Rozdział 1

1.4K 77 33
                                    

Dochodziła godzina 19:45, Harry wykonał już wszystkie obowiązki, które dali mu wuj z ciotką. Spakował plecak do, którego ledwo upchnął gruby laptop, potajemnie wypuścił Hedwigę i zabrał jej klatkę. Poprzedniego dnia, udało mu się również ukraść wujowi klucze do komórki pod schodami. W nocy zabrał różdżkę i kufer, który zmniejszył za pomocą czarów. Wiedział, że Ministerstwo lada moment zacznie go ścigać za użycie magii, ale w głowie miał już ułożony plan na nowe życie. Życie w którym nie miał zamiaru powracać do Hogwartu. Wybraniec założył plecak na plecy i głośno tupiąc nogami zszedł na dół.

- Co robisz dziwolągu?! Miałeś siedzieć w pokoju i nie pokazywać się do rana!- Wrzasnął wuj Vernon - No już zjeżdżaj mi stąd!

- Witaj wuju - powiedział Harry hipnotyzującym psychopatycznym głosem wyciągając w tym samym czasie magiczny patyk.

- Skąd masz to ustrojstwo! Przecież wszystko zamknąłem w komórce...

- Nie bądź dla mnie nie miły, bo to się źle skończy dla ciebie i twojej rodzinki. - przerwał mu Harry - Zanim coś powiesz, wprawdzie nie mogę używać magii, ale mam to już gdzieś. Zaczynam życie od nowa, a w nim was na pewno nie będzie! Jednak wolę być  pewien, że znikniecie mi z oczu na zawsze - uśmiechnął się mściwie.

- Będziemy mili obiecujemy, dostaniesz wszystko czego będziesz pragnął. Tylko nie krzywdź nas, proszę - błagała ciotka Petunia ostatnie słowo wręcz szepcząc.

- Oj nie, za to co mi zrobiliście musicie poczuć ból na własnej skórze. - W oczach Harry'ego dało się zobaczyć chęć mordu. Coś w nim pękło, jakaś zła cząstka duszy rozpadła się i wylała całą swoją zawartość na ten biały, dobry kawałek.

- Najpierw tylko upewnię się, że nikt nie będzie słyszał waszych krzyków.- Mruknął. - Silencio! No to zaczynamy zabawę. Crucio! - Harry patrzył jak Vernon zwija się z bólu i niemo krzyczy. Po chwili przełożył zaklęcie na Petunię i Dudley'a. Widok zaczął mu się szybko nudzić, więc zmienił zaklęcie na tnące. -Sectusempra! - Wąskie linie zaczęły zdobić ciała, a szkarłatna ciecz wypływała strużkami, brudząc niegdyś białe kafelki. Potter rozkojarzony nagłym uświadomieniem własnych czynów, nie dał rady utrzymać klątwy i zaklęcia wyciszającego naraz. Sam nie chciał tego przed sobą przyznać, jednakże cieszył się na myśl o cierpieniu swojej rzekomej rodziny. Nagle jego myśli zagłuszył głośny krzyk. - O cholera. - Powiedział. - Przecież zaraz zbiegną się sąsiedzi i członkowie Zakonu. Nie mogę was tak zostawić. - Przez głowę przebiegł mu pomysł z zaklęciem zabijającym. Przecież nie był mordercą. Nie mógł tego zrobić... Ale czy jest inna możliwość. Musi szybko uciec z miejsca zbrodni. Nie wiedział nawet czy mu się uda rzucić tą klątwę. Nikomu prócz jednej osoby, nie udało się tego zrobić za pierwszym razem. Nie miał wyboru, wyciągnął przed siebie różdżkę i trzykrotnie wypowiedział zakazane słowa. Oślepiający zielony promień rozbłysnął po pomieszczeniu zostawiając po sobie ślad w postaci trzech martwych ciał. Nie było tak źle - powiedział Harry, zarzucając na siebie pelerynę niewidkę.

