ETAP 36

6.3K 194 127
                                    


   Gdy nadeszła pora na toasty, Hermiona nieco się spięła. Nie wiedziała, co tak właściwie ma powiedzieć, choć przecież dość rzadko brakowało jej słów. Dobrze, że musiała mówić tylko o Harrym i Parvati. Naprawdę nie chciałaby musieć fundować Ronowi gadania o tym, jak bardzo życzy mu teraz szczęścia...
Pierwszy mówił Neville. Wygłosił długą i kwiecistą mowę, za którą nagrodzono go brawami. Hermiona miała zamiar mówić o wiele krócej.
Wstała, uniosła kieliszek z białym winem i zmusiła się do uśmiechu.

- Parvati... Harry... Stojąc tu dziś przed wami, po kolei przypominam sobie wszystkie te chwilę, gdy widziałam, jak zaczynał i rozwijał się wasz piękny związek. Pamiętam emocje Harryego po waszej pierwszej udanej randce i to, jak Parvati z przejęciem czuwała przy jego łóżku, gdy wrócił ranny z jednej z misji... Wiedziałam wtedy, że to co jest pomiędzy wami to coś prawdziwego, trwałego i naprawdę pięknego! Oby trwało zawsze i obyście zawsze umieli to pielęgnować i doceniać! Dużo szczęścia kochani! Wasze zdrowie! – powiedziała wznosząc kieliszek.

- Dzięki Herm! – Parvati posłała w jej stronę soczystego całusa.
Hermiona odwzajemniła się w tym samym gestem z szczerym uśmiechem, po czym napiła się wina i usiadła na swoim krześle z westchnieniem ulgi.

- Dyplomatycznie nie nazwałaś tego miłością... - wyszeptał jej do ucha Draco.

- Nie jestem hipokrytką... - odmruknęła.

- O nie, nie jesteś lwico... Jesteś arystokratką. Zawsze wiesz co powiedzieć, tak by wyszło dobrze, choć naprawdę sytuacja jest fatalna... Wpasowałaś się w rodzinkę Malfoyów – zaśmiał się, całując ją w policzek.

Hermiona parsknęła pod nosem. Absolutnie nie miała zamiaru się z nim zgadzać w tej opinii, ale nie chciała też wszczynać sprzeczki o coś tak błahego. Nie było sensu...


💢💢💢


Właśnie tańczyła z Seamusem Finniganem, patrząc jak tuż obok nich Draco okręca w tańcu Lunę, gdy dobiegły ją odgłosy awantury.
Obejrzała się przez ramię... Parvati stała w jednym z rogów namiotu. Miała zaciśnięte ze wściekłości pięści, a w jej oczach błyszczały łzy.
Stojący obok Harry, trzymał ją za ramię, a naprzeciwko niej stała Ginny wraz z Fleur i Billem.
Dopiero po chwili Hermiona zorientowała się, że Ruda trzyma w dłoniach pusty kieliszek po winie... Za to przód sukni Parvati był teraz dziwnie różowy...

- Przepraszam cię na chwilę, Seam – powiedziała, zostawiając go na parkiecie i szybko podeszła do tego zbiegowiska.

- Ty popieprzona kretynko! Coś ty sobie myślała? Aż tak rozpaczasz, że to w tej szacie Hermiona poślubiła Malfoya, że postanowiłaś ją zniszczyć? – warczała wciąż bliska łez Parvati.

- Parv... Uspokój się... - prosił cicho Harry.

- To było niechcący... - kłamała nieudolnie Ginny.

- Spokojnie. Nic takiego się nie stało! – oświadczyła pewnie Hermiona, podchodząc do nich i wyciągając różdżkę.

W dwóch machnięciach wywabiła plamę z sukni Parvatii i napełniła na nowo kieliszek Ginny winem.

- Jesteś cudowna, Hermiono... Dziękuję! - Parvati podeszła i uściskała ją, po czym odwróciła się i odeszła szybko, a Harry rzucił Hermionie krótkie spojrzenie i ruszył zaraz za żoną.

- Dobrze, że wkroczyłaś, bo robiło się już nieco gorąco – Bill uśmiechnął się do niej łagodnie, po czym też odszedł wraz z Fleur.

- Jeśli chcesz, to przyślę ci moje ślubne szpilki. Będziesz ją sobie mogła spalić w akcie desperacji! - warknęła złowrogo w stronę Ginny.

Dramione - Rozejm [Zakończone]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant