Rozdział 3

1.2K 68 36
                                    

^Ten właśnie moment wybrał Snape żeby wejść do prywatnego salonu Czarnego Pana.^ Widok, który zastał wprawił go w osłupienie. Obawiał się, że przywilej przychodzeni do prywatnego salonu, skończy się gdy tylko Voldemort go zauważy. Gdy już chciał odejść, odezwał się dobrze mu znany syczący głos.

- Severusie, wiem, że tu jesteś.

- Witaj mój Panie.

- Co cię do mnie sprowadza? - Zapytał.

- Chciałem cię poinformować o ucieczce Potter'a, jednak widzę, że mnie wyprzedziłeś.

- Byłbyś łaskaw wytłumaczyć mi, jakim cudem wam uciekł?

Snape szybko kiwnął głową. - Stałem na warcie, gdy z budynku dobiegły nas krzyki...

- Nas? - Przerwał mu.

- Tak, McGonagall pojawiła się chwilę wcześniej. W każdym razie, po tych okropnych wrzaskach, drzwi domu się otworzyły i wyszedł z nich... - Zamyślił się na chwilę zastanawiając jak nazwać Wybrańca. Najchętniej powiedziałby, że to rozpuszczony bachor, lecz wolał uniknąć Cruciatusa. - Potter w pelerynie niewidce. Następnie zaczął przed nami zwiewać i z opisu Minerwy oraz tego co widzę - zjawiłeś się ty i go zabrałeś.

Riddle zapatrzył się w wesoło trzaskający kominek. Analizował krok po kroku to, co powiedział mu Snape. Stwierdził, że chłopak najwyraźniej miał jakiś plan lecz Zakonnicy mu w nim przeszkodzili. Lord wiedział, że może zaufać Mistrzowi Eliksirów. Mężczyzna udawał szpiega dla Jasnej Strony, lecz w rzeczywistości sytuacja była odwrócona - był szpiegiem dla Ciemnej Strony. To przekonało go do powierzenia mu tajemnicy. Wyjawił wszystko, zaczynając od pamiętnej nocy w Dolinie Godryka, kończąc na horkruksie zawartym w Harry'm. Sam zaś, dowiedział się, że Syriusz Black został wyciągnięty zza sztucznej Zasłony Śmierci. Dumbldeore miał w planie zagranie na zdrowiu psychicznym chłopaka. Chciał żeby się załamał i słuchał jego poleceń, niczym rad dobrego, kochającego dziadka. Obydwaj mężczyźni spędzili w salonie dobre dwie godziny, zapominając o  zielonookim, który przypomniał o swojej obecności zaczynając się miotać przez sen.

- Złośliwko! - Zawołał Tom.

- Co Złośliwka może zrobić dla Pana? - W pomieszczeniu pojawił się zadbany skrzat, ubrany w czarny płaszczyk i białe rękawiczki.

- Zanieś proszę Harry'ego do jego sypialni. Rano, poinformuj mnie gdy się obudzi. Jeśli nie przestanie się rzucać - powiedz mi, zjawię się u niego tak szybko jak to tylko możliwe.

- Już się robi Panie - powiedziała i zniknęła zabierając ze sobą chłopaka.

***

Godzinę później w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa:

Snape ponownie założył swoją kamienną maskę na twarz i wszedł do domu na Grimmauld Place 12. Z kuchni dobiegły go głośne dźwięki rozmów.

- Syriuszu, jak mamy go znaleźć, sama widziałam jak Sam-Wiesz-Kto go zabrał.

- Mój chrześniak, mój Harry, Merlinie czemu to mu się przytrafiło. Czemu nie mógł mieć normalnego dzieciństwa jak każde inne dziecko. - Black niezbyt dobrze pamiętał tamten przykry dzień w którym to Harry stracił rodziców. Wydawał mu się on bardzo odległy, jakby za mgłą. Od dłuższego czasu trapiło go przekonanie, że coś jest nie tak. Tak okropny dzień pomimo tylu lat powinien być zapamiętany ze wszystkimi szczegółami, ale w jego przypadku tak nie było.

Przemyślenia Łapy przerwał wchodzący do kuchni Severus. Rozmowy ucichły gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia. Wszyscy zebrani zwrócili wzrok na profesora eliksirów wyczekując informacji.

