Rozdział 15

231 9 1
                                    

- Tu leżał hobbit.- powiedziałam i przechodziłam na kolanach.- A tu drugi. Ich więzy zostały przecięte. Uciekli z miejsca bitwy..

- Prosto do Fangornu..- szepnęła Arwena.

- Fangorn.- mówił Gimli.- Jakiż obłęd ich tam zagnał?

*******************************

Pov. Lily

Weszliśmy do Fangornu. Nasze konie zostawiliśmy przy wejściu. W lesie panowała martwa cisza, drzewa rozmawiały ze sobą. Elfowie rozumieli język entów. To właśnie oni uczyli ich mówić.

- Krew orków.- rzekł Gimli.

- Dziwne ślady.- powiedziałam.

- Jak tu duszno.- odparł krasnolud.

- To stary las.- mówił Legolas.- Bardzo stary. Pełen wspomnień i gniewu.

Drzewa zaczęły się ruszać. Poczułam, że enty są niedaleko. Cały wystraszony Gimli podniósł swój topór.

- Drzewa rozmawiają ze sobą.- powiedział Legolas. Popatrzyliśmy się na krasnoluda.

- Gimli opuść topór.- odparł Aragorn.

- One czują przyjacielu.- zaczął Legolas.- To zasługa elfów. Budzili drzewa, uczyli je mówić.

- Gadające drzewa? A o czym drzewa mogą rozmawiać? Chyba o konsystencji wiewiórczych kup.- powiedział Gimli.

- Coś tam jest.- rzekłam i szłam przed siebie.

- Co widzisz?- zapytał mnie Aragorn.

- Zbliża się Biały Czarodziej.- odpowiedziałam.

- Nie daj mu przemówić.- mówiła Arwena.- Rzuci na nas zaklęcie. Musimy być szybcy.

Wyciągnęła swój miecz. Pozostali również byli gotowi do walki. Wyciągnełam strzałę i napięłam ją na cięciwe. Czekałam... Nagle pojawiło się oślepiające białe światło. Wystrzeliłam w stronę światła strzałę ale ona się odbiła. Nasze bronie opadły na ziemie.

- Dążycie śladem dwóch młodych hobbitów.- usłyszeliśmy czyiś głos.

- Gdzie oni są?- krzyknął Aragorn.

- Przechodzili tędy przedwczoraj. Spotkali kogoś, kogo się nie spodziewali. Czy to dla was pociecha?

- Ktoś ty?- krzyczał dalej strażnik.- Pokaż się!

Światło zniknęło. Pojawiła się jakaś postać. Był to.. Gandalf.

- To niemożliwe.- mówiła zdziwiona Arwena.

- Wybacz mi.- zaczął Legolas.- Wziąłem cię za Sarumana. Powiedział i klęknął.

- Jestem Sarumanem.- odparł starzec.- A raczej kimś, kim Saruman być powinien. Uśmiechnęłam się.

- Poległeś.- powiedziałam podchodząc do niego.

- W ogniu i w wodzie.- zaczął mówić Gandalf.- W otchłani na szczycie góry, walczyłem z Balrogiem. Aż w końcu strąciłem wroga i rozbiłem o skały. Zawładnęła mną ciemność i znalazłem się poza myślą i czasem. Gwiazdy toczyły się nade mną. Każdy dzień zdawał mi się epoką w dziejach ziemii, ale nie był to koniec. Znów poczułem w sobie życie. Przysłano mnie spowrotem bym wypełnił misję.

- Gandalf.- odparłam z uśmiechem.

- Gandalf? Tak, tak mnie nazywano. Gandalf Szary. Takie nosiłem imię.- odpowiedział mi czarodziej.

- Gandalf.- rzekł ucieszony krasnolud.

- Jestem Gandalf Biały. Znów jestem z wami. Wiatr się odwrócił.

Ruszyliśmy w stronę wyjścia z lasu.

***********************************

Hejka!

Dzisiaj taki krótki rozdział. Widzę, że już mało kto czyta tą książkę ;c Pamiętajcie o zostawieniu komentarza lub gwiazdki. Nic nie kosztuje a mnie motywuje :D

- TajemniczaOsobaCx




Miłość ponad wszystko- Legolas [ZAWIESZONA]Where stories live. Discover now