Rozdział 12

975 51 82
                                    

Harry przygotowywał drinki na imprezę, tworzył przeróżne kompozycje - zaczynając od owocowych, kończąc na czekoladowych, orzechowych i karmelowych. Niestety próbował każdego z nich, co po godzinie skończyło się brakiem równowagi i bełkotem niezrozumiałych słów. W tym czasie, na tyłach domu krzątało się czterech chłopaków. Ustawiali stoliki na jedzenie, przygotowywali muzykę i tak jak wszyscy w tym domu - wyczekiwali przyjazdu Basil'a. Na piętrze, szykował się Tom Riddle. Chciał wyglądać porządnie na swojej pierwszej imprezie. W końcu dwudziestoczterogodzinnych tortur, się do tego nie zalicza. Stał właśnie pod prysznicem oblewając swe ciało ciepłą wodą. Nawet nie myślał o tym co może się dziać na dole, teraz liczył się tylko jego relaks. Namydlił włosy i masował skórę głowy. Wszedł do swojego umysłu i zaczął przeglądać wspomnienia tracąc rachubę czasu.

***

Dźwięk tłukącego się szkła zwołał Grey'a do salonu. Zastał tam pijanego David'a. Podszedł szybko zastanawiając się, co chłopakowi strzeliło do głowy. Pomógł mu wyjść na ogród i zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Dav! Czemu jesteś pijany! Impreza nawet się nie zaczęła!

- Driinkii, siem robiłoo - wymruczał.

- No tak, już wszystko jasne. Poczekaj tu chwilę. - Odpowiedział i ruszył w kierunku rezydencji.

***
Zakon Feniksa pojawił się przy równo przystrzyżonym krzaku. Wszyscy rozejrzeli się wokół z zaciekawieniem i zdziwieniem wielkością posiadłości.

- To napewno to miejsce? - Wychrypiał Snape.

- Tak. W stu procentach - odpowiedział pewnie Lupin.

- Dobrze, w takim razie zostańmy tu chwilkę. Trzeba ustalić plan działania. - Stwierdził Dumbledore.

W trakcie ustalania jakie kroki trzeba podjąć, pod budynek podjechał samochód. Wszyscy jak jeden mąż obrócili się w jego stronę, z środka wysiadł młody, wysoki chłopak w wieku Harry'ego. W dłoni trzymał rączkę od dużej, plastikowej walizki na kółkach. Rozejrzał się wkoło podziwiając wielkość działki. Przez moment wydawało mu się, że dostrzegł kogoś kilkanaście metrów dalej, jednak w chwili gdy chciał podejść i to sprawdzić z domu wyszedł Mike.

- Basil! Przyjechałeś wreszcie! Wszyscy czekają, przygotowania do imprezy zaczęły się na całego. Mamy już nawet jeden pijany przypadek - powiedział ze śmiechem.

- Ach tak? Kto to taki?

- Niejaki David Porcans.

- No tak, mogłem się domyślić. Zawsze pakuje się w kłopoty, gdy nadejdzie okazja. - Parsknął. - Chodźmy do środka, zaraz się roztopie z gorąca. Zastanawiam się jak wy tu wytrzymujecie.

- Klimatyzacja robi swoje stary. - Powiedział kierując się do drzwi. - Idź na górę się rozpakować, trzeci pokój po prawej jest wolny. Ja sprawdzę co u naszego młodego alkoholika.

***
- Nie uważacie, że bezsensu tutaj tak sterczeć? Lepiej wejść, zabrać bachora i działać spontanicznie? - Spytał Severus.

- Lepiej mieć plan, mój drogi chłopcze. Lepiej mieć plan... - Dumbledore zacmokał z dezaprobatą.

- A róbcie jak chcecie, ja idę - warknął i odszedł powiewając długimi szatami.

- Albusie, trzeba zatrzymać tego durnia! - Syknął zdenerwowany Lupin.

