ETAP 15

6.9K 260 99
                                    


Obudziło ją słońce. A w zasadzie jego promienie padające na jej twarzy.
Zamrugała i uniosła dziwnie zesztywniałą głowę.
Potrzebowała trzech sekund, by zorientować się, że wcale nie spała na poduszce... Tylko na klatce piersiowej Malfoya.

Ich nogi były splątane razem, a ona prawie całą sobą leżała na nim, na dość wąskiej kanapie.
Nagle poczuła się bezgranicznie głupio...
Czy naprawdę przespała całą noc, wtulona w jego ciało, niczym w ulubionego misia? To było tak koszmarnie nierealne, że gdyby tego właśnie nie doświadczała, to jak nic uznałaby, że to tylko przedziwne urojenie.
Wyraźnie czuła jego dużą dłoń na swoich plecach...

Wstała powoli, nie chcąc go obudzić.
Nie miała kompletnie żadnego pojęcia, jakim cudem cała jej nienawiść do niego tak nagle wyparowała. To było bardziej niż po prostu nierealne...

Stanęła i spojrzała na nadal śpiącego mężczyznę.
Był obłędny.
Jedno ramię miał ugięte ponad głową, a drugie znów leżało przerzucone przez jego tors... Choć chwile wcześniej obejmowało mocno ją samą...

Hermiona westchnęła cicho.

Przeklęty Malfoy! Czy naprawdę musiał być tak cholernie męski i przystojny? Czy naprawdę musiał mieć też zalety? O wiele łatwiej byłoby jej go nienawidzić, gdyby był tak brzydki i podły, jak na przykład Marcus Flint!

Pokręciła głową z dezaprobatą nad swoją własną głupotą, po czym poszła do łazienki.


💢💢💢


Po kilku niezbędnych czynnościach higienicznych, postanowiła wstąpić do sypialni.

Pansy już nie spała. Leżała wpatrzona w nieokreślony punkt i wzdychała ciężko.

- Potrzeba ci czegoś? – spytała łagodnie Hermiona, siadając na skraju łóżka i delikatnie dotykając jej ramienia.

- Nie. Gdzie wy spaliście, skoro ja zajęłam wam sypialnie? – spytała.

- Na kanapie – przyznała, pocierając swój nadal zesztywniały kark.

- Razem? – Pansy posłała jej ciekawskie spojrzenie.

- Nie zaczynaj... - ostrzegła ją cicho Hermiona.

- Daj mi się tym nacieszyć. Nie mam już niczego poza wami... - westchnęła smutno Parkinson.

- To nieprawda! – zaprzeczyła z mocą.

- Prawda. Ale wy dwoje to i tak więcej, niż na to zasługuję.

Pansy podniosła się i zawiązała szlafrok, który Hermiona założyła na nią wczoraj, gdy wyprowadziła ją z łazienki.

- Malfoy ma tu skrzata? Przydałoby się zjeść jakieś śniadanie – westchnęła, poprawiając palcami swoje włosy.

- Nie, ale jestem pewna, że i tak zjemy coś smacznego... - Hermiona uśmiechnęła się do niej tajemniczo i wstała.

Musiała iść obudzić Smoka. Miała tylko nadzieję, że nie będzie zionął na nią za to ogniem.


💢💢💢

Pansy była w szczerym szoku, patrząc na to, jak Draco odwraca omlet na patelni.
Hermiona siedząca obok niej nie mogła przestać się uśmiechać. Cieszyło ją, że Parkinson jakoś się trzymała.

- Nie wierzę, że nie powiedziałeś mi o tym, że umiesz gotować! – rugała przyjaciela.

- Jakbym ci to wyznał, to jak nic zamknęłabyś mnie w kuchni na wieki. Nie znam drugiego takiego żarłoka, jak ty! – dociął jej Malfoy, szczerząc zęby.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz