ETAP 24

7K 242 42
                                    


            Wzięła kilka głębokich oddechów. Nie mogła pokazać, jaka rozpacz opanowała teraz jej umysł i serce.
Nie rezygnując z wymuszonego uśmiechu popatrzyła mu w oczy.

- Jest tutaj. Czeka na korytarzu. Poproszę ją do ciebie... - miała zamiar odejść, gdy poczuła jak łapie ją za nadgarstek i lekko zaciska na nim swoje palce.

- Hermiona... Nie... Astoria... - chrypiał z trudem.

- Spokojnie, już po nią idę – odpowiedziała zdławionym głosem.

- Nie... - pokręcił głową i mocniej zacisnął swoją dłoń na jej nadgarstku.

- Draco...

- Astoria... ta... przeklęta... suka – mówił krzywiąc się z bólem.

Hermiona zmarszczyła brwi, nie bardzo rozumiejąc.

- Musisz... mi... uwierzyć...

- Och! – wyrwało jej się z ust.

Naprawdę? On dalej chciał się jej tłumaczyć, pomimo tego w jakim był teraz stanie?
Przysiadła na brzegu jego łóżka i delikatnie pogładziła go po policzku.

- Nic nie mów. To teraz nie ważne...

- Zostań... - poprosił cicho.

- Nigdzie się nie wybieram – zapewniła, nadal go głaszcząc i patrząc, jak na nowo zapada w niespokojny sen.


💢💢💢

Pansy przyniosła jej ubrania na przebranie i coś do jedzenie, czego Hermiona nawet nie tknęła. Przebrała się i napiła kawy, choć i tak to nie wystarczyło, by nie zasnęła.
Obudził ją cichy stuk.

Rozejrzała się i zauważyła, jak Parkinson stawia na stoliku pod oknem kolejny bukiet kwiatów.

- Hej, obudziłam cię? Przepraszam...

- Nie, to dobrze. Nie chce już spać – Hermiona przeciągnęła się i ziewnęła.

- Kolejna przesyłka od zrozpaczonej fanki – prychnęła Parkinson, patrząc na jakąś magiczną odmianę goździków.

- To miłe... - Hermiona skrzywiła się lekko pod nosem.

- Draco się uśmieje, jak zobaczy jak wielu ludziom zależy na jego zdrowiu – Pansy krytycznie rozejrzała się po całej sali zastawionej wazonami i koszami, a także stoliczkami z kartkami, balonikami, misiami i czekoladkami. Sala Malfoya wyglądała, jak dobrze zaopatrzona kwiaciarnia.

- Przebudził się, gdy spałam? – spytała wstając i podchodząc do szafki, na której stał dzbanek z wodą.

- Nie, ale mamrotał trochę przez sen...

Hermiona spojrzała na nią.

- Coś wyraźnego? – spytała nieco zaniepokojona.

Pansy powoli kiwnęła głową.

Hermiona podeszła bliżej niej, nie chcąc przypadkiem obudzić Malfoya tą rozmową.

- Powiesz mi co?

- Sama nie wiem, co o tym myśleć...– przyznała Pansy.

Hermiona spojrzała na nią pytająco.

- Najpierw powiedział coś, co brzmiało: „Lwico, to nie tak"

Hermiona uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem. Cóż... Widać bardzo chciał jej wyjaśnić, jak to było. Może jednak powinna mu na to pozwolić? Może kolejna wymówka albo bajeczka będzie ciekawsza od poprzedniej?

Dramione - Rozejm [Zakończone]Where stories live. Discover now