Z samego rana obudził mnie przyjemny zapach, dochodzący z kuchni. Ziewnęłam głośno, jednocześnie wyciągając ręce do góry, prostując kości. Przetarłam leniwie jedno oko i wyciągnęłam dłoń po leżący na nocnej szafce telefon. Była prawie trzynasta.
- Cholera - rzuciłam, wychodząc z łóżka.
Wsunęłam stopy w moje puszyste kapcie i chwyciłam leżący na oparciu fotela szlafrok. Zarzuciłam go na siebie i pośpiesznie ruszyłam do kuchni. Michał stał przy kuchence i mieszał drewnianą łyżką coś na patelni. Na mój widok uśmiechnął się szeroko i oderwał się od czynności, tylko po to, żeby złożyć pocałunek na moich ustach.
- Jak się spało? - spytał, dodając pokrojoną w kostkę, czerwoną paprykę do rozbełtanego jajka.
- Przespałam dziesięć godzin - mruknęłam - Dawno się tak nie wyspałam...
Rzeczywiście próbowałam sięgnąć pamięcią do dnia, w którym miałam tak błogi, dobry sen i nie udało mi się takiego znaleźć. Zazwyczaj musiałam rano zrywać się na zajęcia, albo nie spałam przez trzy czwarte nocy, czekając, aż pijany Michał wróci do domu nad ranem.
- Lepiej powiedz, czemu ty nie śpisz? Dopiero trzynasta... - zaśmiałam się.
- Nie można już rano wstać i zrobić śniadania dla swojej ukochanej? - spytał, puszczając mi oczko.
Cholera, wyglądał tak pięknie. Ciemne pasma włosów opadały mu na czoło, a jego skupiona mina chyba czyniła go jeszcze bardziej przystojnym. Chociaż, właściwie nie wiedziałam, czy ten człowiek może być bardziej przystojny...
- Kocham cię - odpowiedziałam, siadając przy stole.
- O właśnie, zapomniałbym - mruknął, obracając się i chwytając do ręki czerwony kubek.
Podmuchał dwa razy i postawił go przede mną.
- Herbata - uśmiechnął się, jakby prezentował mi jakieś wymyślne danie - Uważaj, bo to wrzątek...
- Dobrze, dziękuje - odparłam, chwytając za ucho.
- Jajecznica zaraz będzie - poinformował.
- Serio cię nie poznaje - zaśmiałam się - Ale bardzo mi się podoba ten nowy Michał.
- Jaki nowy, ja zawsze taki jestem - wzruszył ramionami.
Podniosłam się z krzesła i podeszłam od tyłu do chłopaka. Objęłam go w pasie i przytuliłam policzek do jego pleców. Chciałabym, żeby nasze poranki zawsze tak wyglądały...
***
Zbliżała się dwudziesta. Jakiś czas temu Michał powiedział, że musi pojechać na chwile do Krzyśka, bo ma do niego ważną sprawę. Nawet nie zdążyłam spytać jaką, ponieważ wręcz wybiegł z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami.
Korzystając z jego nieobecności postanowiłam trochę się ogarnąć. Dlatego teraz siedziałam na kanapie w turbanie na głowie i malowałam paznokcie u stóp. Na stoliku tuż przede mną stał kieliszek, w połowie pełen czerwonego wina, a w tle na laptopie leciało jakieś tandetne romansidło. Deszcz dudnił o okno, a ja myślałam tylko o tym, że Matczak oczywiście nie wziął ze sobą parasola. Nie ubrał też czapki, więc byłam pewna, że wróci cały przemoczony.
Niecałe dziesięć minut później usłyszałam dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Chwile później Michał stanął w drzwiach i oparł się o framugę, uśmiechając się szeroko.
- O Boże - jęknęłam, patrząc na niego.
Wyglądał, jakby wyszedł spod prysznica. Woda kapała z jego włosów wprost na dywan, a adidasy miał całe w błocie. Wydawał się w ogóle tym nie przejmować i był aż zbyt wesoły.
CZYTASZ
Raz się żyje | MATA
FanfictionSpędzająca każdą wolną chwilę nad książkami, studentka prawa Marcelina za namową przyjaciółki postanawia zaszaleć i pójść na słynne warszawskie schodki... • 03.04.20 ~ 20.07.20