SEZON 1, ODCINEK 7: LEKCJA HUMANITARYZMU

265 27 4
                                    

LYRA

Leje, wieje, i ogólnie rzecz biorąc, to zastanawiam się, jak długo jeszcze nasz prom utrzyma się w pionie.

Siedzę w rogu pomieszczenia na małym stołeczku, zaraz obok Raven, która bez przerwy stara się porozumieć z Arką. Bez skutku. Nawet wsparcie Reuela nic tu nie pomaga; chłopak ciągle kręci się przy jakichś kabelkach, albo biega w tę i z powrotem, mamrocząc coś niewyraźnego pod nosem, co zazwyczaj brzmi jak "o, tego jeszcze nie próbowałem; spróbuję jeszcze tego". Panna Reyes ani razu go nie powstrzymuje, chyba rozumiejąc ten jego bełkot, bo ciągle rzuca tylko krótkimi komendami albo poradami, które książę zdecydowanie docenia.

Wszędzie panuje chaos. Większość dzieciaków nie wie, co ze sobą zrobić. Landric stoi przy wyjściu z promu, całkowicie niewzruszony pogodą. Wpatruje się w te tragiczne widoczki, i albo mi się wydaje, albo naprawdę uśmiecha się delikatnie pod nosem. Ręce splótł na piersi i oparł się nonszalancko o metalową ścianę. Domyślam się, że wolałby być teraz we własnym obozie; niestety, pogoda nie sprzyja jego planom.

Armelle, która przedstawiła mi się zaraz po tym, jak wbiła nam do naszego tymczasowego miejsca zamieszkania, biega po pomieszczeniu, wydając rozkazy Delcie i Clarke. Te dwie nawet się nad niczym nie zastanawiają ― wcześniej usłyszały bowiem magiczne słowa "jestem lekarzem", i to podziałało na nie jak jakieś zaklęcie. Armelle ma nad nimi jakąś chorą władzę. Nie wiem, czy bardziej mnie to przeraża, czy to po prostu podziwiam.

— Niezły wiaterek — roześmiana Epsilon pojawia się w pomieszczeniu razem z Octavią, niosąc kilka metalowych kubków wypełnionych po brzegi bimbrem Monty'ego i Jaspera. Śmierdzi alkoholem na odległość. Armelle odbiera od dziewczyny jedno z naczyń, wąchając przelotnie jego zawartość. — Uwaga. Daje kopa.

— Piłam mocniejsze — stwierdza Armelle, wzruszając obojętnie ramionami. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam, wydawała mi się... nieco inna. Teraz jest w tej dziwnej fazie, w którą czasami wchodzi też Delta. To są momenty kompletnego skupienia. W takich chwilach te kobiety wiedzą, że nie mają czasu na żarty i zabawę. Księżniczka nie mówi nic więcej; prędkim krokiem podchodzi do metalowego stołu, na którym leży nieprzytomny Finn, i zaczyna dezynfekować wszystkie narzędzia, które wcześniej dla niej skompletowano.

Przeraża mnie to. Przeraża mnie sama wizja tego, że te trzy dziewczyny naprawdę zamierzają przeprowadzić kolejną operację w takich warunkach.

Armelle przeciera spocone czoło rękawem, zaraz potem pstrykając palcem kilka razy, żeby zwrócić na siebie uwagę Landrica. Mężczyzna nie zwraca na nią uwagi w pierwszej chwili.

— Wasza wysokość — odzywa się zirytowanym tonem Armelle. I proszę, działa. Obserwuję, jak Landric zerka na nią przez ramię, wyraźnie zmęczony dniem. — Mała prośba: mógłbyś mi pomóc i rozgonić towarzystwo? W takich warunkach nie da się pracować.

Landric milczy przez dłuższą chwilę. Zaczynam nawet podejrzewać, że zignoruje prośbę siostry. Wydaje mi się, że uważa swoje rozmyślenia za o wiele istotniejsze, ale nie komentuje całego zajścia. Koniec końców, najzwyczajniej w świecie kiwa głową powoli, a kiedy przemoczony do ostatniej suchej nitki Reuel pojawia się w jego zasięgu, łapie go za chabety i przyciąga do siebie.

W całym tym hałasie ciężko jest mi wychwycić, co takiego mu mówi, ale nie jest to krótka wymiana zdań. To jest spora sprawa, tego jednego jestem pewna. Wreszcie Reuel prostuje się dumnie, klaszcząc kilka razy. Nie ma opcji, żeby ludzie na niego nie spojrzeli, a kiedy już to robią, książę uśmiecha się słodko i oświadcza:

— Drodzy państwo, zapraszam was na drugi z trzech pokładów. Nie możemy przeszkadzać profesjonalistom.

Pierwszy raz widzę, żeby każdy, bez zająknięcia, wykonał czyjeś polecenie. Sama też podnoszę się z miejsca, gotowa opuścić to miejsce zapomniane przez Boga, ale dłoń Raven skutecznie mnie powstrzymuje. Dziewczyna rzuca mi błagalne spojrzenie, zaraz potem zerkając znacząco na Finna. Pojmuję przekaz. Wracam na stołek, wzdychając ciężko, kiedy w pocieszającym geście zaciskam palce na ręce Raven.

PETRICHOR ― THE 100Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