6

69 6 5
                                    

Julia posprzątała ostatnie ślady krwi i wylała brudną wodę do wanny. Spłukała pozostałości i dokładnie wymyła stopy oraz dłonie. Kiedy wyszła z łazienki zdawało jej się, że w powietrzu nadak wyczuwalna jest woń krwi. Otworzyła wiec wszystkie okna i wróciła do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Potrzebowała rozluźnienia. Chciała zmyć z siebie ciężar dzisiejszego dnia. Przez chwilę zapragnela cofnąć czas, rozejrzeć sie przed przejsciem przez drogę. Może dzięki temu nie byłoby tutaj Atrura. Może wtedy nie miałaby takiego mętliku w głowie. Może wszystko byłoby prostrze. Brunetka zakręciła wodę i ubrała swoją ciepłą jasnoróżową flanelową piżamę. Wyszła z łazienki i od razu uderzyło w nią zimno. Spojrzała w strone kanapy na której leżał brunet.

Jeszcze tego mi brakuje, żeby się przeziębił.

W pośpiechu zamknęła okna w salonie połączonym z kuchnią. Jednak nadal wydawało jej się , że było dość chłodno. Ostrożnie podeszła do kanapy i złapała za rąbki kołdry, którą okryty był Atrur. Nachyliła sie nad nim i powoli podciągała materiał. Nagle poczuła coś zimnego na swojej szyi. Zesztywniała, kiedy zdała sobie sprawę że to dlon Artura. Patrzył na nią wygłodniałym wzrokiem. W mgnieniu oka przewrócił ją i przycisnął do podłogi. Mocno uderzyła głową o drewno. Potworny ból przeszył jej ciało.
- Arturze... - wychrypiała i próbowała z całych sił odepchnąć mężczyznę od siebie.
Był jednak niewzruszony. Wpatrywał się jedynie w jej przerażoną twarz, jego uścisk był coraz silniejszy. Julia ledwo łapała kolejne oddechy. Robiło jej sie słabo. Czuła, że zaraz zemdleje. Złapała go za ręce próbując je od siebie oderwać.

Siedział na niej, dusił ją. Jedyne czego pragnął to skosztować jej krwi. Czuł jak jej puls słabnie, jej oczy błagały o życie. Jej ciosy były coraz słabsze. Pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku. Jedna słona łza. Atrur śledziłją wzrokiem. Mężczyzna walcząc sam ze sobąw koncu jednak puścił brunetkę.
Choć jego głód był nie do zniesienia, nie potrafil jej zabić. Nie potrafił, nie chciał, nie mógł jej tego zrobić. Nie chciał zmienić się w bestię z legend. Tak długo uczył się opanowywania pragnienia, tyle lat poświęconych medytacji, treningom samokontroli, nie mógł od tak tego zaprzepaścić. Nawet jeżeli jej krew pachniała płynnym szczęściem. Nie mógł zabrać jej całej.
- Przepraszam Julio. Przepraszam za moje barbarzynskie zachowanie. Wiem, że nie jestem godzien, lecz masz coś czego pragnę. Jeśli tego nie wezmę umrę. - Wyszeptał w kierunku nadal zdruzgotanej dziewczyny, która jakby w obronie zasłaniała swoją szyję.
Nie mógł sobie wybaczyc, że doprowadził tą młodą dziewczynę do takiego stanu. Bała sie go.

Powinna sie mnie bać.

Jednak czuł sie z tego powodu gorzej niz zwykle. Czuł coś na kształt wyrzutów sumienia, sądził , ze już wieki temu wyzbył sie tego ludzkiego odruchu. Wyrzuty sumienia oznaczały, zalążek przywiązania. Nie mógł na to pozwolić. Jednak zdał sobie sprawę, że wszystko co ostatnio robił, nie było zgodne z jego dotychczas wyznawanymi zasadami. Poczynając od uratowania życia Julii, do sytuacji sprzed paru minut. To z jej powodu stracił kontrolę. To ta młoda brunetka o karmelowych oczach była przyczyną jego nieodpowiedzialności. Naraził dla niej tak wiele, pokazał swoje słabe punkty, nie znał jednak powodu. Dlaczego po tylu latach spokojnej egzystencji jedna kobieta miałaby zmienić tak wiele?
- Dobrze weź to. Uratowałeś mi życie, jeśli mam okazję się odwdzięczyć, weź to czego potrzebujesz. - wyszeptała dziewczyna przerywając jego przemyślenia. Mówiła cicho lecz pewnie.
Zgodziła się. Zgodziła sie, nie wiedząc co tak naprawdę zaoferowała. Jej wzrok był skupiony. Nie trzęsła się. I może był to efekt szoku, a może świadoma decyzja. Artur nie potrafił tego stwierdzić. Jednak jej ciało było tak kusząco ciepłe. Jej serce wybijało przyspieszony rytm. Krew krążyła w organizmie i nie potrafił skupić się na niczym więcej.
- Wybacz mi, nie chciałem byś z mojej winy uroniła choć kroplę krwi. Nie jestem jej godzien, a jednak wezmę tylko tyle ile potrzebuje, obiecuję.

Podniósł jej dłoń i złożył delikatny pocałunek. Julia zadrżała. Artur był tajemniczy. Dziewczyna nie do końca rozumiała jego metaforyczne wypowiedzi. Mężczyzna nachylił się nad nią i położył swoją dłoń na jej policzku.
- Nie powinnaś na to patrzeć.
Zakrył jej oczy swoją dłonią. Julia stawała się coraz bardziej niepewna. Poczuła zimny dotyk na ramieniu. Ręka Mitchella sunęła wzdłuż jej ciała. Zaczęła ogromne żałować swojej decyzji, pragnęła wycofać się. Jednak nie potrafiła sie poruszyć. Nagle poczuła bolesne ukłucie na swoim ramieniu.

