ETAP 17

7K 243 162
                                    


Założyła szlafroczek do kompletu z koszulką oraz kapcie i weszła do salonu, zapalając po drodze wszystkie światła.

Przechadzała się nerwowo, cały czas łapiąc się na tym, że obgryza paznokcie. Nie robiła tak od czasów szkoły. Nie miała pojęcia, co mogło się stać Malfoyowi. Uczucie gorąca nie były zbyt silne, więc pewnie nie było to nic poważnego, ale jednak...

Gdy klamka się poruszyła, Hermiona dosłownie wstrzymała oddech.

- Czyli nie śpisz... - przywitał się ponuro, wchodząc do pokoju.

Nie miał na twarzy żadnych skaleczeń, ale na jego białej koszuli widniała mała plamka krwi. Najpewniej nawet jej nie zauważył.

- Co się stało? – spytała od razu.

- Mała sprzeczka – Draco westchnął ciężko, zrzucił marynarkę i podszedł do barku, by napełnić sobie szklaneczkę whisky.

- O co? I z kim? – wypaliła.

- Musisz być zawsze taka wścibska? – skrzywił się pod nosem, a Hermiona zorientowała się, że był już lekko wstawiony.

- Muszę. Odpowiedz na pytanie! – zażądała.

- Z Zabinim – przyznał, łykając mocno alkoholu.

- Naprawdę? Ale...

- Nazwał Pansy dziwką, za to, że dziś też poszła na lunch z Longbottomem.

Hermiona przytknęła dłoń do ust, kompletnie oszołomiona. Widziała, że Draco jest wyraźnie przybity tym, co się stało. Chciała do niego podejść i położyć mu dłoń na ramieniu, a potem powiedzieć coś pocieszającego, ale gdy zobaczył, że idzie w jego stronę uniósł rękę, by ją powstrzymać.

- Nie, nie podchodź... – poprosił cicho.

- Ale...

- Nie kiedy jestem wstawiony, a ty jesteś tak ubrana. Dobrze ci radzę – odpowiedział z napięciem w głosie, po czym odwrócił się do niej plecami i znów łyknął ze szklaneczki.

- Och! – powiedziała nim zdążyła się powstrzymać. – Naprawdę? Naprawdę działała na niego w ten sposób?

- Idź się położyć – zabrzmiało to jak kolejny nakaz.

- Dobrze... Dobranoc... - Hermiona odwróciła się i szybko pomaszerowała do sypialni, pewna, że zauważył jej mocne rumieńce.

- Dobranoc, lwico – usłyszała jeszcze, nim zamknęła za sobą drzwi.

💢💢💢


W niedziele czuła się już lepiej, więc znaczną cześć dnia spędziła w salonie, przeglądając dokumenty na poniedziałek. Draco też zajmował się pracą, siedząc czy wielkim stole i raz za razem wstając do półki po jakaś książkę.
Zjedli razem obiad, wymieniając kilka zdawkowych uwag, a Hermiona dopiero wieczorem uświadomiła sobie, jak zupełnie naturalnie czuli się w swoim towarzystwie. Nie było wrogości, niechęci czy złości. Chyba poniekąd... dojrzeli.


💢💢💢

W poniedziałek poczuła się już zupełnie zdrowa. Pożegnała się z Draco w windzie, bo ona wysiadała na ich piętrze, a on jechał do gabinetu ojca na dziesiąte.
Poranek rozpoczął się całkiem znośnie, a lista sprawa do załatwienia, pozwoliła jej mieć nadzieję, że da radę dziś wyrwać się na lunch.
Skupiła się na czytaniu dokumentów, gdy nagle pod drzwiami jej gabinetu zapanował jakiś chaos.

- Nie powstrzymacie mnie! Hermiona! – usłyszała wściekły ryk i nim zdążyła podnieść się z krzesła, do środka wpadła czerwona ze złości Ginny.

Dramione - Rozejm [Zakończone]حيث تعيش القصص. اكتشف الآن