Rozdział 14

60 4 0
                                    

Tydzień później

Dzisiaj są Igrzyska, a ja za tydzień rodzę. Wstałam i poszłam zjeść śniadanie. Później poszliśmy do wyznaczonego miejsca. Przyszła do nas jeszcze Annie z Finnickiem. Joanna nie mogła do nas przyjść ponieważ ona musiała wcześniej wylecieć. Pożegnanie było trudne. Strasznie się rozpłakałam. Najgorsze jest to, że mogę już ich nie zobaczyć. Przytuliłam dzieci, a później Peete. Nie chciałam go puszczać. Pocałował mnie i strażnicy zabrali mnie do poduszkowca. Byłam cała roztrzęsiona od płaczu. Gdy dolecieliśmy na miejsce musiałam wejść do rury. Ja miałam specjalnie większą rurę ponieważ nie weszła bym do zwykłej z tym brzuchem ciążowym. Gdy dojechałam na arenę koło mnie był Max. Arena była identyczna jak podczas moich  pierwszych igrzysk więc jak nie zapomniałam to ją dobrze znałam. Zaczęło się odliczanie.
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1. Rozbrzmiał sygnał startu. Pobiegliśmy do rogu. Zaczęła się walka. Max wziął dla mnie łuk i strzały oraz plecak, a dla siebie też plecak i maczetę. Pobiegliśmy w głąb lasu. Dołączyła do nas Joanna. Zmierzaliśmy do jaskini w której ukrywałam się z Peetą. Nadal tam była więc poszliśmy się tam schować. Wyglądała ona jak skała więc jak koło niej przechodzili to nie zaglądali do niej ani nic. Byliśmy bezpieczni. W moim plecaku był śpiwór, woda, pusta butelka, nóż, lina oraz trzy paczki suszonego mięsa. U Maxa i Joanny było to samo. Jak narazie nic nam nie zagrażało. Gdy było już ciemno wyświetlili na niebie kto dzisiaj zmarł. Dzisiaj zmarło 15 osób. Zostało 9.

Kolejne lata miłości Katniss i Peeta część 6Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora