11|Wilson

172 48 41
                                    

   Chloe Wilson była platoniczne zakochana w Audrey Brooke.

  Kochała Rey miłością tak mocną, tak silną, tak ufnie kochała ją miłością bezgraniczną. Tak bardzo, że chciała oddać jej serce. I chciałaby aby miłość ta była choć w jakimś niewielkim stopniu odwzajemniona. Bo Chloe Wilson była ZAKOCHANA. Tak bardzo jak nikt inny na świecie. Jednak jej miłość była zbyt. Była miłością zbyt obsesyjną, zbyt platoniczną, zbyt mocną, zbyt silną. Chloe Wilson była więc tragiczne zakochana.

Ale co mogła poradzić. Platoniczna miłość, obsesyjna fascynacja Audrey po prostu była częścią Chloe. To było silniejsze od niej. Miłość powinna ją uskrzydlać. Powinna podnościć ją na duchu. A jej miłość, ta platoniczna miłość, największe przekleństwo od Boga, chciała zaciągnąć ją na dno.

Audrey Brooke nie zasługiwała na krzywdę. A Chloe Wilson ją kochała, kochała i krzywdziła. Krzywdziła też siebie, swoje ciało i duszę. Katowała się na śmierć. Boże, jak ona szalała za Rey. I w całym tym szaleństwie, tym miłosnym, obsesyjnym szaleństwie traciła siebie.

Jej miłość do Audrey Brooke nie miała związku z orientacją. Chloe nie była homoseksualistką. Dlaczego więc kochała Rey bardziej niż to możliwe?

Dlaczego chciała ją mieć i mieć i tylko z nią rozmawiać i patrzeć i ją kochać mocniej i mocniej? Nie chodziło o związek czy pocałunki. NIE. Chloe po prostu pragnęła Audrey jak wody, jak powietrza, jak życia albo nawet bardziej. To była bezgraniczna, bezwarunkowa, przekraczająca horyzonty miłość.

To też dlatego uciekła, stchórzyła. Nie mogła dłużej wytrzymać, okłamywać Rey, okłamywać siebie. Nie mogła już skrywać tej miłości. Ale nie mogła jej też objawić. I ta miłość była. A Chloe nie mogła jej wyrzucić. Nie mogła jej usunąć. Dlatego usunęła siebie.

I myślała, że może jej przejdzie. Że zapomni o Rey, o jej uśmiechu, jej dobroci, jej delikatnym głosie. Ale nie zapomniała. I z każdym dniem kochała ją mocniej i mocniej. I to nie ustępowało. Chloe pragnęła tej miłości. Chloe nie chciała tej miłości. A miłość była. I nie ustępowała. Nic się nie usunęło, nic nie zniknęło. Tylko sama Chloe Wilson zaczęła znikać.

Chloe Wilson zamieniła się w marę, zjawę, pólczłowieka. Nie uśmiechała się. Nie jadła, nie piła. Jeszcze żyła. Ale co to było za życie?

Więc zastanawiała się skąd się bierze ta najsilniejsza miłość? Miłość niespełniona i często tylko platoniczna.. Czy to wyszukana forma kary, przykry żart czy sposób na hart ducha? Jeżeli tak, to Chloe Wilson miała jej serdecznie dość.

Co jej było z tej miłości? Kochała i cierpiała. Kochała i niszczyła samą siebie. Kochała i chciała podciąć sobie żyły. Czy to na tym ma właśnie polegać miłość?

Dlaczego akurat kochała Audrey Brooke? Przecież Audrey była zupełnie różną galaktyką. Ciemne włosy, ciemne oczy. Dobry charakter. Miła, cudowna, pomocna. Była zupełnym przeciwieństwem Chloe. Czy przeciwieństwa faktycznie się przyciągają?

Czasami Chloe Wilson miewała takie dni, gdy myślała, że może wmówiła sobie tę miłość. Może po prostu spędziła z Rey tyle czasu, że inaczej nie potrafiła. Ale w takowe wieczory, gdy kładła się do łóżka myślała o tym i wiedziała, że naprawdę kocha Audrey. Wyobrażała sobie ją, uśmiechniętą, taką lekką. Niekoniecznie idealną. Wyobrażała sobie prawdziwą Audrey. I to wystaryczyło aby Chloe Wilson była szczęśliwa. Jeśli to nie jest miłość, to lepiej nie wiedzieć co nią jest.

Ale platoniczna miłość miała to do siebie, że nie mogła być odwzajemniona. Po prostu nie było takiej opcji. Chloe co prawda wiedziała, że Rey ją kocha. Ale nie tak. Miłość Audrey była miłością braterską. Miłość Chloe była miłością nieopisywalną.

Ale Chloe Wilson zastanawiała się, mimo wszystko, co było by gdyby Rey o TYM wiedziała. Jak by zareagowała? Czy wyśmiała Chloe? Nie, to nie w jej stylu. Czy może by ją przytuliła? Czy by się tym przejmowała? Czy by ją to w ogóle obeszło? Może po tych listach Chloe pojechałaby do Spotswood? Może by porozmawiały? Ale jak Rey zareagowałaby na TO? Chloe Wilson nie powinna się nad tym zastanawiać. Przecież Audrey nigdy się nie dowie.

Ale może udałoby się jej odzyskać Rey? Co zależało spróbować. Przecież Chloe i tak już nic nie miała. Może udałoby się zanim zupełnie zniknie z tego świata.

*

Tyle, że Chloe Wilson nie mogła wtedy wiedzieć, że na jej krętej, bolesnej drodze do serca Audrey Brooke los postawił jeszcze jedną przeszkodę.

I to nie małą, bo stu osiemdziesięcio trzy centymetrową przeszkodę w postaci profesora Zacharego Atwooda.

e.n.v.y.Where stories live. Discover now