- Severus to mądry chłopiec. Zaufajmy mu, napewno sobie poradzi. W razie czego przyjdziemy mu z pomocą - powiedział zamyślony. Zastanawiał się czy to wszystko prawda. Czy Potter naprawdę tu jest? Czy o wszystkim wie? Jego plan runął. Gryfon wyszedł ze złotej otoczki, którą budował przez te wszystkie lata. Wpierw umieszczenie go u Dursley'ów, gdzie miał być źle traktowany. Zdobycie mu „przyjaciół", przesyłanie wizji, które miały należeć do Voldemort'a. Wszystko szło jak po maśle, aż do buntu nastolatka. Nie wiedział jedynie jak to się stało, że byli wrodzy się spotkali. Zawsze wpajał mu nienawiść do Czarnego Pana.

W tym samym czasie postać odziana w czerń pukała do frontowych drzwi. Mężczyzna nie chciał już na samym początku wszystkich wystraszyć swoim nagłym wejściem, wolał zrobić to kulturalnie. Drzwi otworzył mu wysoki blondyn, zilustrował go wzrokiem i zapytał:

- Jest pan księdzem?

- Słucham?

- Zapytałem czy jest pan księdzem? Przepraszam, ale nie przyjmujemy.

- Nie, nie jestem - warknął i powiedział pierwsze co przyszło mu do głowy. - Ktoś z tego domu dzwonił do mnie i prosił o wizytę, jestem... - zamyślił się i dodał szeptem - dostawcą narkotyków.

- Och, w takim razie zapraszamy - otworzył szerzej drzwi i machnął ręką w zapraszającym geście.

Snape wszedł do środka wolnym krokiem rozglądając się z zainteresowaniem. W pewnym momencie zauważył pijanego Harry'ego próbującego wejść do budynku. Zaczął iść w jego kierunku, gdy zatrzymał go blondyn.

- Ach, to właściciel domu, możliwe, że on do pana zadzwonił. Upił się trochę przygotowując drinki.

No tak, to w końcu Potter. Z nim jest wszystko możliwe - pomyślał Severus.

- Zapraszam do salonu, tam wszystko omówimy.

- Jasne już idę - popatrzył jeszcze raz na pijanego chłopaka i ruszył za blondynem zastanawiając się czy zacząć działać już teraz czy grać dalej.

- Proszę chwilę poczekać, ja może po niego pójdę, jeszcze sobie coś tam zrobi.

- Jasne, poczekam - odpowiedział z myślą, że wszystko idealnie się układa. Jednak to była tylko myśl. Nie wiedział co wydarzy się później.

Jason wyszedł na dwór i chwycił chłopaka pomagając mu iść.

- Słuchaj stary, postaraj się zachowywać w miarę normalnie. Wygląda na to, że zadzwoniłeś po dilera. Czeka na nas w środku, nie zostawię cię tu bo nie wiadomo co ci strzeli do głowy - mówił w drodze. - Dobra, a teraz słuchaj. Usiądź sobie i w niczym nie przeszkadzaj, zaraz zawołam twojego chłopaka - powiedział ze śmiechem obserwując zmiany na twarzy przybysza.

- To ja mam chłoopaka? - wybełkotał.

- Na to wygląda, słyszałem od Mike'a, że przyłapał was jak chcieliście się pocałować. Oczywiście przeczyłeś, ale ja wierzę, że tam naprawdę coś się działo.

- W takim razie, zawołaj goo, chcę przytulić mojegoo chłoopakaa. - Mruknął w odpowiedzi.

Severus zastanawiał się co tu się u licha dzieje. Czy Potter nie był z tą rudą Ginny? On gejem? Śmiać mu się chciało, przecież to fajtłapy nierozgarnięty gryfon.

- Tom! - Zawołał Jason odchylając głowę by spojrzeć na schody. - Chodź tu!

***
Z przeglądania wspomnień wyrwał go głos jednego z kolegów Harry'ego. Wyszedł spod prysznica, owinął biodra ręcznikiem i opuścił pomieszczenie kierując się do balkonu łączącego schody. Stanął jak wryty widokiem Snape'a. Jakim cudem on się tu znalazł?!

________
922 słowa

Heyka, powracam C:

Harry Potter i Ciemna Strona Duszy (zawieszone)|| TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz