XII.

1.4K 74 152
                                    


POV Lily

Otarłam łzę.


Koniec kłamstw.


Muszę powiedzieć Lloydowi, kim jestem. On zasługuję na prawdę.

Nie mogę wiecznie chronić jego.. 


Nie.. nie mogę chronić się przed jego reakcją w ten sposób. To nie w porządku.


Przełknęłam ślinę i spojrzałam na bransoletkę.

Teraz, albo nigdy.

Przemieniłam się w swoją normalną formę i teleportowałam przed drzwi do pokoju Lloyda.

To tak na wypadek, gdyby mieli kamery na korytarzu.

Wyciągnęłam rękę by zapukać, ale zamarłam.


Co jeśli mnie znienawidzi?


Nie myśl tak o tym Lily. Kiedyś.. i tak musiałabyś mu powiedzieć..

Zapukałam do drzwi.

-Proszę.

Odtworzyłam stanowczo drzwi i weszłam do pokoju, a blondyn stanął w pozycji bojowej.

-Spokojnie Zielony, nie zamierzam Cię skrzywdzić.-powiedziałam.

-A więc czego chcesz?-zapytał.

-Chcę z tobą porozmawiać.

-Porozmawiać?-powtórzył zdziwiony.

-Tak. Wiesz.. są pewne rzeczy, które powinieneś wiedzieć.-potarłam ramię.-Przyszłam Cię przeprosić.

-Co?

-Wcześniej.. Jasne ciężko mi było panować nad mocą.. ale.. wychodziło mi to.. Jednak kilka dni przed Wigilią.. to się zmieniło. Nie mogłam panować nad mocą, nie kontrolując swoich emocji. a.. kilka dni wcześniej.. s-straciłam r-rodziców.-przerwałam na chwilę, próbując się uspokoić.- Te wszystkie nagromadzone przez parę dni emocje.. Ja.. ja straciłam część kontroli..  Żałuję, że tego dnia wyszłam z domu..

-Tobie jest przykro?-zapytał z niedowierzaniem.

-Ja też mam uczucia, wiesz? Nie jestem potworem, pragnącym cierpienia innych.-szepnęłam smutno. -Tylko dlatego, że wyglądam inaczej nazwaliście mnie demonem. Tylko dlatego, że nie pochodzę z tego świata, uważacie, że moja rodzina jest przesiąknięta złem. Czy ty przypadkiem nie wiesz, jak to jest, Zieloniutki?-spytałam- Kiedy ktoś ocenia cię po pochodzeniu? Po rodzinie?

-O nie..-szepnął, wyraźnie rozumiejąc, że traktował mnie tak, jak inni traktowali jego.

-O tak. Traktowaliście nas jak potwory. Bo nie jesteśmy jak wy. Bo nasza skóra ma inny odcień. Bo jesteśmy wyżsi. Bo.. dysonujemy.. potężną mocą.. Ale czy my zrobiliśmy wam krzywdę? 

-Nie...-szepnął.

-Nie mieszkamy tu od dwóch, czy trzech tygodni.. Żyjemy wśród was.. już od jakiegoś czasu.. Po prostu, żyjemy jak wy. Byliśmy zwykłą rodziną i wszystko było dobrze.. do czasu.. Nie wiem co się wtedy dokładnie stało, ale rozumiem, że moi rodzice nikogo nie skrzywdzili, prawda? Nikt nie został ranny, nic nie zniknęło.. Po prostu.. ludzie w firmie się wystraszyli. Mam racje?

Kiwnął powoli głową.

-I to pozwoliło wam wygnać moich rodziców..-szepnęłam smutno.-Strach przed tym, co inne.-Myślisz, że ja chciałam tu być?-zapytałam wprost.

Wiem, kim jesteś | Trylogia Kreatywności Tom I | NINJAGO ❁Where stories live. Discover now