ETAP 41

6.4K 192 59
                                    


      Patrzyła w lustro na swój lekko zaokrąglony brzuch. Początek czwartego miesiąca, sprawił, że zaszły pierwsze zmiany w jej ciele. Dotknęła wyraźnie powiększonych i ciężkich piersi. No tak... Dobrze, że burza hormonów trochę osłabła, a Draco nie obrywał już od niej za coś tak naturalnego, jak oddychanie.
Teraz jednak pojawił się etap dziwnych zachcianek. Wystarczy wspomnieć, że przez pół dzisiejszej nocy, jej mąż stał przy patelni, smażąc jej wielką porcję kurczaka.
Biedny... od rana ziewał jak prawdziwy Smok. Wcale się jednak nie uskarżał.
Uśmiechnęła się i wciągnęła na siebie nową sukienkę.
Pansy już zadbała o to, by pomóc jej w wymianie garderoby, na odpowiedniejszą.

- Jak się czujesz? – spytał Draco, wchodząc do sypialni.

- Bardzo dobrze – odpowiedziała, uśmiechając się do niego.

- Cieszę się... - powiedział, maskując ziewnięcie.

- Ale ze mnie roszczeniowa jędza – zaśmiała się z samej siebie, podchodząc do niego i gładząc go po świeżo ogolonym policzku.

- Masz prawo mieć zachcianki – zapewnił, całując delikatnie jej dłoń.

- Nawet kosztem twojego snu? – znów się zaśmiała.

- Nawet kosztem mojego zdrowia! – odparł i też się uśmiechnął, kładąc dłoń na jej brzuchu.

- Nie zaczynaj, bo znów się spóźnimy! – ostrzegła go, gdy przesunął rękę niżej.

- Czasem warto... - zamruczał, nim przyciągnął ją do siebie.

Wtuliła się w jego wciąż rozgrzane po prysznicu ciało i pozwoliła, znów porwać się do namiętnego pocałunku.


💢💢💢

Po udanym poranku, wsiedli do ministerialnej windy w doskonałych humorach, a Hermiona uświadomiła sobie, że ostatnio udaje im się unikać wszelkich przeszkód i dramatów. Flint wyjechał na placówkę do Rosji, Greengrass naprawdę zniknęła z ich życia, a Ginny związała się z Theodorem Nottem i nie zbliżała się do nich od tego czasu. Harry i Ron jedynie się z nimi witali, gdy gdzieś się mijali, uparcie nie patrząc wtedy na brzuch Hermiony. Wszystko zdawało się być na dobrej drodze...

Jakby chcąc zakpić z jej myśli, kraty windy rozsunęły się, a przed nimi stanęła Lorena, w dziwnym, kolorowym turbanie na głowie.

- Cześć Smoku! – przywitała się z Draconem, wchodząc do środka.
Hermionę w zupełności zignorowała.

- Co ty masz na głowie? – spytał cierpko Malfoy.

- Taka teraz moda – burknęła Lorena, nagle tracąc swój pogodny ton.

Hermiona zobaczyła, jak Malfoy wyraźnie się spiął, a potem nagle wydobył różdżkę z kieszeni spodni i machnął nią krótko.

Turban rozwiązał się i opadł na ziemie, a łysa czaszka Loreny zaświeciła śmiesznie w świetle jarzeniówki.

- Co ty robisz?! – krzyknęła kobieta, gdy Draco szarpnął ją za ramię, przyparł do ściany i wbił różdżkę w jej podbródek.

- Czyj włos próbowałaś wykorzystać w eliksirze wielosokowym? – wycedził przez zaciśnięte zęby.

- Ja nie... - Lorena popatrzyła z nadzieją, na kraty windy, która zatrzymała się na jednym z pięter.

Draco rzucił szybko zaklęcie, które zapobiegło temu, by się rozsunęły.

- Czyj włos, do cholery! – warknął, mocniej wbijając różdżkę w brodę Loreny.

- Twojej żony. Przywołałam go z jej ramienia, wczoraj w czasie przerwy w stołówce – przyznała ze strachem.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Where stories live. Discover now