4. Wiedział, że lubiłam obserwować niebo.

332 119 87
                                    

Kłamcy, zdrajcy, mordercy. To właśnie ludzie. Są samolubni, patrzą jedynie na własną wygodę i potrzeby. Kierują się egoizmem oraz nienawiścią. Kradną, gwałcą, torturują, nie znają litości. Nie potrafią cieszyć się pięknem. Nie umieją docenić wartości życia. Marnują potencjał. Pozornie dobre stworzenie, przeklęte przez swą naturę. Tak człowiek przedstawia bliźniego, którego powinien szanować i darzyć dobrem.

Widzimy w innych same niekorzystne cechy. Doszukujemy się wad, jak gdyby były najważniejszym aspektem danego społeczeństwa. Chcemy wspominać zło wyrządzone przez bliskiego, zapominając o wszystkim, co zdołał wnieść do naszego życia i serca. Tłumaczymy, że wtedy jest prościej. Przedstawiamy ludzi jako fałszywych, dwulicowych, niezdolnych do siania dobra. Bardzo rzadko komuś ufamy. Przyjaźnie opierają się na pytaniu: „Czy mi się to opłaca?". Związki przepełnione są pożądaniem, które z czasem się wypala i nudzi. A to wszystko, ponieważ dzisiejsza moda mówi, iż uczucia czynią cię słabym. Jeśli nosisz w sobie emocje, nie możesz być tym sławnym „samcem alfa". Nie ma nic bardziej mylnego.

Wiele razy zastanawiałam się, co tak naprawdę rozumiałam poprzez słowo „nienawiść". Wydawała mi się odległym uczuciem, którym nie potrafiłam nikogo obdarzyć. W tych czasach to nadużywane złudzenie, wykorzystywane do ekspresji naszej niechęci do drugiej osoby, obrzydzenia jej zachowaniem, czy pragnienia rewanżu. Zraniłeś mnie tak bardzo, pozostawiłeś w ruinie, a ja nadal miałam szczerą nadzieję, że jest Ci teraz dobrze.

Wierzyłam, iż cokolwiek pojawia się w naszym życiu, ma swoją przyczynę. Nie musimy jej znać od razu. Prawdę mówiąc, możemy zrozumieć ją dopiero pod koniec egzystencji, jednak w głębi wiedziałam, że to, co jest nam dawane i zabierane, posiada głębszy sens. Przeżycia kształtują naszą osobowość. Czasami na gorszą, czasami na lepszą, ale zawsze idziemy dalej, ukazując, jak silnym stworzeniem jest człowiek.

Dzisiaj przemierzając miasto, starałam się zwracać uwagę na małe szczegóły. Zauważyłam, jak młodzieniec posyła staruszce uśmiech pełen ciepła. Widziałam, jak dziecko wtula się w ciało mamy, która dumnie obejmowała ramionami swoje szczęście. Spostrzegłam ludzi niosących pomoc oraz tych, którzy jej potrzebowali. Mój wzrok padł również na nastolatka niosącego zakupy ciężarnej kobiecie. Zobaczyłam, czym jest dobro i zapragnęłam, aby każdy mógł go doznać. Nawet w takich drobnych gestach, które uważamy za mało istotne.

Przestańmy się wzajemnie oceniać. Przestańmy się wzajemnie ranić. Przestańmy się wzajemnie nienawidzić. Ktoś zapyta, w jaki sposób? Jedyną odpowiedzią jest bardzo dobrze znane nam słowo, a jednak tak odległe — szacunek.

Obecnie siedząc na dachu mojego bloku, rozmyślałam o Tobie. Patrzyłam na migocące gwiazdy, mocniej opatulając się kwiecistym kocem. Jeszcze rok temu spędzaliśmy tu razem czas i zajadaliśmy się przeróżnymi słodkościami. Najbardziej przypadły Ci do gustu żelki Haribo. Uśmiechnęłam się na wspomnienie, jak śpiewałeś: „Smak radości dla dzieci i dorosłych". Byłam szczęśliwa. Czy ty też?

Powolnie wstałam z ławki i skierowałam się do barierki. Popatrzyłam na niebo, które ozdobione było błyszczącymi plamkami. W Twoich oczach widziałam identyczne iskierki, gdy mówiłeś mi: „Na zawsze, kwiatuszku". Nie wolno kłamać, więc czemu to uczyniłeś?

