VIII.

1.5K 78 223
                                    


POV Lloyda

-Zostanę z Lily, na wypadek gdyby źle się poczuła.-powiedziałem zostając w pokoju, a pozostali kiwnęli głowami i zostawili nas samych.

W pokoju nastała niezręczna cisza, a ja spojrzałem na blondynkę.

Od kiedy wiedziała, że jesteśmy ninja?

-Czemu mi nie powiedziałaś?-zapytałem przerywając ciszę.

-A czy kiedykolwiek mnie o to pytałeś?-spojrzała na mnie.- ,,Lily, wiesz może kto jest zielnym ninja?'' ,,Lil, kto chroni ludzi przed atakami Garmadona?''-powiedziała naśladując mój głos.-Nie, nie pytałeś.

Westchnąłem ciężko. To prawda. Nie pytałem.

-Bo kiedy masz jakiś sekret, to starasz się go ukryć i nie rozmawiasz na dany temat. Bo martwisz się, że ściągniesz podejrzenia.-dodała cicho.

-Od jak dawna o tym wiedziałaś?-zapytałem, a ta przyglądała mi się chwilę po czym westchnęła.

-Od dawna.-powiedziała cicho.

-Ale skąd ty to..

-Umiem obserwować otoczenie. Masz.. podobny głos.. i te same oczy.-powiedziała patrząc na mnie.-Te oczy poznam wszędzie.

Myślę, że znów zrobiłem się lekko czerwony.

-Tylko dlatego się ze mną zaprzyjaźniłaś, prawda?-szepnąłem wbijając wzrok w podłogę.-Bo jestem zielonym ninja..

-Nie.-zaprzeczyła głową.-Przyjaźń z tobą była moją decyzją. To nie ninja w przebraniu przyszedł, by mnie pocieszyć, gdy tego potrzebowałam. To Lloyd Garmadon rozumie mnie jak nikt inny i wie co zrobić, by poprawić mi nastrój. Ludzie źle cię oceniają Lloyd.. żyją plotkami i domysłami, przez co nie widzą jak wspaniały jesteś naprawdę.

A teraz drodzy państwo, moja twarzy przypominała już dojrzałego pomidora, dlatego postanowiłem zrobić taktyczną zmianę tematu.

-Co się tak właściwie wtedy stało? Jak znalazłaś się w gruzach budynku?

-Wszystko zaczęło się od tego..-zrobiła ruch ręką jakby opowiadała jakąś historię przy ognisku.-..że zawalił się budynek przy którym stałam.

-Lil..-jęknąłem

-W porządku..-zaśmiała się.-Wyszłam na spacer, niestety śledziła mnie Rekinia Armia, a z rozmowy jednego z nich z twoim ojcem wynikało, że próbowali mnie złapać, więc zaczęłam uciekać.

-Dlaczego chcieli Cię złapać?-zapytałem zdziwiony.

-Karta przetargowa? Przynęta?-strzelała-Wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi, Lloydie.. Może Garmadon chciał to jakoś wykorzystać. Dobra, jakoś niekoniecznie chciałam trafić jako zakładniczka do twojego ojca, więc wbiegłam w jedną uliczkę, zaułek i ukryłam się tam. Armia mnie nie znalazła, a gdy opuścili zaułek, budynek zaczął się zawalać. Nie zdążyłam zareagować. Potem mnie znaleźliście. Mniej więcej.

-Przepraszam..-szepnąłem-Nie chciałem, żebyś przeze mnie miała kłopoty.

-Lloyd, nie masz mnie za co przepraszać. Nie twoja wina, że twój tata chciał mnie porwać i użyć jako kartę przetargową. Po za tym nic wielkiego się nie stało..-zaczęła.

Popatrzyłem na opatrunek na jej tułowiu. 


Nic wielkiego? To była poważna rana.

Jasne zawsze była opanowana i pierwszy raz widziałem ją płaczącą dopiero w Wigilię.. ale ta rana nie była czymś co można tak zaniedbać. 

Wiem, kim jesteś | Trylogia Kreatywności Tom I | NINJAGO ❁Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz