Lupin wraz z Syriuszem, wczesnym rankiem siedzieli w salonie na Grimmauld Place 12. Nagle ich uszu dobiegł trzask drzwi uderzających o ścianę.
- Remusie! Remusie, jesteś tu? Znalazłem go! Znalazłem Harry'ego! - Krzyknął znajomy głos.
Wilkołak szybko wstał z fotela i ruszył w stronę Artura.
- Na brodę Merlina! Udało ci się? Gdzie on jest? - Spytał zaskoczony. - Szczeniak pewnie ukrywa się tuż pod naszym nosem.
- Obawiam się, że to nie jest dobra wiadomość - odparł zmarkotniały. - Chodźmy do salonu, to co powiem może cię zszokować. - Gdy już usiedli Artur kontynuował. - Mugolski komputer, którego używał mój znajomy pokazał nam, że Harry używał telefonu około cztery godziny temu... Młody jest na Hawajach.
- Gdzie?! - Wrzasnął Syriusz. - Cholera! Jak on się tam znalazł? Trzeba go tu szybko ściągnąć.
- Łapo? Pamiętasz nasz plan? Miałem teleportować się po chłopca. Skoro nie wiemy gdzie dokładnie się znajduję, zaraz przeniosę się na Hawaje i stamtąd wyślę do niego list. Polecę za sową, powinna doprowadzić mnie do miejsca w którym jest młody. - Powiedział Remus.
- To dobry pomysł, ale proponowałbym na razie nie mówić o niczym Dumbledore'owi. - Oznajmił Weasley.
- Trzymajcie za mnie kciuki, zaraz udam się po Harry'ego, tylko zabiorę ze sobą miotłę, sowę i pergamin. - Powiedziawszy to Lupin skierował się do gabinetu obok, aby po chwili wyjść z całym ekwipunkiem. - Życzcie mi powodzenia, niedługo wrócę. - Usłyszeli trzask teleportacji i zostali sami w salonie.
***
Lupin wylądował w samym centrum miasta. Wkoło słychać było odgłosy muzyki dobiegającej z klubów. Nikt nawet nie zauważył nagłego pojawienia się mężczyzny. Remus szybko skierował się w stronę pierwszej lepszej ławki. Napisał krótki list do Harry'ego czy wszystko z nim w porządku i podał go sowie. Wszedł do ciemnego zaułka i wsiadł na miotłę. Podróż przebiegała bez żadnych problemów, aż nagle sowa zanurkowała, a mężczyzna ujrzał piękną wielką wille. Już chciał ją wyminąć, lecz ptak rzucił list na wycieraczkę i usiadł na kamiennej rzeźbie. Przecież to nie jest dom Harry'ego, na pewno nie. - Myślał Remus. Stwierdził jednak, że ukryje się i poczeka do rana aż właściciel posiadłości wyjdzie. Już chciał się zdrzemnąć gdy usłyszał warkot silnika, po chwili z samochodu wysiadł starszy człowiek ubrany w czarny garnitur. Miał delikatny siwy zarost i tego samego koloru włosy. Podszedł do tyłu pojazdu i otworzył drzwi. Z wnętrza dobiegły dwa męskie głosy, po chwili ich właściciele z pomocą wyszli z auta. Widać było, że jeden z nich ledwo stoi na nogach. Niższy chłopak wyglądał na siedemnaście lat, jego postura była identyczna jak ta Pottera, jednak włosy i oczy się nie zgadzały. W dodatku na szyi miał wytatuowanego węża, a Harry nigdy by tego nie zrobił. Z rozmyśleń wyrwał go głos Toma.- Har - David? Co to jest? - Zapytał przestraszonym głosem.
- Ale co? - Spytał młodszy - I nie nazywaj mnie Harry. Jestem David, nie pamiętasz? Po - beknął - Potter nie istnieje! - Powiedział zataczając się na bok.
Remus, który przysłuchiwał się rozmowie omal nie krzyknął. Harry, jego Harry. Szczeniak Syriusza! Co on tu robi i o co chodziło temu drugiemu mówiąc "co to jest?". Wilkołak wytężył swój wzrok i dostrzegł, że ciało Wybrańca pokryte jest bliznami.
- Twoje blizny... Wcześniej ich tu nie było. Od kiedy je masz? Przecież mówiłeś, że pozbyłeś się różdżki. Jak więc rzuciłeś zaklęcie maskujące?
- O-o nie! Kurwa, upiłem się za bardzo. Zaklęcie nie działa! Kurwa, kurwa, kurwa!
- Pytam się po raz drugi! Skąd to się tu wzięło?!
- A tam! Co się przejmujesz. To normalka - zaśmiał się staczając na Toma.
- Do cholery jasnej, słuchaj mnie! - Krzyknął łapiąc chłopaka za ramiona, co tylko spowodowało u niego dreszcz.
- Puść - powiedział stanowczo Potter.
- Nie zamierzam, słuchaj mnie! Nie tnij się nigdy, kiedyś doprowadzisz się tym do śmierci! Jeśli coś cię trapi wyżal mi się, a nie rób sobie krzywdę.
- Mhmmm - mruknął wtulając się w Toma - ładnie pachniesz, jak maliny i kokos.
Tom westchnął - Porozmawiamy jutro, a teraz chodź spać zanim zrobisz coś głupiego.
- Możesz spać ze mną? Boję się. - Powiedział głosem małego dziecka.
- Tak, tak. Chodź już - chwycił go pasie i podprowadził do drzwi nie zauważając listu.
Po chwili zniknęli w środku, a Remus został sam ze swoimi myślami. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Chciał już wrócić do Syriusza i opowiedzieć mu o wszystkim, ale zdecydował się zostać tu jeszcze kilka dni i poobserwować chłopaków. Nie mógł przecież wrócić z tak małą ilością informacji. No i co do cholery znaczy, że szczeniak pozbył się różdżki!
745 słów
Tak, tak. Wiem, że rozdział krótki :c
Moja wena uciekła ostatnio od tego ff i znalazła się w RP, które teraz piszę. Rozchorowałam się więc będę teraz kilka dni w domku, także może uda mi się coś napisać. Dziękuję wam z całego serca za tyle wyświetleń! Zaraz wbijemy 1k!!!
Do następnego!
YOU ARE READING
Harry Potter i Ciemna Strona Duszy (zawieszone)|| Tomarry
FanfictionHarry ma dość tego jak traktuje go wujostwo. Postanawia od nich uciec. Wcześniej jednak natknął się na stary laptop Dudley'a. Serfując po internecie, poznaje osobę o inicjałach T.M.R. Dowiaduje się od niej interesujących rzeczy. Po ucieczce ma plan...