Czy on mnie ugryzł? Co to ma być?!

Ból zniknął tak szybko jak się pojawił. Dziewczyna nie rozumiała nic z tego co właśnie miało miejsce. Zabrała jego rękę ze swoich oczu, a to co ujrzała, odebrało jej mowę. Artur Mitchell, obejmował ją, a jego ostre, niczym u zwierzęcia, kły wbite były w jej ramię, a on sam poił sie jej krwią.

Błagam niech to sie nie dzieje naprawdę!

Mężczyzna wgryzł sie w nią bardziej na co dziewczyna jęknęła. Sama nie była pewna z jakiego powodu. Nie wiedziała co się właśnie działo , nie potrafila tego pojąć. Mężczyzna oderwał sie od jej ramienia i oblizał usta bardzo powoli. Ich spojrzenia spotkały się. Artur nie potrafił powstrzymać się i przywarł wargami do jej warg. Dziewczyna nie spodziewała sie tego. Był jej szefem, a do tego to co stało sie przed chwilą przechodziło wszelkie pojęcia. To było coś niewytlumaczalnego. Mimo, że niezaprzeczalnie pociągał ją fizycznie, sparalizowało ją. To było wbrew jej zasadom, nie mogła na to pozwolić. Odepchnęła mężczyznę z całych sił i najszybciej jak potrafiła wstała z podłogi, cofając sie w tył. Nagke wszystko co się przed chwilą wydarzyło uderzyło w nią niczym pocisk, zaczęła oddychac coraz głośniej i coraz szybciej. W jej oczach zbierały się łzy. Była wstrząśnięta. Przerażenie górowało w jej oczach, w pośpiechu naciągała górę pizamy, probujac zasłonić się przed wygłodniałym wzrokiem mężczyzny. Przyciskała dłonią miejsce gdzie przed chwilą wbite były kły mężczyzny. Chciało jej sie wyć. Nie płakać, wyć, krzyczeć, uciekać jak najdalej. To co się właśnie stało przerosło ją.
Mężczyzna podniósł się z podłogi i wolnym krokiem zbliżył się do kobiety. Ta wyciągnęła dłonie w geście obronnym i zrozpaczona przyklęknęła kuląc się na podłodze.
- Spodziewałem sie takiej reakcji. - Westchnął. - Julio daj mi wytłumaczyć. Błagam , pierwszy raz w życiu czuje się zobowiązny do tłumaczeń.
Nie mógł patrzeć do jakiego stanu doprowadził kobietę. Czuł wstyd i wstręt do samego siebie.
- Jestem demonem nocy, jestem złym duchem, krwawym koszmarem. Wybacz mi Julio, że cię skrzywidziłem, jesteś jedyną, której nie chciałem skrzywdzić. Jednak moja natura, moje przekleństwo, przejęło kontrolę. - upadł na kolana i spuścił głowę. Ponownie wydawał sie bezbronny.
Julia patrzyła przerażona na mężczyznę, który korzył sie przed nią. Jednak bała sie zbliżyć. Co jesli to tylko zwodniczy gest? Co jesli zaatakuje ponownie? Jednak musiała wiedzieć. Musiała to usłyszeć. Nie potrafiła znieść wątpliwości.
- Czym ty jesteś? - zapytała w końcu i zbliżyła się odrobinę na klęczkach.
- Jam jest upadły, dziecko nocy, wyklęty przez kościół, demon krwiożerczy...
Julia nie mogla tego słuchać. Wszystko to co mówił, przerażało ją jeszcze bardziej poddawało watpliwosci wszystko w co do tej pory wierzyła.
- Nie wierzę, to nie może być prawda! Takie rzeczy sie nie dzieją! To niemożliwe! Błagam Arturze powiedz, że to nie prawda!
- Jestem wampirem Julio. Jestem przeklęty i wszystko czego dotknę naznaczam śmiercią, sam jestem śmiercią. Jestem odrażający. Rozumiem twoje przerażenie.

Julia zamknęła oczy. Wzięła gkeboki wdech. Nie powinna tego robić, jednak coś od samego piczatku popychało ją w strone bruneta. Coś świadomie kierowało ją w objęcia śmierci. Dlaczego choć była tego świadoma, przyzwalała na to?

To przez ciebie krwawię. Dlaczego mimo to cie pragnę?

- Dlaczego mnie nie zabiłeś? Mógłbyś to zrobić prawda? - zapytała i ujęła jego twarz w swoje dłonie. Musiała spojrzeć w jego oczy.
- Tak, mógłbym.
- Wiec dlaczego?
- Nie potrafiłem Julio. Choć twoja krew działa na mnie bardziej niż narkotyk. Twój zapach, twoje ciało wszystko w tobie jest jak magnes. Jednak gdy patrze w twoje oczy, widzę coś. Coś co mnie powstrzymuje.
Julia przegryzła wargę i zmrużyła oczy w skupieniu.
- Prowokujesz, nawet teraz. Wszystko co robisz jest jak zaproszenie. Czasami jest mi trudno zachować samokontrolę. Wiec jeśli nie chcesz abym ponownie sie na ciebie rzucił, przestań przegryzać tą cholerną wargę.
Julia zaczerwieniła się i wycofała. Przeczesała włosy rękoma.
- Przepraszam, nie chciałam.

Jakaż ona niepoważna. Niepoważna i pociągająca.

Dziewczyna wstała i zachwiała się. Było jej słabo, senność nadeszła z nikąd. Zapragnęła jedynie zamknąć oczy. Zrobiła dwa kroki i wpadła wprost w objęcia bruneta. Była nieprzytomna.






KrwawięWhere stories live. Discover now