Powrót zemsty.

60 2 0
                                    

Miesiąc później. 

Rose musiała na kilka dni wyjechać żeby załatwić sprawy. Cieszyła się, że będzie mogła także odpocząć. Nie wiedziała do końca, jak zaakceptują ją pracownicy Ojca, a teraz już właściwie jej. Bała się, że ktoś może ją zignorować lub jej zasady które chcę wprowadzić. Poprosiła Wiktora który był managerem o krótką rozmowę. Usiedli w jednym z pokoi, który był wypełniony ekranami i sprzętem aby móc wszystko obserwować. 

- No dobra. - zaczęła. - Jak wiesz mój Ojciec przepisał wszystko na mnie, tak więc ja teraz tutaj rządzę. Ale musisz mi trochę pomóc, bo się boję, że nie dam sobie rady. 

- To tylko wygląda na takie trudne, ale w rzeczywistości takie nie jest, jeżeli tylko masz pod sobą odpowiednich ludzi. 

- Takich jak ty? - uniosła brew.

- Można tak powiedzieć. Pracuję w tej branży długo.. Bruno ufa mi, musiałem zapracować na jego zaufanie. Mogę rzec, że jestem tak jakby jego prawą ręką, ale tak w połowie. Odpowiadam nie tylko za ten lokal, ale także za inne które się tutaj znajdują. W każdym mieście gdzie są tego typu lokale, jest taki pracownik jak ja. Niewiele osób może szczycić się tym, że Bruno właśnie do nich ma takie zaufanie. 

- Tak. - pokiwała głowa. - Zaufanie u mojego Ojca jest trudno zdobyć, ale jeżeli on wam ufa to ja myślę, że też. 

- Świetnie. - wyciągnął dłoń w jej kierunku. - Możemy zacząć współpracę? - zmrużył oczy i uniósł brew. 

- hmm. - mruknęła, zastanawiając się chwilę. - Dobrze. - odpowiedziała w zwolnionym tempie. - Wiesz, że jak coś pójdzie nie zgodnie z planami mojego Ojca, i stanie mi się krzywda to twoim największym zmartwieniem wtedy będzie.

- Tak wiem. - przerwał jej. - Nie będę miał zmartwień, bo zostanę załatwiony przez Bossa Mafii i to nie będzie żadna przyjemność. - pokiwał głową.

- Dobrze. - była gotowa uścisnąć mu dłoń. - Co tam się dzieję? - zerknęła na jedną z kamer. 

- To nasz klient, który przychodzi co jakiś czas.. Ale nie zawsze ma jak zapłacić, rozumiesz. Gdy zdobędzie pieniądze oddaje dług, a potem znowu się zadłuża. Widzę, że trzeba znowu z nim porozmawiać. Chcesz? 

Rose spojrzała na Wiktora, a potem przerzuciła wzrok na kamerę.. Pokiwała głową, poprosiła go aby został przyprowadzony do biura Ojca, a właściwie to już teraz do jej biura. Usiadła wygodnie w fotelu, rozejrzała się i postanowiła, że będzie musiała przeprowadzić swoje porządki. Usłyszała pukanie do drzwi i zaraz pojawił się Wiktor z ochroniarzem i człowiek który się awanturował. 

- Dziękuję. - pokiwała głową a mężczyźni wyszli zostawiając ją samą. - Proszę, proszę. - podeszła do mężczyzny który stał i wpatrywał się w Rose. - Kogo my tutaj mamy. 

- Stoi przed tobą, mężczyzna. - odpowiedział z ironią. - Nie widzisz Blondyneczko? - zaśmiał się. 

- Och.. - westchnęła aktorsko. - Widzę. - warknęła w stronę mężczyzny. - Widzę że masz jakiś problem. 

- Nie mam żadnego. - wzruszył ramionami. 

- Widziałam jak się awanturujesz, nie masz pieniędzy to nie przychodź tutaj. 

- Chodzę gdzie chcę, a tutaj jestem stałym klientem! - podszedł do Rose. - Płacę i wymagam. Dostaję to co chcę. 

- To nie jest burdel, że przyjdziesz zamówisz panienkę i zapłacisz. 

- Mała, chciałabyś żebym cię przeleciał. Jeszcze tego zapragniesz, będziesz rżnięta tak, że w nocy obudzisz się z krzykiem na ustach! Będziesz krzyczała moje imię. 

Córka Mafii.Where stories live. Discover now