawirował

957 67 6
                                    

Syriusz wpadł do mieszkania gdzie spodziewał się zastać załamaną Lily, ale jej tam nie znalazł. Już miał się teleportować do Remusa by jej poszukać, kiedy w salonie pojawiła się Marlena. Blondynka wyglądała na równie wykończoną, co on a na dodatek była smutna.

- W samą porę, musisz mi pomóc znaleźć Lily. Zerwała zaręczyny z tym Łosiem i nie wiem...

- Jest u mnie- chłopak zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na nią.- Mama powiedziała, że pojawiła się w środku nocy. Powiedziała mi, co się stało. Poprosiła żebym zabrała jej rzeczy, ponieważ boi się, że wpadnie na Jamesa.

- Że co!? Zostawiasz ich na jeden wieczór i od razu dzieje się coś takiego, a teraz jeszcze mi mówisz, że ona się wyprowadza- Syriusz wyglądał na wkurzonego i Marlena wcale mu się nie dziwiła.- Nie może tak być, nie zgadzam się! Porozmawiam z nią.

- Poczekaj, Lily w tej chwili nie chce nikogo widzieć, nawet mnie. Mamrotała coś o tym, że potrzebuje czasu, że musi odbyć żałobę...

- Co za idiotyzm! Nie może tak po prostu uciekać od problemu.

- Stawiała mu czoło przez dwa miesiące znaczni lepiej niż ktoś inny! Dzień po pogrzebie była na nogach i ruszyła do działania, nie dając sobie czasu na uporanie się z tą stratą. To, że James nie przyszedł tylko rozdarło tamtą ranę. Musimy jej dać chwilę żeby to sobie poukładała w głowie, a wtedy na pewno wszystko się ułoży.

- Ile to potrwa? Dzień, tydzień, miesiąc a może rok- usiadł na fotelu.- Jeśli pozwolimy się jej zamknąć w tej skorupie to już po niej.

- Mamy jej jedyne dać trochę czasu. Dobrze wiesz jak Lilka przeżywa wszystko, zawsze przed nami ukrywała swoje uczucia. Jeśli będziemy naciskać to tylko bardziej ją odstraszymy- Marlena usiadła Syriuszowi na kolanie i się w niego wtuliła.

- Chyba masz rację, ale przyzwyczaiłem się do niej. Nawet Lunio tak nie marudził widząc mój porządek- dziewczyna się uśmiechnęła.

- Może wszystko wróci do normy lada dzień. A co z Jamesem?

- Poszedłem do niego jak tylko skończyłem zmianę, miałem przeczucie, że jest u siebie w domu. Miałem plan żeby połamać mu okulary na nosie, ale gdy go zobaczyłem, zrozumiałem, że tylko wyświadczyłbym mu przysługę w ten sposób. Wyglądał jak śmierć, jakby przez tych kilka godzin postarzał się o dziesięć lat. W tak złym stanie jeszcze nigdy nie był nawet wtedy, gdy Lilka urządziła mu piekło w szóstej klasie.

- Może ich gdzieś zamknijmy jak wtedy i poczekajmy aż się dogadają.

- Chyba tym razem to nie zadziała. Naprawdę się wyprowadza?

- Będzie u mnie, dopilnuję żeby jej się nic nie stało.

Niestety Marlenie nie udało się dotrzymać obietnicy, ponieważ w trzy dni później Lily wyniosła się na drugi koniec miast gdzie wynajęła pokój u mugolskiej rodziny. Potrzebowała samotni, a tam tak ową znalazła. Pracowała w szpitala więcej niż inni, dzięki czemu awansowała na pomocnika medyka. Był to ostatni element jej praktyk, które pochłonęły ją całkowicie.

Dni mijały, ale nic nie chciało wrócić do poprzedniego stanu rzeczy. Załamany James obrał tą samą metodę, co Lily i poświęcał każdą sekundę pracy w biurze aurorów. Postanowił nawet przenieść się do niewielkiego mieszkania tuż koło zejścia do Ministerstwa Magii, aby zawsze być pod ręką, gdy dojdzie do ataku. Syriusz obserwował go w pracy i chociaż James starał się zachowywać naturalnie, widział, że nie może się pogodzić z tym, że Lily odeszła. Stał się nieco bardziej agresywny i nie chciał nawet słuchać o sprawach niezwiązanych z pracą.

Lily i James- poza murami HogwartuWhere stories live. Discover now