15.Best Friends

261 28 28
                                    

Wiosenna pogoda stawała się coraz ładniejsza, dając nowe to opcje dla fanatyków natury, jakim zdecydowanie był Jimin. Każdy drobny szczegół napawał go radością, co niestety nie można było powiedzieć o Jeongguku. Blondyn zmienił jego postrzeganie całego świata, ale nie było to tak duże, aby jego stara codzienność kompletnie znikła. Zwiedzanie nudziło go bardzo szybko, a kiedy Jimin powoli oglądał się za każdym drobnym elementem, młodszy wychodził z siebie, chcąc zrobić już coś ciekawszego. Był typem człowieka, który bardzo lubił adrenalinę, jaka towarzyszyła mu przy skoku na bungee, czy innej tego typu rozrywki.

Tuż po wyjściu z mieszkania Jeona, blondyn sięgnął po telefon, wykręcając numer do swojego przyjaciela. Zdziwił się, kiedy ten nie odebrał. Ale czego mógł oczekiwać? Ignorował jego nieme prośby o spotkanie i spędzenie chociaż chwili razem. Czuł się okropnie z tym, że tak potraktował jedyną osobę, która była w najgorszych chwilach jego życia. Zadzwonił kolejny raz, a kiedy usłyszał denerwującą kobietę, wcisnął agresywnie telefon do kieszenie. Zepsuł po całości i dobrze o tym wiedział. Pozostawała mi jednak ostatnia szansa. Pójście do domu przyjaciela nie wydawało się takim złym pomysłem.

Ruszył szybkim krokiem, mijając kolejne budynki, w tym małe i większe sklepiki, na które kompletnie nie zwracał uwagi. Miał w głowie tylko myśl, jak bardzo mógł zepsuć tym swoją relacje z młodszym o dwa miesiące chłopakiem. Ich drogi połączyły się w szkole podstawowej w Busan, dokąd Taehyung przeprowadził się. Rok później dołączył do nich Hoseok, który stał się dla nich tak samo ważny.

Widząc już z daleka odpowiedni blok, przyspieszył, nerwowo przygryzając usta. Stresował się to mało powiedziane. Bał się tego, jak bardzo Taehyung jest na niego zły. Gdy nie odbierał telefonu od Jimina musiało być naprawdę źle. Westchnął, stojąc pod drzwiami. Wpisał kod jedną dłonią, a druga pchnął delikatnie drzwi. Wszedł do środka, a jego twarz owiało trochę cieplejsze powietrze. Skierował się od razu na schody, nie mając zamiaru czekać kilka minut na windę, z której i tak mógł wyczytać, że ktoś właśnie korzystał z niej.

Wybiegł, pokonując dwa stopnie na raz. Zdyszany zatrzymał się pod numerem 13. Popatrzył się na boki, jakby obawiając się, że ktoś go obserwuje. Zapukał delikatnie i ścisnął dłonie na swojej kurtce. Słysząc dźwięk dobiegający zza drzwi, spiął się bardziej. Dosłyszał cichy szmer obok klamki, jednak drzwi nie zostały choćby uchylone. Westchnął cicho i wciągnął powietrze do ust, aby następnie wypuścić je ze świstem.

– Tae... Pogadajmy – powiedział cicho, przejeżdżając dłonią po drewnie. Dobrze wiedział, że przyjaciel po drugiej stronie zrobił to samo.

– Czy mamy o czym rozmawiać? – zaśmiał się gorzko. – Ignorujesz mnie, odkąd poznałeś tego swojego szatyna o zabójczym, króliczym uśmiechu – wycedził przez zęby, opierając czoło pod drugiej stronie drzwi.

– J-ja nie chciałem, naprawdę – złamał mu się głos. Westchnął, dalej trzymając swoją w dłoń w miejscu. Czuł przez nią, że po drugiej stronie jest ta młodszego.

Wejście gwałtownie się otworzyło, a Park wpadł w ramiona bruneta, który uśmiechnął się tylko niewinnie. Uwiesił się od razu na starszym, naprawdę tęskniąc za chociaż drobną bliskością z jego strony. Chwycił za mniejsza dłoń starszego, trzymając ją w uścisku przez kilka minut.

– Nawet nie wiesz jak tęskniłem – wykrztusił, a Jimin mocniej go przytulił. Wiedział, że płacze.

– Wytłumaczę Ci wszystko na spokojnie, dobrze? Wezmę ci colę, a ja zabiorę piwo, tak jak zwykle, okej? – dopytał młodszego, ściskając pokrzepiająco jego dłoń.

– Jest soju – rzucił w odpowiedzi, siadając na stoliku barowym, z którego miał doskonały widok na poczynania starszego. Ten ściągnął szybko buty i skierował się do kuchni, patrząc z delikatnym uśmiechem na Taehyunga. Otworzył lodówkę i wyciągnął z niej swój ukochany napój oraz ten dla młodszego. Brunet zdecydowanie nie przepadał za alkoholem, nie mając do tego dobrej głowy. Dlatego wymieniał każde procenty na napój gazowany, który dużo bardziej mu smakował i czuł się po nim komfortowo. Wiedział, że nie wypapla dziwnych ciekawostek po pijaku.

Jimin wrócił do salonu, siadając obok młodszego i patrząc na niego kątem oka. Musiał przyznać, że dalej odrobinę dalej się stresował, a skupiony wzrok Taehyunga wcale mu nie pomagał. Uśmiechnął się jednak, kiedy zauważył małą puchatą kulkę biegnącą w ich stronę.

– Wiesz, że kocham cię najmocniej jako przyjaciela? – zapytał na wstępie, chcąc jakoś dodać sobie otuchy. Nie mógł się tym tak denerwować, inaczej wszystko pójdzie nie po jego myśli. Pies skoczył zwinnie na kanapę, wybierając kolana blondyna, zamiast właściciela, na co ten mimowolnie się uśmiechnął.

– No właśnie nie wiem – mruknął w odpowiedzi i upił łyk napoju. Wywrócił oczami, widząc lekko zawiedzioną i zszokowaną twarz blondyna oraz jak jego pies właśnie go zdradził. Nie takiej reakcji Yeontana się spodziewał. – Czemu nie było cię tyle? Czemu tak po prostu mnie odrzucałeś? Martwiłem się też do cholery. Niecodziennie zdarza ci się nie odbierać ani wiadomości, ani rozmów! – powiedział głośniej, siląc się na trochę łagodniejszy ton. Jimin przełknął gulę, która powstała w jego gardle, nie mogąc powiedzieć choćby słowa. Otwierał usta z chęcią powiedzenia czegoś, jednak zamykał je tak szybko, jak otwierał.

– Tae... Wiesz, że kogoś poznałem, tak. I znasz też jego imię. Widziałeś go. Masz numer. O-on – zająknął się, ale młodszy szybko mu przerwał.

– Ci się podoba. Wiem – westchnął młodszy. – Od samego początku zauważyłem, że wpadł Ci w oko. Wydaje się, że ty mu też. Ale czy musiałeś mnie mieć w dupie? Nie odzywałeś się naprawdę długo – brunet nie mógł powstrzymać smutnego tonu głosu, który mimowolnie uleciał z jego ust. Zawiódł się na przyjacielu. Przecież byli nierozłączni. Byli, dopóki Jeon im w tym nie przeszkodził.

– To nie tak miało być. Ja naprawdę nie chciałem, Tae... Wybacz mi, proszę – powiedział ze skruchą i wgapiał ślepia w swoje dłonie mierzwiące futro psiaka.

– Napij się. Wiem, że chcesz – odpowiedział, zbijając tym Parka z tropu. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi, jednak kiwnął głową i wypij trochę swojego alkoholu.
– Nie mógłbym się długo gniewać za te wszystkie lata razem. Zawsze mi pomagałeś... Ale nie rób już tak, okej? Ty masz się do kogo odezwać, a ja? Hobi znalazł sobie chłopaka, ty znalazłeś kandydata na chłopaka, a ja jestem tutaj piątym kołem u wozu – westchnął, przecierając oczy dłońmi. Nie spał ostatnio dobrze, co teraz odbijało się na nim.

– Nie będę, obiecuję – uśmiechnął się lekko. – A jakbym chociaż próbował, dzwoń do Jungkooka. Masz jego numer, a myśli czasami lepiej niż ja. Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni, on też, wiesz o tym. Zaniedbałem cię dla Jeongguka, ale też te studia... Egzaminy coraz bliżej – westchnął, a twarz od razu mu posmutniała.
– Stresujesz się?

– Kto by się nie stresował – prychnął cicho, delektując się smakiem coli.
– Po prostu zagrajmy na konsoli, okej? – zapytał, wiedząc, iż to rozluźni atmosferę.

– Czekałem, aż zapytasz – odpowiedział, szczerząc się do młodszego.

¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦

Wiem, że zepsułam bardzo to ff, za co przepraszam was bardzo:(. Liczyliście na coś mocniejszego, prawda? Cóż, miałam kompletnie inny plan, ale troszkę go zepsułam. Nie czuję się jednak najlepiej w takich klimatach, woląc coś delikatniejszego, co odkryłam stosunkowo niedawno. Dlatego też to opowiadanie zalicza się bardziej do fluff'u, niżeli angst'u. Mam nadzieję, że pomimo dosyć łagodnego klimatu zostaniecie do końca, bo jeszcze sporo będzie się dziać!

Ostatnio bardzo was ubywa, z czego jest mi przykro:((.

Zmieniłam okładkę i mam nadzieję, że Jeon z piwkiem przypadnie wam do gustu. Wattpad niestety postanowił zniszczyć mi jakość właśnie tej okładki, za co się nie lubimy:).

Rozdział krótki z powodu braku weny oraz czasu, przepraszam:c.

eh.

Let's drink it! || jikook/kookminWhere stories live. Discover now