19.Not today, babe

259 28 131
                                    

Przechodząc przez kolejne uliczki, stres Jeongguka wcale nie malał, a bardziej nim władnął. Mimo posiadania obok siebie Jimina, który szeptał mu słodkie słówka oraz delikatnie głaskał po plecach, nie pomagało mu na tyle, by całe zdenerwowanie z niego uszło. Przygryzł dolną wargę, nie wiedząc już jak dać upust swoim emocjom. Pozornie silny chłopak, a jaki wrażliwy w środku.

- Gguk... Jak mam do ciebie przemówić? - spytał blondyn, nie mając już sposobów na stres młodszego.

- Nie da się - odpowiedział poważnie, jednak potem zaśmiał się cicho. Naprawdę bywał uparty, co każda osoba znająca go dłużej dobrze wiedziała.

- Jeongguk, do cholery! Przecież wiesz, że oni nie są źli - zaczął.
-Będę obok ciebie. Nie masz się czym denerwować, kochanie - zakończył łagodniej i spojrzał w oczy młodszego dalej przepełnione strachem.

- Nie rozumiesz... - wypowiedział drżącymi wargami. Jego oczy zaszkliły się, co nie umknęło uwadze Jimina. Po chwili po policzku spłynęła jedna samotna łza, kierującą się na usta wykrzywione w smutku.

- Nie, nie... Gukkie, nie płacz, proszę - powiedział i przybliżył swoją swoją twarz do tej młodszego i powoli scałowywał słone krople spływające po policzkach szatyna.
- Przepraszam - dodał, nie chcąc widzieć już łez swojego chłopaka.

- Boję się bardzo - wypowiedział ledwo słyszalnie. Jimin nigdy nie widział go aż tak przerażonego. Jedynie po jego złym śnie, jednak teraz patrzył na to z innej strony.
Nie zastanawiając się dłużej, pocałował delikatnie szatyna, chcąc go tym uspokoić. Ten od razu oddał pocałunek, przytulając się do ciała blondyna. Nie interesowało ich teraz, że ktoś może ich widzieć, a co gorsza patrzeć z obrzydzeniem. Liczyło się, aby Jeongguk uspokoił swoje nerwy i był w stanie spotkać się z przyjaciółmi.

- Kocham cię - wyszeptał mu do ucha i ostatni raz złożył szybkiego buziaka na ustach szatyna.

- Ja ciebie też kocham - odpowiedział, dalej tkwiąc w ramionach Jimina, któremu w ogóle to nie przeszkadzało. Kochał opiekować się swoim często małym chłopcem, ale kochał też, kiedy ten miał nad nim większą kontrolę.

- Będzie dobrze - powiedział i posłał młodszemu uśmiech, który ten natychmiast odwzajemnił.

Gdy dostrzegli już szyld kawiarni, zwolnili, mając jeszcze trochę czasu do spotkania. Ich splecione dłonie, ciała obok siebie i delikatne uśmiechy pokazywały jak wspaniałym uczuciem się darzą. Silne emocje powoli uchodziły, ustępując tym przyjemniejszym.

Jeongguk niepewnie otworzył drzwi i wszedł do budynku, a tuż za nim Jimin. Dostrzegając dwie pary usilnie przyglądających się oczu, uśmiechnął się smutno. Dopiero kiedy zobaczył swoich przyjaciół, poczuł się wzruszony, a zdenerwowanie odeszło w niepamięć. Nie zastanawiał się dłużej, a po prostu podbiegł do nich, kończąc w ramionach Seokjina. Namjoon natomiast przyglądał im się z uśmiechem.

- Nie wierzę - wyszeptał najstarszy. - Jak ty wyrosłeś! - powiedział pełen entuzjazmu. Młodszy nie odpowiedział nic, czując jak łzy szczęścia spływają po jego gorących policzkach. Po wyjechaniu z Busan myślał, że nie potrzebuje z nimi kontaktu; myślał, że jest gotowy na "dorosłe" życie bez opieki przyjaciół. Bardzo się pomylił.

Blondyn ukłonił się nisko, a starsi odwzajemnili ten gest, uśmiechając się do siebie znacząco. Podszedł do szatyna, delikatnie ścierając jego łzy i chwycił go za dłoń. Chciał pokazać mu, iż może na niego liczyć.

- Jimin - przedstawił się i jeździł drugą ręka po plecach młodszego.

- Nasze imiona już pewnie znasz - odpowiedział z uśmiechem Namjoon, ukazując tym swoje dołeczki w policzkach.

Let's drink it! || jikook/kookminDonde viven las historias. Descúbrelo ahora