14 (specjał na 1k)

1.2K 62 77
                                    

Pov. Rosja
Martwię się o Amerykę. Od kiedy Ukraina wyszła, ciągle jest zamyślonym albo łapie się za brzuch. A jak się spytam to odpowiada "wszystko w swoim czasie". No ale co mogę poradzić.

Przypomniałem sobie, że mieliśmy iść dzisiaj do Niemca. Pognałem do pokoju i zapukałem do drzwi.

R: Ame! Mogę wejść?
A: E... Tak.- chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka. Usiadłem obok chłopaka.

R: Hej, wszystko w porządku?
A: Tak, nie przejmuj się mną. Dowiesz się niedługo. - uśmiechnął się. Jeziuu ale on jest słodki. Przytuliłem się do niego.

R: Słuchaj no Niemcy, zaprosił nas na imprezę o 19. U niego. Idziemy?
A:... Sam nie wiem. Może byśmy zostali dzisiaj w domu? Nienajlepiej się czuje.
R: Dobrze. A co chcesz porobić?- mój wzrok poleciał na jego twarz. Zbliżyłem się do niego i złapałem w pasie. Podniosłem go i posadziłem na moich kolanach. Uśmiechnąłem się uwodzicielsko. Załączyłem nasze usta w namiętny pocałunek.
A: Nie dzisiaj. - eh... co się z nim dzieje.
A: A jeżeli jesteś ciekawy co się dzieje to poczekaj do świąt. - dobra, to tylko dwa tygodnie. Dam radę.

//Dwa tygodnie później//(Soviet, czemu debilko przeskakujesz tyle?)

Pov. Ame
Dzisiaj mu powiem. Mam nadzieję że nie będzie zły. Chciał mieć dziecko, ale czy w takim wieku? Nawet szkoły nie skończyliśmy, a już mamy być rodzicami? Muszę z kimś o tym pogadać.

Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Kanady.

K: Cześć mamusiu..
A: Bardzo zabawne. Mam pytanie.
K: Wal.
A: Co jeżeli Rosja mnie odrzuci? Znaczy nas. Bo... nawet szkoły nie skończyliśmy, ślubu nie braliśmy a już mamy mieć dziecko. To jest nie logiczne.
K: Posłuchaj. Rosja to fajny koleś, jakoś go akceptuje. Ale jeżeli zrobi ci krzywdę w jaki kolejek sposób to mu urwę łeb.
A: Dzięki Kan.
K: Drobiazg. Hej a kiedy chcesz mi powiedzieć?
A: Dzisiaj. Jakoś przy prezentach. Kupiłem małego misia. Mam nadzieję że zrozumie.
K: Ja też. Dobra muszę lecieć do Ukrainy. Trzymaj się i powodzenia.
A: Pa. -  rozłączyłem się. Może Kanada ma rację? Dobra, nie będę się tym AŻ TAK przejmował.

Usiadłem na łóżku i spojrzałem na zegarek. *18.45*. Rosja powinien za chwilę wrócić. Zacząłem zastanawiać się nad imieniem dla dziecka. Wziąłem kartkę, długopis i zacząłem pisać.
A: Rusame, Armo, Ame eh... dużo jest imion. - zaczęłam sobie wyliczać.

Po krótkiej chwili usłyszałem jak ktoś zamyka drzwi. Pewnie Rosja. Zszedłem na dół i nie myliłem się. W drzwiach stał mój ukochany. Podszedłem do niego od tyłu gdy zdejmował kurtkę.

A: Bu!- naskoczyłem na niego.
R: A! To ty. Jak minął dzień?
A: Nudno i pusto. Nie mogę się doczekać prezentu od ciebie.
R: Tak? A ty dla mnie masz?
A: A żebyś wiedział.
R: Haha, dobrze. Chodź. Idziemy zrobić obiad. (Wenoo gdzie jesteś? T‹T). - poszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robić.  posiłek.

//Timeeee skip//
//Wigilia//
Siedzieliśmy przy dużym stole. Byłem ja, Rosja, Kanada, Ukraina, Polska, Japonia, Węgry, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, ZSRR z którego nie bał się Polak, III Rzesza, Nowa Zelandia, Australia, Białoruś i Kazachstan. Cała rodzina. Cieszyłem się z tego dnia. Wszyscy wiedzieli o mojej ciąży, tylko nie Rosja. Nie mogłem się doczekać rozpakowywania prezentów.

W końcu! Prezenty!
WB: Więc tak. Skoro jesteśmy dzisiaj całą rodziną i wspólnie siedzimy przy jednym stole, może rozpakujemy razem prezenty. - wszyscy przytakneli. Herbaciarz podawał każdemu z kolei paczkę. W końcu nadszedł prezent ode mnie.

Pov. Rosji
Do moich rąk, trafił małych rozmiarów kartonik. Był od Ameryki. W tym momencie wszyscy ucichli i spojrzeli się na mnie. Ja niepewnie otworzyłem pudełko. W środku znajdowały się... mały miś z napisem "I love my dad". Chwila. Wymioty, słabe samopoczucie. Nie chodzenie do Maka.

R: Nie.
A: R-Rosja ja... Jestem w ciąży. - łzy radości zaczęły lecieć z moich oczu. Będę ojcem. Od razu przytuliłem się do Ameryki.
R: Właśnie uczyniłeś mnie najszczęśliwszym człowiekiem (krajem) na świecie. - wybiegłem z domu i na całe gardło zacząłem krzyczeć.

R: BOŻE!!! DZIĘKUJĘ CI ZA TEN DZIEŃ!

Gdy wróciłem wszyscy zaczęli gratulować mi i mojemu chłopakowi. Ameryka patrzył na mnie. Obiecuję że będę się o niego troszczył jak nigdy.

R: Teraz mój prezent dla ciebie. - stanąłem przed nim i wyciągnąłem małe pudełko. Klęknąłem na kolana i powiedziałem.
R: Ameryko, od kiedy cię znam, zawsze byłeś moim światełkiem w tunelu. Zawsze byłeś przy mnie gdy tego potrzebowałem. I teraz, chce się ciebie zapytać. Wyjdziesz za mnie?
A:... T-Tak! Jezu tak!- chłopak rzucił mi się na szyję. Założyłem mu obrączkę na palec i ucałowałem. Nigdy wcześniej nie byłem taki szczęśliwy.

~•~•~•~•~
Boże! W końcu nadszedł ten dzień!

~•~•~•~•~Boże! W końcu nadszedł ten dzień!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dziękuję!!!! W końcu 1k!

Aha i skoro już to pisze to takie małe info. (Będę próbowała) dwa rozdziały na tydzień będą się pojawiać.

~Bayoo
Soviet

" Don't leave me " - Rusame Where stories live. Discover now