ac

126 9 18
                                    

CiociaSledz

— • i can explain that! • —

   Beelzebub już od dawna wiedziała, że jej syn jest co najmniej oryginalny

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.


   Beelzebub już od dawna wiedziała, że jej syn jest co najmniej oryginalny.

   Już od dzieciaka był trudny, ale niespecjalnie się tym przejmowała. Przecież nikogo dotychczas nie zabił. Po prostu dojrzewał, jak niestrudzenie tłumaczyła wszystkim swoim zainteresowanym krewnym. A mało który był zainteresowany w większym stopniu niż ona. Czyli w ogóle.

   To nie tak, że była złą matką. Uważała się za wspaniałą opiekunkę dla swojego syna. Czasem zwyczajnie brakowało jej czasu na takie banały, jak sprawdzenie, czy wszystko u niego w porządku, powiedzenie mu, że wychodzi i spędzi sam noc - co z tego, że miał zaledwie siedem lat - albo chociażby zakupienie jedzenia, jakie powinien przyjmować przeciętny mały chłopiec.

   Była kobietą pracy, kobietą sukcesu, która całkowicie oddała się karierze prawniczej i chcąc nie chcąc musiała znosić w kancelarii swojego byłego męża, co już samo w sobie było męczące. Nie miała ochoty przeżywać kolejnej udręki w domu, jakakolwiek by ona nie była. Na przykład spędzenie czasu na wychowywaniu poprawnie chłopczyka.

   I jestem pewien, że gdyby chociaż raz w tygodniu zagrała w nim planszówki i zrobiła porządne zakupy, Anthony J Crowley Purgatory byłby normalniejszy.

   Cóż, czasu nie cofniemy, prawda?

   Dlatego też miał takie problemy ze współgraniem z ojcem, na którego niestety nie działał już argument "ale mama by się zgodziła", co było chyba najgorszym możliwym koszmarem siedemnastoletniego Crowleya.

   Ale Beelzebub nie była wyrodną matką, och nie. Postanowiła jeden weekend spędzić w mieszkaniu swojego męża, okupując jego kanapę, oczywiście aby spędzić więcej czasu z dzieckiem.

   Szkoda tylko, że spędzała ten czas z laptopem na kolanach, stukając w jego klawiaturę i rozkoszując się promieniującym tutaj internetem, bo przypadkiem właśnie w ten weekend u niej nastąpiła awaria. Ale to nie ma nic wspólnego z tym, dlaczego tutaj jest.

   Gabriel zdziwił się więc, gdy w ten weekend, w piątkowy wieczór, Crowley ubrał na siebie elegancką koszulę i nawet zawiązał krawat. Co prawda narzucił na to tą okropną skórzaną kurtkę, a wiązanie pozostawiało wiele do życzenia, ale to samo w sobie było szokujące.

   Oczywiście Beelzebub się nie przejęła.

   Kolejnym zaskoczeniem dla pana Purgatory'ego był fakt, że jego syn zdjął soczewki kontaktowe - "och, dzięki Bogu, sprawiały, że wyglądałeś na przynajmniej opętanego!" - odsłaniając przed światem niemal idealnie fiołkowe oczy, jakie niestety odziedziczył po ojcu. Gabriel nigdy nie rozumiał, dlaczego tamten czuł potrzebę ich "ukrycia".

Ducks and Tulips | Good Omens - TrashWo Geschichten leben. Entdecke jetzt