Twelfth wish: You to be home, safe and warm

1.9K 190 12
                                    

To nie wydarzyło się zimą, ale na pewno zmieniło naprawdę wiele w moim życiu…

„Ten dzień w żaden sposób nie zwiastował nic nadzwyczajnego. Było naprawdę ciepło jednak ciężkie, ciemne chmury zwisały nad naszymi głowami. Było naprawdę duszno, a ja żeby przynajmniej odrobinę się zrelaksować i ochłodzić siedziałam w salonie przed włączonym wentylatorem, trzymając w ręku szklankę zimnej wody z cytryną, którą od czasu do czas popijałam przez czerwoną słomkę.

Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie był Harry. Wyszedł rano, gdy spałam, zostawiając mi tylko karteczkę z napisem „Nie martw się. Niedługo wrócę.”

Ufałam mu bezgranicznie, więc nie zaczęłam dopowiadać sobie różnych scenariuszy. Miałam pewność, że nie wyrządził by mi żadnego świństwa – on nawet przepraszał psa, gdy zupełnie przez przypadek przydepnął mu łapę. Był zbyt dobrym człowiekiem, żeby dopuścić się zdrady.

Około godziny 17. usłyszałem brzęczenie kluczy. Otworzyłam leniwie oczy, nawet nie zdając sobie sprawy, że przysnęłam.

Moment później usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu i odkłada klucze na komodę stojącą obok drzwi wejściowych. Mimowolnie uśmiechnęłam się, wiedząc, że już za chwilę zobaczę jego rozpromienioną twarz.

Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy wszedł do salonu, a na jego twarzy nie gościł uśmiech. Patrzył na mnie ze smutną miną. Coś było grubo nie tak jak trzeba. On nigdy nie był przygnębiony, a przynajmniej nie zdarzało się to często.

-C-coś się stało? –zapytałam, widząc jak wolno zbliża się do sofy, na której siedziałam. Chwilę później opadł na kolana i położył głowę na moich udach. Nie myśląc zbyt wiele wsunęłam palce w jego brązowe włosy i zaczęłam delikatnie masować skórę jego głowy.

-Jesteś taka piękna. – oznajmił nagle. -Tak bardzo cię kocham, Ella. – bardzo rzadko używał mojego pełnego imienia. Już wiedziałam, że ta sytuacja jest poważna.

-A ja kocham ciebie. – oznajmiłam, schylając się i składając pocałunek na czubku jego głowy.

-Nie chcę cię zostawiać. – powiedział nagle, a ja usłyszałam jak jego głos się załamuje.

-Wcale nie musisz. – odpowiedziałam łagodnie.

Dopiero wtedy podniósł głową, patrząc prosto na mnie. Jego oczy były przepełnione łzami i widoczne było, że przygryzał od wewnątrz policzki.

Jedna samotna łza spłynęła po jego rozgrzanym policzku, dając mi pretekst by otrzeć ją i dotknąć jego twarzy.

Złapał za moją dłoń i zaczął składać na niej serię pocałunków.

-Co się stało, kochanie? – zapytałam, gdy widziałam jak co raz  więcej łez spływa po jego policzku.

-D-ostałem wezwanie. – odparł cicho.

-Do czego wezwanie?

-Do stawienia się w bazie wojskowej. W-wysyłają mnie do Afganistanu.”

Mój cały świat nagle runął. Nie potrafiłam opanować łez. Razem przesiedzieliśmy w ciszy. Jedyne co było słyszalne to nasze ciche szlochy. Mogę śmiało powiedzieć, że był to najgorszy dzień mojego życia. W jednej chwili straciłam prawie wszystko.

Dlatego drogi Mikołaju,

Tego roku nie chcę żadnych prezentów – nie potrzebuję ich.

Chciałabym, żeby Harry wrócił do domu i żeby był bezpieczny i by było mu ciepło. Tylko tego potrzebuję do szczęścia. Proszę daj mi znak, że z nim wszystko w porządku. Proszę zwróć mi go.

***

mam nadzieję, że teraz nie pojawi się kropka ;-;

twelve wishes // h.s.Where stories live. Discover now