- Na co się gapicie? - Warknął. - Byłem u Czarnego Pana, Harry'ego tam nie ma. Coś ci się musiało przewidzieć Minerwo - powiedział i wyszedł z grymasem wymalowanym na twarzy.

- Może rzeczywiście nie przyjrzałam się dobrze temu chłopcu. - Oznajmiła profesor transmutacji. - Ale jednak uśmiech na twarzy pana Pottera mówił sam za siebie. To tak jakby próbował przekazać nam, że wiedział co robi i jest z tego... dumny? Ech, sama nie wiem co o tym myśleć. - Powiedziawszy to ukryła twarz w dłoniach.

***

Riddle Manor godzina 7:00 rano dnia następnego:

Harry obudził się na wielkim dwuosobowym łóżku z mahoniu przykryty srebrno czarną kołdrą. W pierwszej chwili nie wiedział gdzie się znajduje. Jednak po paru minutach od przebudzenia wspomnienia z całego poprzedniego dnia powróciły:

Rano uciekł od Dursley'ów o mało co nie złapany przez McGonagall oraz Snape'a. W ostatniej chwili uratował go internetowy przyjaciel, który okazał się być Lordem Voldemortem. Dowiedział się prawdy o tym co wydarzyło się dnia 31 października 1981 roku oraz, że przez całe życie był okłamywany i manipulowany przez tego starca Dumbledore'a. No, ale czego mógł się spodziewać po swoim zawsze marnym losie. Ostatnie wspomnienie z wczorajszego dnia było chyba najmilszym w przeciągu ostatnich miesięcy. Ktoś, a tak dokładniej Tom go przytulił. Harry nigdy nie przytulany w taki sposób. Jedyne uściski jakie pamiętał to te Hermiony, Rona, Ginny, albo Pani Weasley. Wszystkie były na przywitanie, pożegnanie albo na szczęście. Jednak ten, który zaoferował mu Czarny Pan był w jakiś sposób... rodzicielski? Potter sam nie wiedział jak to nazwać. Poczuł się w pewien sposób bezpiecznie tkwiąc w ramionach Voldemorta. Brzmi komicznie prawda? Jednak coś takiego odczuł Wybraniec. Z rozmyślań wyrwał go trzask teleportacji i tuż przed nim stanęła skrzatka domowa.

- Witam paniczu Harry. Lord prosił aby po przebudzeniu udał się pan do jadalni na śniadanie, a następnie na krótką rozmowę z nim oraz profesorem Severusem Snape'm. - Po tych słowach zniknęła tak szybko jak się pojawiła.

Chłopak nie myśląc za bardzo zaczął wkładać na siebie ubrania znalezione w szafie. Będąc już prawie gotowym do wyjścia przypomniał sobie o planie sprzed pojawienia się w Riddle Manor. Wolność bardzo go kusiła. Miał zacząć życie od nowa. Wyjechać na drugi koniec świata, zmienić wygląd i zapomnieć na jakiś czas o Magicznym Świecie. Wiadomo, że nie na zawsze, ale przynajmniej dopóki nie ukończy siedemnastu lat. Nie chciał nigdy brać udziału w żadnej wojnie, nie prosił o to losu. Gdyby zniknął ludzie ruszyliby te swoje tłuste tyłki aby zawalczyć o rodziny. Nie tak jak dotychczas nie przejmując się niczym. Przecież mieli pieprzonego Wybrańca, który zwalczy zło za nich. Podjął decyzję. Nareszcie zrobi coś dla siebie, coś co wreszcie sprawi mu trochę szczęścia. Pożyje przez jakiś czas jak mugol, nacieszy się życiem nastolatka którego nigdy nie było dane mu skosztować. Zabrał plecak, który spakował jeszcze u wujostwa i teleportując się na mugolską dzielnicę Londynu po raz ostatni na najbliższe cztery miesiące użył magii.

1042 słowa⚡️💗🐍

Oto najdłuższy rozdział jaki napisałam. Dajcie znać czy podoba wam się opowieść. Byłabym również wdzięczna za parę gwiazdek do motywacji.

Czy ktoś z was zna jakąś chętną betę ponieważ aktualnie poszukuje takiej osoby. Dziękuję wam jeszcze raz za wszystkie wyświetlenia gwiazdki i komentarze!

Do kolejnego!!!⚡️🐍✌🏼

Harry Potter i Ciemna Strona Duszy (zawieszone)|| TomarryWhere stories live. Discover now