Rozdział 2

1.3K 73 100
                                    




[Wężomowa} będzie zapisywana w taki sposób.

***
Nagini wylegiwała się na fotelu przed kominkiem. Nagle tuż przed nią z lekkim trzaskiem pojawił się jej pan z jakimś chłopakiem.

- {Witaj Tom, przyprowadziłeś dla mnie kolacje?} - Spytała.

- {Nagini moja droga, wiesz przecież, że dostajesz mugoli, a nie czarodziei. Tego tutaj masz nie skrzywdzić w żaden sposób} - syknął.

- {Jak ci na imię mój Drogi?}

Harry patrzył na wszystko z szeroko otwartymi oczami. Dlaczego Voldemort zakazał Nagini go skrzywdzić. Czy on ma jakieś urojenia?

- {Jestem Harry... Harry Potter} - odpowiedział.

- {Zaraz, zaraz. Harry Potter. Ikona jasnej strony, Złoty Chłopiec Gryffindor'u umie wężomowę?!} - wysyczała zaskoczona.

- Widzisz Harry muszę ci coś wyjaśnić - powiedział Tom. - Chodź usiądźmy na kanapie. To co ci teraz powiem, może cię bardzo zszokować.

Chłopak niepewnie pokiwał głową nie będąc w stanie wydusić słowa.

- Tamtego dnia gdy zginęli twoi rodzice - zaczął Riddle - szedłem do nich żeby cię poznać. Lily chciała mianować mnie twoim ojcem chrzestnym, jednak James ją ubiegł i to Syriusz nim został. Gdy wszedłem do domu, twój ojciec wraz z Dumbledore'm mnie zaatakowali. James pewien, że stoi po dobrej stronie, bardzo się zaskoczył gdy Drops rzucił Avadę na niego. Twoja matka pobiegła po ciebie, żeby uciec z budynku. Jednak tam czekał na nią Black z różdżką skierowaną w twoją stronę. Gdy Lily to zauważyła, szybko niewerbalnie zaczęła rzucać na ciebie czar Magii Miłości, który miał ochronić cię przed zaklęciem śmierci. Kundel niestety zauważył jej wzrok skupiony na twojej drobnej sylwetce i szybko ją zabił przerywając w tym czasie zaklęcie. Jak się domyślasz, twoja matka go nie dokończyła więc nie miało ono takiej siły jaką powinno mieć by cię w pełni uchronić. Wtem Dumbledore zjawił się na piętrze, pojedynkując się ze mną, lecz ty przyciągnąłeś na chwilę mój wzrok. Byłeś bardzo mały, twoje wielkie zielone oczy patrzyły na nas zza szczebelków łóżeczka. Było w nich widać czyste przerażenie i rozpacz. Tą chwilę wykorzystał Albus żeby rzucić na ciebie zaklęcie niewybaczalne. Dzięki magii twojej matki, zaklęcie nie zadziałało tak jak miało i zamiast błyskawicznej śmierci jaką zapewniała rzucona Avada Kedavra zacząłeś umierać, jednak działo się to bardzo wolno. - Przerwał aby zaczerpnąć tchu.

- Dlaczego miałbym ci uwierzyć? - Spytał Harry łamiącym się głosem. Jego oczy były zaszklone, jednak nie pozwalał wypłynąć łzom. 

- Jeśli chcesz mogę przywołać myślodsiewnię. Poza tym, nie zdziwiło cię, że jestem spokojny i nie mam zamiaru cię zabić?

- T-tak, rzeczywiście - wyjąkał. - Wierzę ci, ale nie chcę tego widzieć. Nie przywołuj myślodsiewni.

- Chcesz żebym kontynuował? - Spytał Riddle. W odpowiedzi dostał jedynie cichy pomruk na - tak.

- Więc, gdy zauważyłem co zrobił ten głupi drań, wiedziałem, że jest tylko jedna możliwość ocalenia cię. Stworzyłem z ciebie horkruksa Harry. To dlatego wtedy ci o nich pisałem. Próbowałem przygotować cię do potoku informacji, który dzisiaj dostałeś. Avada wyniszczała twoją duszę i całe życie, które w niej było. Jednak gdy ofiarowałem ci kawałek mnie, ona wypełniła puste miejsca wypuszczając z siebie trochę potężnej czarnej magii która odebrała mi ciało, temu staremu psychopacie połowę magii, a Syriuszowi całe szczęście z życia. Z tego co wiem, Dumbledore później zabrał cię stamtąd i umieścił u najgorszych mugoli jakich znał, wmawiając wszystkim na około, że to twoi krewni.

- To wszystko jest takie poplątane i nieprawdopodobne. Ja... ja po prostu nie wiem nawet co mam o tym myśleć. Tylko dlaczego dyrektor oddał mnie do "wujostwa" zamiast zabić. Czy to przez to osłabienie magiczne? - Spytał cicho, a perłowe łzy powoli zaczęły spływać po  bladych policzkach

- Tak Harry, dobrze myślisz, to przez odebranie mu połowy siły magicznej. Uprzedzając twoje pytania, te wszystkie niebezpieczne momenty w szkole przy, których o mało co nie zginąłeś, były planowane przez dyrektora. Chciał żebyś ryzykował swoje życie jak najmocniej gdyż on nie miał siły cię zabić, a gdybyś ty zginął, zginął bym również i ja. Tam, w komnacie tajemnic, to nie byłem ja tylko hologram, który załatwił starzec. Ginny mu w tym pomogła - w końcu jej ojciec interesuje się mugolskimi sprzętami. Dla niej było to w pełni bezpieczne, jednak dla ciebie - nie. To coś przypominające bazyliszka wcale nim nie było. O ile się nie mylę, była to jakaś mugolska maszyna zaprogramowana na zabicie ciebie. Tak właśnie było ze wszystkimi sytuacjami tego pokroju. Między innymi z kamieniem filozoficznym.

- Ja... ja traktowałem Dumbledore'a jak rodzinę, a on pragnął zrobić ze mnie broń, która miała pokonać ciebie... - powiedział zaczynając ponownie płakać - Nie mam już nikogo, moi "przyjaciele" wcale nimi nie byli i nie są, jedynie pragną mojej śmierci. Nie mam rodziny, Syriusz wcale mnie nie kochał i nie mam nawet gdzie się podziać, bo do wujostwa, które okazało się wcale nim nie być nie wrócę. - Powiedziawszy to wtulił się w klatkę piersiową mężczyzny. - Ja przepraszam - mówił między szlochami - nie powinienem marnować twojego czasu. Na pewno masz teraz ważniejsze rzeczy niż słuchanie mazgającego się dzieciaka.

- Szsz Harry, szsz... Wszystko jest dobrze, mam dużo, mogę tu z tobą siedzieć ile tylko potrzebujesz. Nie pozwolę żeby coś ci się stało. W końcu miałeś zostać moim chrześniakiem, a stałeś się horkruksem. Zamieszkaj ze mną, tutaj będziesz bezpieczny

- Dziękuję - szepnął i zasnął wycieńczony w ramionach Toma, który delikatnie go kołysał.

Ten właśnie moment wybrał Snape żeby wejść do prywatnego salonu Czarnego Pana...

***

919 słowa💗⚡️🐍

Wiem, że jestem jak Polsat, ale mam nadzieję, że zachęci was to żeby poczekać do jutra na nowy rozdział. Jeśli wam się podoba prosiłabym o gwiazdkę i komentarz. To motywuje.
Okładka wykonana po części przez @PotterWładcaLiści

Do jutra!!!⚡️🐍✌🏼

Harry Potter i Ciemna Strona Duszy (zawieszone)|| TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz