Bruno wraz Arią domykali wszystkie sprawy związane z kolacją, chcieli aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
- wow. - powiedziała blondynka, widząc przystrojony stół. - Kiedy zdążyliście to zrobić?
- Powoli i doszliśmy o wszystkiego.
- Bardzo wam dziękuję, jesteście niesamowici! - przytuliła ich.
- Dla mojej księżniczki wszystko! - powiedział Tata.
- Proszę.. - zmrużyła oczy. - Nie mów tego przy gościach. - zaśmiała się.
- No ok.
- Dobrze. Ale teraz idź i się przygotuj do kolacji, bo nie zostało dużo czasu.
Rose tylko kiwnęła głową i od razu pobiegła na górę, wzięła szybki prysznic i zaczęła przygotowania. Bała się lekko tej kolacji, ponieważ miał być tam jej chłopak jak i jego rodzice.
- Kochanie widziałaś mój krawat? - Samuel szukał w garderobie swojego krawatu.
- No przecież jest tutaj! - wskazała na daną rzecz. - Ale czy musisz zakładać krawat?
- Chcę wyglądać elegancko.
- No dobrze, ale nie zakładaj tego. - skrzywiła się patrząc na krawat męża.
- Dlaczego?
- Nie jest odpowiedni. - pokręciła głową. - Załóż ten. - podała mu zwykły czarny krawat.
- Mamo, mogę zająć ci chwilę? - do ich pokoju wszedł Jordy.
- Co się stało?
- Pomóż mi zapakować ten prezent, bo zaraz zwariuję. - zacisnął zęby.
- A co to takiego? - zainteresował się Tata.
- Naszyjnik z imieniem Rose gdzie litera O jest perłą.
- To jest piękne. - zachwyciła się Mama.
- Starałem się. - uśmiechnął się.
- Moja krew. - Ojciec przybił piątkę z chłopakiem.
- Proszę. - pokręcił głową. - Nie róbcie takich akcji u Rose.
- Wstydzisz się?
- Nie ważne. - wziął zapakowany prezent i poszedł się przygotowywać.
James opuścił lokal Johna, był szczęśliwy zbliżał się już wieczór, więc i on musiał wrócić do domu, zamówił taksówkę.
- Wiecie gdzie podziewa się James? - Logan spojrzał na zegarek.
- Miał jakieś sprawy do załatwienia. A co martwisz się o niego? - zapytał Carlos.
- No wiecie.. - zaczął. - Po ostatniej kłótni jaka była na urodzinach Rose, nie wiem co mam myśleć.
- Było, minęło. Już pewnie zapomniał. - powtórzył Carlos.
- Wątpię. - pokręcił przecząco głową Logan.
- oo.. - w salonie pojawił się James. - O wilku mowa! - zaśmiał się Kendall. - Masz swoją zgubę.
- Co ja? - zdziwił się chłopak. - Nie zgubiłem się. Miałem ważne spotkanie.
James nie chciał dłużej rozmawiać z chłopaki, poszedł na górę i wziął szybki prysznic. Jednak coś im nie dawało spokoju, bo chłopak nie był pijany ale czuć było od niego alkohol, tanie perfumy i dym papierosowy. Przyjaciele rzucili sobie tylko spojrzenia, ale nikt nie chciał nic mówić, nie chciał wyciągać żadnych pochopnych wniosków.
- Nie wybierasz się na kolację urodzinową Rose? - zapytał Kendall.
- Bruno zaprosił mnie, ale oni będą tam rozmawiać i biznesach, a ja nie mam do tego głowy. Wolę zostać tutaj z wami i pograć na konsoli! - przybił piątkę z chłopakami.
- Zamawiam pizzę! - krzyknął Carlos.
- Ok.
Logana niepokoiło dziwne zachowanie Jamesa, chociaż może nie tyle co zachowanie ale ten zapach wydawał mu się dziwny, chodź też i znajomy. Do końca nie wiedział co ma o tym myśleć, chociaż pytać nie chciał ale był ciekawy.
- Skoro nie idziesz na imprezę to chociaż zadzwońmy do niej i złóżmy jej życzenia. - zaproponował Carlos.
- Dobra. Chociaż tyle możemy zrobić.
Chłopaki usiedli wygodnie na kanapie i połączyli się z Rose, przerzucili połączenie na większy ekran, bo aż na telewizor chcieli dobrze ją widzieć. Za pierwszym razem połączenie sie nie udało, ale spróbowali ponownie za chwilę.
- Cześć. - usłyszeli głos dziewczyny, ale nie widzieli jej twarzy.
- Nie widzę ciebie. - zaśmiał się Logan.
- aa. Przepraszam. - odsłoniła widok. - Rzuciłam ręcznik i nie zauważyłam.
- Jesteś nago? - zapytał rozweselony Carlos.
- Za późno. - zaśmiała się.
- No szkoda, ale tak też dobrze wyglądasz.
- Ok. - odpowiedziała zawstydzona. - W jakim celu dzwonicie?
- Skoro nie widzimy się dzisiaj, a są twoje urodziny to chcieliśmy złożyć ci najlepsze życzenia!
- No dobra. - usiadła i wzięła laptop na kolana. - Słucham. - uśmiechnęła sie do chłopaków.
Chłopaki zaśpiewali Rose piosenkę, a później każdy powiedział kilka słów od siebie. Chwilę porozmawiali i na dół zszedł James.
- Chcesz coś powiedzieć Rose? - Logan odwrócił się do Jamesa.
- Cześć.
- Tyle tyle? - uniósł brew.
- A co więcej? - skrzywił się.
- Chłopaki.. - pokręciła głową dziewczyna. - Dajcie spokój. - machnęła ręką. - Ja będę kończyć, bo muszę się zacząć szykować. Ale bardzo dziękuję za życzenia!
Rose myślała, że między nią a Jamesem się ostatnio polepszyło, ale nic na to nie wskazywało. No cóż. Dziewczyna nie chciała rozmyślać o tym, musiała zacząć szykować się do kolacji. Włączyła sobie muzykę, usiadła przy toaletce i wzięła się za makijaż. Nie chciała poświęcać na niego dużo czasu, postawiła na klasykę w makijażu. Idealna czarna kreska i czerwone usta. Włosy wyprostowała. Z szafy wyciągnęła strój na dzisiejszą wyjątkową okazję. Rozkloszowana sukienka w karmelowym kolorze, z warstwą tiulu, sukienka posiadała hiszpański dekolt z cekinowymi wstawkami.
- uff. - westchnęła do lustra. - Chyba jestem gotowa. - uśmiechnęła się. - Buty! - spojrzała na pudełko, które leżało na łóżku. - Jestem gotowa.
YOU ARE READING
Córka Mafii.
ActionRodzina Casali - najbardziej rozpoznawalna Mafia w USA. Sieją postrach w wielu stanach, im najbardziej spodobała się Kalifornia.. W większości stanów, mają swoich ludzi. Ale Szef jest tylko jeden.