Poranek zaczął się wyjątkowo intensywnie. Rose była już na nogach około godziny 7. Poranny szybki prysznic, kawa i zabierała się do pracy. Posegregowała wszystkie rzeczy, dzieląc je na takie które może oddać i takie które zostawia. Zajęło jej to około 3 godzin, ale była szczęśliwa. Z pomocą Logana spakowała czarne worki do samochodu, aby potem porozwozić je do domów z trudną młodzieżą gdzie każda dziewczyna będzie mogła wybrać coś dla siebie.
- Sam, Evan do mnie! - krzyknęła Carmen wołając mężczyznę.
- Ile to jeszcze potrwa? - zacisnęła pięść.
- To nie jest takie łatwe. - spuścił wzrok.
- Co? - pokręciła głową. - Żartujesz sobie ze mnie? - podeszła do niego.
- Nie, nie żartujemy. - szepnął Evan.
- Nie wkurwiaj mnie! - krzyknęła. - Masz to zrobić i koniec! Bo osobiście się tobą zajmę! A wtedy gorzko tego pożałujesz! - uderzyła go w policzek. - Kurwa mać! Masz to zrobić!
- Coś się stało? - do pokoju wszedł John.
- Oni nic nie potrafią. - zdenerwowała się.
- Dlaczego nie nie robicie? - podszedł do Sama.
- Przepraszam. - mężczyzna powiedział masując pulsujący policzek.
- W dupę wsadź sobie to przepraszam! Jak się tym nie zajmiecie.. - zwrócił się do Evana. - Obiecuję, że to nie skończy się dobrze. - uderzył go w brzuch a mężczyzna tylko się skulił.
- Postaramy się.
- Wynocha! - krzyknął.
John miał klub ze striptizem, w kolejnym miejscu był zwykły bar z pokojem schadzek a następne miejsce to niewielka dyskoteka. Nie mógł narzekać, dochody miał duże i oprócz swoich trzech lokali miał również hurtownię. Carmen z Johnem siedzieli w pokoju i obserwowali wszystko z boku.
- John, kochanie.. Miałbyś coś przeciwko temu, żebyśmy poprosili jedną ze striptizerek aby wykonała dla nas coś specjalnego?
- Co masz na myśli? - położył jej rękę na kolanie i przesuwał śmielej coraz wyżej.
- Może jakiś trójkąt? - poruszyła brwiami. - Trzeba się trochę zabawić.
- Mam lepszy pomysł! - klasnął w dłonie.
- Jaki?
- Weźmiemy Lenę i jakiegoś klienta którego sama wybierzesz, niech ją pieprzy na naszych oczach!
- Ok! - odpaliła papierosa, a John poszedł po kobietę.
Carmen wzięła klucz do jednego z pokoi zrobiła tam nastrój. Do środka weszła zdziwiona striptizerka.
- Coś się stało? - zapytała.
- Chcesz zarobić łatwą kasę?
- Ile?
- 2 tysiące. Dostaniesz je od ręki.
- Co mam zrobić? - zapytała.
Carmen podeszła do dziewczyny, klepnęła ją w pośladek aż lekko zadrżała, dmuchnęła jej dymem prosto w twarz, i powiedziała co i jak. Następnie przyszedł John z chłopakiem w wieku około 25 lat.
- Macie robić to co wam każemy. - powiedział hardo.
- Ok.
- Posłuchaj! - podeszła do chłopaka, chwyciła go za przyrodzenie i lekko ścisnęła. - Masz ją tutaj zerżnąć najlepiej jak potrafisz! Ma piszczeć i krzyczeć z rozkoszy, a ja mam być mega podniecona. Zrozumieliście?
- Tak. To do roboty!
Rose zjadła śniadanie wspólnie z Loganem.
- Masz już strój na wieczór? - zapytała brata.
- Nie, założę koszulkę i jakieś spodnie.
- Logan! - zdenerwowała się. - Pojedź ze mną na zakupy! Coś ci wybierzemy i ty mi pomożesz, bo Ojciec zaprosił Jordana z Rodzicami na niedzielny obiad!
- Mówił mi o tym.
- Serio?! - uniosła się. - Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
- To przecież niespodzianka, więc nie mogłem ci powiedzieć. - zaśmiał się. - No dobra. Skoro mamy jechać to się zbieraj.
- Jasne. Skoczę tylko po torebkę i możemy jechać.
Logan z Rose przemierzali sklepy. Znaleźli parę fajnych stroi, po wszystkim wybrali się na obiad.
- Jestem mega zmęczona, ale szczęśliwa. - wypiła szklankę wody. - Myślę, że to był dobry wybór na kolację.
- Pewnie tak. Ja się do końca na tym nie znam. - zaśmiał się. - Ale na imprezie też pewnie zrobisz furorę!
- A mówiąc o imprezie.. - przygryzła wargę.
- Co jest? - Logan przełknął kawałek kurczaka.
- James chciał mnie zaprosić do kina. - zniesmaczyła się. - Lubię go, ale nic z tego nie będzie. - pokręciła przecząco głową. - Wiesz, że jestem z Jordy'm. Ale on chyba tego jeszcze nie zauważył.
- Przejdzie mu, na pewno. Porozmawiajcie dzisiaj na imprezie, wytłumacz mu wszystko. Zrozumie.
- Na pewno?
- Tak. Zaufaj mi.
- No dobra.
Po obiedzie wrócili do domu, impreza miała zacząć się około godziny 18. Więc mieli jeszcze trochę czasu, dlatego Rose zrobiła sobie krótką drzemkę. Około godziny 17 zaczęła przygotowania. Założyła jeansowe szorty z wysokim stanem i wystrzępionymi nogawkami do tego biały koronkowy bralet i uzupełniła to granatową kurtka bomber w kwiaty i białe tenisówki.
- Rose! - krzyknął Logan. - Jordy przyszedł! Zaraz będziemy jechać!
- Moment! - krzyknęła. - Za 10 minut będę.
- Co ona tam tyle robi? - zapytał Jordy.
- A byłeś z nią na zakupach?! - wytrzeszczył oczy na chłopaka.
- Nie. - podrapał się po głowie.
- Więc nie wiesz, co ja tam przeżywałem.. Nie masz prawa mówić, co ona tam tyle robi. - Logan wziął łyk wody.
- Stary. - poklepał go po ramieniu. - Współczuję.
Gdy chłopaki rozmawiali na dole, Rose kończyła swój makijaż. Poprawiła tylko usta koloryzującą pomadką, użyła ulubionych perfum przejrzała się w lustrze i była gotowa zejść na dół. Zamknęła drzwi od pokoju i szła. Specjalnie zakasłała, żeby Jordy zwrócił na nią uwagę. Szła z uśmiechem na ustach, lekko się wstydząc na początku pojawiły się piękne opalone nogi dziewczyny a później cała reszta. Chłopak spojrzał na dziewczynę, a iskierki w jego oczach zaczęły tańczyć.
- wow.. - otworzył usta ze zdziwienia.
- Podoba się? - obróciła się.
- Tak.
Stali wpatrzeni w siebie, a Logan zerkał na zegarek.
- Tak, tak. Jesteście piękni, ale musimy już jechać żeby się nie spóźnić. - pogonił ich.
Wszyscy wsiedli do samochodu, a droga zajęła im około 30 minut. Carlos mieszkał w bardzo ładnym domu, oprócz niego mieszkał z nim również Kendall i James, sam nie chciał wynajmować takiego domu, od czasu do czasu Logan pomieszkiwał z chłopakami. Chciał się wyprowadzić na stałe, ale nie mógł do końca się zebrać. Część rzeczy już tam miał, ale nie wszystkie. Z odległości kilku metrów można było usłyszeć dźwięki energicznej muzyki. Impreza zapowiadała się wyjątkowo dobrze.
![](https://img.wattpad.com/cover/223105156-288-k241732.jpg)
YOU ARE READING
Córka Mafii.
ActionRodzina Casali - najbardziej rozpoznawalna Mafia w USA. Sieją postrach w wielu stanach, im najbardziej spodobała się Kalifornia.. W większości stanów, mają swoich ludzi. Ale Szef jest tylko jeden.