***

Profesor McGonagall postanowiła, że przybędzie na Privet Drive chwilę wcześniej. Zmieniła się w swoją animagiczną postać i usiadła na murku obserwując dom. Nagle usłyszała okropne krzyki dochodzące z wewnątrz budynku. Szybko przybrała swój normalny wygląd o mało co nie przyprawiając Mistrza Eliksirów o zawał.

- Severusie wiesz co tam się dzieje? - Spytała zaniepokojona.

- Na Merlina, Minerwo nie strasz mnie tak bo osobiście podam ci wywar żywej śmierci w herbacie. - Warknął Snape.

- Severusie! Nie słyszysz tego?! Coś tam się dzieję, myślę, że powinniśmy interweniować. - Powiedziała poddenerwowana - Co jeśli to Śmierciożercy?

- Wątpię. Czarny Pan nie mówił nic o ataku na dom Potter'a. Poza tym, podobno znajdują się tu jakieś porządne zaklęcia, które uniemożliwiają wejście czarodziejom o złych zamiarach.

W momencie gdy Minerwa otworzyła usta, drzwi od domu uchyliły się. Profesorowie rzucili sobie szybkie spojrzenia i skradli się pod zaklęciem kameleona do wejścia domu. W tym czasie Harry skrywający się pod peleryną, przypadkiem nastąpił na stosik liści wydając głośny dźwięk. Zakonnicy zdjęli z siebie zaklęcie kameleona, a Snape wyciągnął rękę dotykając głowy Harry'ego. Chłopak nie zdążył uskoczyć na bok i peleryną została z niego ściągnięta.

- Cholera - zaklął Potter pod nosem.

- Gdzie chciałeś pójść Harry? Co się wydarzyło w twoim domu?! Słyszeliśmy krzyki. - Mówiła zdenerwowana profesor transmutacji jednak Potter nie usłyszał dalszych pytań, gdyż zaczął biec na wprost siebie.
- Jasna cholera - zaklął jeszcze raz. Gnał ile sił w nogach, nagle tuż przed nim pojawił się Nietoperz. No tak, teleportacja, totalnie o tym zapomniał. Ale zaraz, zaraz. Przecież może poprosić o pomoc swojego nowego znajomego! Wyciągnął telefon skradziony Dudley'owi przed wyjściem. Napisał w biegu do Tom'a, żeby ten się po niego przeniósł. Wysłał dokładny adres mając nadzieję, że zaraz zniknie z tej przeklętej ulicy. Skręcił w ślepy zaułek wiedząc, że jego jedynym ratunkiem jest czarodziej poznany przez internet. W chwili gdy McGonagall pojawiła się tuż przed nim, wysoki chłopak mający na oko dziewiętnaście lat, pojawił się przed Wybrańcem. Miał niebieskie oczy, delikatnie falowane brązowe włosy i arystokratyczne rysy twarzy. W tamtej chwili zielonooki zorientował się z kim pisał przez cały czas. Z nikim innym, jak samym Tom'em Marvol'em Riddle'm, powszechnie znanym jako Lord Voldemort. Na twarzy Minerwy wymalował się istny szok i strach, nie była wstanie wydusić słowa. Co najdziwniejsze Harry zamiast się bać, uśmiechnął się z wyższością. Coś w jego głowie, podpowiadało mu żeby tak właśnie zrobić. Rezultat był tego wart. Minerwa, wyglądała jakby za chwilę miała zemdleć - była biała jak papier, a jej oczy ukazywały strach. Zielonooki, zobaczył jeszcze tylko kawałek szaty Snape'a i teleportował się.

901 słowa💗⚡️🐍
Hejka mam nadzieję, że ktoś to czyta. Przepraszam jeśli są tu jakieś podobieństwa do innych ff, ale przeczytałam ich już NAPRAWDĘ dużo
Do kolejnego⚡️🐍✌🏼

Harry Potter i Ciemna Strona Duszy (zawieszone)|| TomarryKde žijí příběhy. Začni objevovat