73

8.1K 262 266
                                    

Z samego rana obudził mnie przyjemny zapach, dochodzący z kuchni. Ziewnęłam głośno, jednocześnie wyciągając ręce do góry, prostując kości. Przetarłam leniwie jedno oko i wyciągnęłam dłoń po leżący na nocnej szafce telefon. Była prawie trzynasta.

- Cholera - rzuciłam, wychodząc z łóżka.

Wsunęłam stopy w moje puszyste kapcie i chwyciłam leżący na oparciu fotela szlafrok. Zarzuciłam go na siebie i pośpiesznie ruszyłam do kuchni. Michał stał przy kuchence i mieszał drewnianą łyżką coś na patelni. Na mój widok uśmiechnął się szeroko i oderwał się od czynności, tylko po to, żeby złożyć pocałunek na moich ustach.

- Jak się spało? - spytał, dodając pokrojoną w kostkę, czerwoną paprykę do rozbełtanego jajka.

- Przespałam dziesięć godzin - mruknęłam - Dawno się tak nie wyspałam...

Rzeczywiście próbowałam sięgnąć pamięcią do dnia, w którym miałam tak błogi, dobry sen i nie udało mi się takiego znaleźć. Zazwyczaj musiałam rano zrywać się na zajęcia, albo nie spałam przez trzy czwarte nocy, czekając, aż pijany Michał wróci do domu nad ranem.

- Lepiej powiedz, czemu ty nie śpisz? Dopiero trzynasta... - zaśmiałam się.

- Nie można już rano wstać i zrobić śniadania dla swojej ukochanej? - spytał, puszczając mi oczko.

Cholera, wyglądał tak pięknie. Ciemne pasma włosów opadały mu na czoło, a jego skupiona mina chyba czyniła go jeszcze bardziej przystojnym. Chociaż, właściwie nie wiedziałam, czy ten człowiek może być bardziej przystojny...

- Kocham cię - odpowiedziałam, siadając przy stole.

- O właśnie, zapomniałbym - mruknął, obracając się i chwytając do ręki czerwony kubek.

Podmuchał dwa razy i postawił go przede mną.

- Herbata - uśmiechnął się, jakby prezentował mi jakieś wymyślne danie - Uważaj, bo to wrzątek...

- Dobrze, dziękuje - odparłam, chwytając za ucho.

- Jajecznica zaraz będzie - poinformował.

- Serio cię nie poznaje - zaśmiałam się - Ale bardzo mi się podoba ten nowy Michał.

- Jaki nowy, ja zawsze taki jestem - wzruszył ramionami.

Podniosłam się z krzesła i podeszłam od tyłu do chłopaka. Objęłam go w pasie i przytuliłam policzek do jego pleców. Chciałabym, żeby nasze poranki zawsze tak wyglądały...

***

Zbliżała się dwudziesta. Jakiś czas temu Michał powiedział, że musi pojechać na chwile do Krzyśka, bo ma do niego ważną sprawę. Nawet nie zdążyłam spytać jaką, ponieważ wręcz wybiegł z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami.

Korzystając z jego nieobecności postanowiłam trochę się ogarnąć. Dlatego teraz siedziałam na kanapie w turbanie na głowie i malowałam paznokcie u stóp. Na stoliku tuż przede mną stał kieliszek, w połowie pełen czerwonego wina, a w tle na laptopie leciało jakieś tandetne romansidło. Deszcz dudnił o okno, a ja myślałam tylko o tym, że Matczak oczywiście nie wziął ze sobą parasola. Nie ubrał też czapki, więc byłam pewna, że wróci cały przemoczony.

Niecałe dziesięć minut później usłyszałam dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Chwile później Michał stanął w drzwiach i oparł się o framugę, uśmiechając się szeroko.

- O Boże - jęknęłam, patrząc na niego.

Wyglądał, jakby wyszedł spod prysznica. Woda kapała z jego włosów wprost na dywan, a adidasy miał całe w błocie. Wydawał się w ogóle tym nie przejmować i był aż zbyt wesoły.

Raz się żyje | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz