18.Stress

287 26 100
                                    

Obaj zgodnie mogli stwierdzić, iż pierwszy dzień ich pobytu w Busan był naprawdę radosny oraz pełen wrażeń. Jimin wyjeżdżając rano z Seulu, nie spodziewał się, że dzień skończy obsypany delikatnymi pocałunkami, wtulony w ciało młodszego szatyna. Dalej nie dowierzał temu, co wydarzyło się ledwo dzień wcześniej.

Jednak ten dzień miał być znacznie trudniejszy dla młodszego z nich. Kiedy dzień wcześniej wpisał drążcymi dłońmi numer do Seokjina, nie spodziewał się, że ten odbierze po pierwszym sygnale. Nie spodziewał się, że w ogóle odbierze. Przecież numer mógł zmienić już dawno temu. Jimin siedział wtedy przy nim, głaszcząc delikatnie plecy, aby dodać mu odwagi. Taka sytuacja stresowała go nawet bardziej niż wyznanie miłości blondynowi. Gdy w grę wchodzili jego najukochańsi byli przyjaciele wszystko przybierało na intensywności. Nie wiedział, czy Ci nie mają mu tego za złe albo czy chcą się z nim widzieć. Z Jiminem miał pewniejszą sytuację. Wiedział, że ten pomimo tego dalej byłby jego wiernym przyjacielem.

— Jeonggukkie... Nie masz się czym stresować. Przecież słyszałeś, jak szczęśliwy był twój przyjaciel. Ten drugi na tę wieść był pewnie równie radosny — uspokoił go, gładząc po miękkich, brązowych włosach.

— Wiem, ale co jak będą chcieli znać prawdę? — westchnął zrezygnowany. — Będziesz wtedy przy mnie? — spytał smutno. Mimo że znał odpowiedź, wcale go to nie ukoiło.

— Przecież wiesz, że będę — powiedział, przytulając się do boku młodszego. — Będę trzymał cię za rękę, jeśli tylko będziesz tego potrzebować — dodał z lekkim uśmiechem.

— Nawet bez potrzeby będę ją trzymać — mruknął cicho zawstydzony. Sam był zdziwiony swoją reakcja, będąc przyzwyczajony do dużo odważniejszych czynów, kiedy jeszcze widywał w klubach z Yoongim. Raz to on potrafił zawstydzić starszego, a raz na odwrót, co zupełnie mu pasowało. Nie chciał być dla blondyna stanowczy i górujący, wiedząc, iż on sam też potrzebuje opieki ze strony Jimina, który już we krwi miał pomaganie i troskę o innych. Obaj dopełniali się w tej kwestii, tworząc idealne połączenie. Nie mogli trafić lepiej, co już po pierwszym dniu ich związku zgodnie przyznali.

Blondyn sięgnął po dłoń młodszego, powoli prowadząc do wyjścia. Do spotkania mieli wiele czasu, ale skoro mieli miło spędzić te chwile, Jimin chciał pokazać mu również trochę swojego byłego życia, a zarazem dzieciństwa. Ruszył w stronę swojej dawnej szkoły, gdzie aktualnie zapewne było pusto z racji godziny i zakończonych lekcjach. Nawet jeśli ktoś by dyżurował to miejsce, od razu wpuścili by Parka, dobrze znając go ze swoich dobrych ocen i osiągnięć. Każdy nauczyciel miał o nim dobre zdanie.

Letnie powietrze dmuchało w ich radosne twarzy niemogące nacieszyć się sobą. Złączone dłonie tylko potęgowały to przyjemne uczucie. Takich chwil nigdy nie było za dużo. Łaknęli wręcz swojego towarzystwa i dotyku już od dawna, co dopiero niedawno obaj zrozumieli. Szczególnie Jimin, który pierwotnie w ogóle nie dopuszczał do siebie takiej myśli.

— Ciekawe co porabiają Yoon i Hobi — powiedział nagle Jeongguk, na co Jimin zarumienił się lekko.

— Może lepiej nie wiedzieć — odchrząknął, dalej prowadząc szatyna.

— Tylko to ci w głowie — mruknął cicho. — Może poszli na spacer, jak my?! — zapytał, wydymając wargi.

— Z pewnością — oznajmił z chichotem. — Minęło kilka dni, a ja już tęsknię za Hobim i Tae — jęknął boleśnie. Naprawdę kochał ich jak braci i nie wyobrażał sobie życia bez choćby jednego z nich. Szkoda, że kiedyś jednak potrafił, unikając Taehyunga, lecz po tym incydencie ich przyjaźń tylko się umocniła, co cieszyło obu.

Let's drink it! || jikook/kookminWhere stories live. Discover now