7

69 6 2
                                    

Dziewczyna obudziła się zmęczona bardziej niż zwykle. Spojrzała na zegarek. Była spóźniona. Zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki. Kiedy myła zęby w lustrze zauważyła, że na pralce leży starannie złożona koszula, a obok niej garnitur. Zmarszczyla brwi i odwróciła się.

Armani? Co u diabła to tobi w mojej łazience?!  O moj Boże...

Julia przypomniała sobie wczorajszą kolację, jednak nie pamietała nic od momentu kiedy wyszli z restauracji. Wyjrzała za drzwi i dostrzegła mężczyznę składającego pościel.

Spał w salonie?

Ta myśl odrobinę ją zawiodła. Nie wiedzieć czemu, nagle zapragnęła aby myśl o upojnej nocy z Mitchellem, była prawdą.
Kobieta wróciła do łazienki i doprowadziła się do porządku. Zdjęła piżamę, jej uwagę przykuło zasinienie na ramirniu. Nie miała pojecia skąd sie tam pojawiło, jednak sprawiało ból przy gwałtownym ruchu. Pomyślała, że wczoraj musiała w cos uderzyć.

Przeklęte wino i moja przeklęta naiwność. Jaka że mnie idiotka.

Ubrała wygodne dżinsowe spodnie, gładką czarną koszule i bordową marynarkę. Związała włosy w kucyk i po głębokim wdechu wyszła z łazienki. Artur zmierzył ją zimnym spojrzeniem.
- Dzień dobry - przywitała sie zakłopotana.
- Dzień dobry, dobrze sie czujesz?  - zapytał podchodząc blizej, jednak starając się zachować dystans.
- Tak mi sie wydaje. Mógłbyś mi wytłumaczyć co sie wczoraj działo i dlaczego ty tutaj jesteś? - Choć bała się odpowiedzi, czuła, że musi wiedzieć.
Atrur spojrzał na nią jakby zastanawiał się co powiedzieć.
- Co pamietasz z wczorajszej nocy? - Podszedł bliżej niej, nie dbając o to, że narusza jej przestrzeń osobistą. Stali tak blisko, że dziewczyna bez trudu wyczuwała jego perfumy. Podniosła lekko głowę by spojrzeć w brązowe oczy.
- Byliśmy na kolacji. Pamietam wszystko do momentu gdy mieliśmy pożegnać się pod drzwiami. Potem mam totalną dziurę w pamięci.
Artur uśmiechnął sie do siebie. Zadziało się to co zawsze. Ofiara nie pamiętała ataku ani niczego z nim zwiazanego. Jednak tym razem poczuł coś na kształt zawodu. Mimowolnie spojrzał na jej ramię. Położył na nim rękę. Dziewczyna skrzywiła się, całe jej ciało przeszedł dziwnie przyjemny dreszcz. Artur natychmiast zabrał rękę i przywołał się do porządku.
- Wczoraj miedzy nami nic nie zaszło. Zemdlałaś, pomieszałaś leki z alkoholem. Skrajnie nieodpowoedzialnie Panno Cambel. - zbeształ ją - Zostałem aby upewnic się , że rano się obudzisz. Nic więcej. Mam również nadzieję, że nie wpłynie to na nasze zawodowe relacje. Wczoraj nic dla mnie nie znaczyło.

Czół sie okropnie. Nie chciał tego mówić. Jednak musiał jak najszybciej uciąć to co sie między nimi działo. Nie mógł więcej pozwolić sobie na chwile słabości. Widział zawód w oczach kobiety.
Julia nie rozumiała. Wiedziała, że to miała być tylko ta jedna noc. Wydawało sie jej po prostu, że coś ich połączyło. Coś czego nie rozumiała. Zawsze kiedy był blisko, nawet teraz, wywoływał drżenie każdej komórki jej ciała.  Pragnęła poznać go bliżej, dowiedzieć się wszystkiego. W tym momencie nie interesował jej fakt, że mężczyzna był poniekąd jej szefem.

Po co było to wszystko?  Po co dałam sie wciągnąć?  Jak zawsze za dużo sobie wyobrażałam.

Próbowała za wszelką cenę ukryć swoj zawód. Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Rozumiem i dziękuję za wszystko Arturze.
- Wolałbym abyśmy wrócili do bardziej oficjalnej formy, Panno Cambel. Na mnie już czas.
Mężczyzna zabrał swoją torbę i ruszył w stronę wyjścia. Nienawidził się za to co zrobił. Pragnął wziąć ją w ramiona. Pragnął wyznać jej prawdę, jednak jej wczorajsza reakcja, strach w jej oczach. Nie chciał aby patrzyła na niego w ten sposób. Raniło go to, nigdy wcześniej nie przejmował sie nikim innym. Jednak panna Cambel skutecznie wpływała na jego zachowanie.
-Jeśli Pani chce, mógłbym Panią podwieźć. Jedziemy w to samo miejsce. 
Nie był pewnien dlaczego jej to zaproponował. Powinien jej unikać, jednak perpektywa spędzenia kilku minut tak blisko Julii byla zbyt kusząca.

KrwawięOù les histoires vivent. Découvrez maintenant