Powtarzałeś mi, abym traktowała drugiego człowieka tak, jak sama chciałabym być traktowana. Nauczyłeś mnie, co to znaczy szanować innych i siebie. Niepodważalnie byłeś wspaniałym nauczycielem. Może przez ten cały czas przygotowywałeś mnie do swojego odejścia, a może po prostu uczyłeś mnie życia. Nigdy mi na to nie odpowiedziałeś. Tak samo, jak na moje żałosne nagranie na pocztę z nocy alkoholowego upojenia. Gdybym to ja była na Twoim miejscu, prawdopodobnie poczułabym się zawiedziona, iż sobie nie radzisz. Miałam nadzieję, że mnie nie winiłeś, ponieważ lekcje matematyki szły w zapomnienie, kiedy równanie zawierało Twe imię.

Posiadałam wiele powodów do smutku, jednak wylewając morze łez, nie wiedziałam już, który z nich bolał najbardziej. Początkowo marzyłam, żeby pojawił się nagle przede mną guzik wyłączający wszystkie emocje. Dopiero potem uświadomiłam sobie, że nigdy nie chciałabym być ich pozbawiona. Wiele osób mówi, że tak byłoby lepiej. Łatwiejsze, bezproblemowe rozwiązanie. To nieprawda, ponieważ brak zmartwień również jest kłopotem. Uporczywym i wracającym.

Z tylnej kieszeni spodni wyjęłam komórkę. Na wyświetlaczu pojawiło się nasze wspólne zdjęcie. Dwa ogromne uśmiechy i dwoje zakochanych ludzi. Nie zmieniłam tapety od paru lat, gdyż oboje ją ustawiliśmy pewnej letniej nocy. Dobrze jednak znałam odpowiedź na kłębiące się w mojej głowie pytanie. Oczywiście, ty ją zastąpiłeś fotografią drogich samochodów. Nie byłam zła, bo to właśnie ja miałam skłonności do autoagresji. Męczyłam się i katowałam w każdej sekundzie życia. Nie uwierzyłbyś, ale zaczęłam popalać. Jedynie po to, aby zwrócić na siebie Twoją uwagę, mimo że już Cię tu nie było. Gardziłeś każdą postacią tytoniu, a ja z premedytacją sięgnęłam po paczkę, którą schowałam wcześniej w bluzie.

Odpalając używkę, pokręciłam głową z politowaniem. Przerażało mnie to, ile byłam w stanie poświecić dla Ciebie i Twojej atencji, jednak nie mogłam nic na to poradzić. Chciałam spróbować wszystkiego po kolei, co w pewnym sensie wzbudziłoby w Tobie gniew. Pragnęłam, abyś tu wrócił, wyrwał mi papierosa z dłoni i zajął me usta swoimi, bo do tego zostały stworzone. Zostawiłeś na nich szyfr, którego żadne inne wargi nie potrafiły rozwiązać. Była to Twoja mała, słodka tajemnica, a ja usilnie i bezskutecznie próbowałam ją odkryć.

Ciekawiło mnie, czy ktoś zajmował teraz Twe ręce? Czy skradał od Ciebie pocałunki? Czy był lepszą wersją mnie? Tak bardzo chciałam wiedzieć, czy przynajmniej czasem jeszcze chodziłam Ci po głowie? Odwiedzałam Cię w snach, pokazując, czego ostatnio doświadczyłam?

Nie życzyłam Ci tego, kwiatuszku. Wiedziałam doskonale, jaki to ból, ponieważ codziennie od nowa zostawiałeś ślady stóp w moich myślach.

Apelowałam wcześniej o zaprzestanie wzajemnego oceniania. Byłam hipokrytką, bo jedyne, co robiłam to właśnie krytykowanie. Traktowałam okropnie osobę, którą powinnam kochać. Zachowywałam się jak potwór bez serca. A tym biednym człowieczkiem, na którym się wyżywałam byłam ja sama.

Tego wieczoru coś się zmieniło. Pierwszy raz od dawna doznałam ulgi, jakbym na nowo zrozumiała, co robiłam na tym świecie. Mógł być to jedynie obsesyjny twór mej wyobraźni, jednak gdzieś daleko w głębi świadomości, ujrzałam, jak się uśmiechasz. Uczyniłam to samo.

Wzięłam głęboki wdech i odbiłam się od barierki. Kroczyłam po tarasie pokrytym białymi płytami. Czułam bijący spokój od tego miejsca. Potrafiłam się tu w pełni wyciszyć nawet po Twoim odejściu. Pewnie dlatego, bo lubiłam obserwować niebo, a stąd widok był wręcz wymarzony.

Psujesz Mi Pogodę. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz