Fourth wish: Necklace

2.3K 196 13
                                    

Naszyjnik

„ –Doprawdy zabawne Ella. – mówił podirytowany. – Boki zrywać.

-Oj nie złość się. Ty doskonale wiesz, że to tak z miłości. –pogładziłam go po dłonie, próbując tym samym zrelaksować go odrobinę, niestety to nie przynosiło żadnych skutków. Uparł się i koniec.

-Z miłości naśmiewasz się ze mnie i z moich wyrobów cukierniczych? – zapytał, uroczo marszcząc czoło.

-Wyroby cukiernicze. – powiedziałam, próbując naśladować jego głęboki głos co skończyło się kolejny niepohamowanym wybuchem śmiechu.

-Jesteś podła. – odezwał się, wracając do wykrajania ciasteczek z rozwałkowanego ciasta.

-A ty zbyt poważny. Rozluźnij się trochę. – mówiłam, śmiejąc się. Byłam w wyśmienitym nastroju, dodatkowo wrażliwość Harry’ego na takie pierdoły wydawała mi się być po prostu śmieszna. Kto przejmuje się tym kto coś inny myśli o sposobie wykrajania ciastek? Tylko mój Harry.

-Zamilcz kobieto. – powiedział nagle, próbując zachować powagę. Wiedziałam, że od środka go zżera by móc zacząć się śmiać.

-Żadnej z tobą zabawy, kochanie. – odparłam rzucając w nim małym kawałkiem surowego ciasta.

Spiorunował mnie spojrzeniem, próbując mi pokazać jak bardzo jest na mnie obrażony i jak nie pochwala mojego dziecinnego zachowania. Ale przecież święta wzbudzają w każdym dziecko, więc dlaczego miałabym to dusić w sobie.

Po chwili pchnął foremkami o ziemię i pośpiesznie wybiegł z domu, zostawiając mnie zdezorientowaną i zmartwioną.

*

Zegar wybił północ, a ja usłyszałem dźwięk przekręcania klucza w drzwiach frontowych. Poprawiłam swoją poduszkę i ułożyłam się wygodniej na kanapie, wlepiając wzrok w ekran telewizora.

-El? – usłyszałam ego przyciszony głos, dobiegający z holu. Nie odwróciłam się w jego stronę. Teraz to ja byłam zła.

Moment później usłyszałam zbliżające się jego kroki i ciche westchnięcie. Ukucnął zaraz obok mnie i odgarnął niesforny kosmyk moich włosów za moje ucho.

-El, przepraszam. – powiedział cicho, gładząc moją skroń. – Nie chciałem tak nagle wyjść, ja po prostu..

-Nawet nie wiesz jak się martwiłam! – uniosłam głos. – Gdzie byłeś przez ten czas?

-U m-mojej mamy. – oznajmił, nie wahając się. – Zadzwoń do niej jeśli mi nie wierzysz.

-Oczywiście, że ci wierzę, ale to nie zmienia faktu, że bałam się o ciebie, idioto!

-Wiem, przepraszam. – mówił, składając drobne pocałunki na moich policzkach i wargach. – Mam coś dla ciebie. – oznajmił, podnosząc z podłogi reklamówkę. Moment później wyciągnął wielki okrąg wykonany z ciasta, które już zostało upieczone. – Chciałem ci pokazać, że nadaje się do czegoś i upiekłem dla ciebie to. – powiedział, zakładając okrąg na moją szyję. Przyglądał się przez moment mi z uśmiechem.

-Moja kochana Ella. –mówił, gładząc mnie po policzku. – Kiedyś powieszę na twojej szyi najpiękniejszy naszyjniki jaki będziesz mogła sobie wyobrazić.

Patrzyłam na niego ze łzami w oczach, myśląc jak bardzo kocham go i jego bujną wyobraźnię. Nie myśląc dłużej rzuciłam mu się na szyję, mocno przytulając go do siebie.

-Wystarczy, że tu będziesz, wariacie.”

To była nasza najpoważniejsza kłótnia o ile w ogóle można to tak nazwać. Nigdy nie mieliśmy większych problemów, bo zawsze byliśmy zgodni i problemy rozwiązywaliśmy wspólnie.

Porównując sobie ten naszyjnik, który wtedy dostałam od niego i jego uściski bez wahania wybrałabym uściski. To raczej logiczne, że oddałabym całą moją biżuterię, by móc znowu poczuć jak otacza mnie swoimi ramionami i zamyka mnie w ciepłym uścisku, za którym tak bardzo tęsknie.

***

Jakie opinie na temat tego rozdziału? :) Piszcie x
Postaram się jeszcze dzisiaj coś dodać,ale sami wiecie.. jest wigilia może być ciężej z tym :)
Wesołych świąt!  X

twelve wishes // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz