Prolog

4K 113 17
                                    

5 lat po Bitwie

 - Spóźniłaś się. – rzucił chłodno Ron. Hermiona zdyszana spojrzała na zegarek.

 - Tylko dwie minuty. – odpowiedziała cicho, zwieszając głowę. 

 - Dla Ciebie to tylko dwie minuty, a dla mnie to aż dwie minuty. – Ron rzucił zwiniętą gazetą o stół kuchenny. –  Kobieto, naucz się w końcu punktualności! Jak tak dalej pójdzie to do końca życia będziesz popychadłem tego Śmierciożercy! Jak chcesz awansować, skoro nie masz za grosz dyscypliny?! Gdybyś była tak zorganizowana jak ja, już dawno objęłabyś jakieś kierownicze stanowisko. Ja to osiągnąłem ciężką pracą! 

Raczej lizodupstwem- pomyślała Hermiona, ale nie odważyła się tego powiedzieć głośno. 

 - Przepraszam, poprawię się. Po prostu, po pracy poszłam do sklepu i była kolejka... – zaczęła się tłumaczyć dziewczyna.

 - Jak zawsze masz na wszystko wymówkę! – Ron wywrócił teatralnie oczami. – Chociaż kolację przygotuj na czas. Wychodzę do Harry'ego. – wyszedł z kuchni, nawet nie spojrzawszy na Hermionę. 

Była Gryfonka przyzwyczaiła się już do takiego zachowania i uważała je za normalne. Odłożyła siatki na blat kuchenny i zaczęła wyciągać z nich produkty spożywcze. Gdy skończyła od razu zabrała się za przygotowanie kolacji. Doskonale wiedziała, że Ron wróci do domu o osiemnastej i na tę godzinę ma być przygotowany posiłek. Dziewczyna była już i tak wystarczająco zmęczona po ośmiu godzinach pracy w Ministerstwie. Niestety, nie mogła liczyć na pomoc i zrozumienie swojego narzeczonego, który stał się istnym tyranem domowym. Kiedyś Ron nie był taki, owszem był zazdrosny o nią i chciał kontrolować, ale nie aż do tego stopnia. Wszystko zmieniło się po ucieczce sprzed ołtarza jego siostry, Ginny. Jedyna córka państwa Weasley'ów była narzeczoną Harry'ego. Poza Hermioną, nikt nie wiedział o tym, że nie była z nim szczęśliwa. Potter, po tym jak został zastępcą Ministra Magii, zaczął traktować Ginny jak służącą – przynieś, wynieś, pozamiataj. Ginny zaczęła spotykać się z Zabinim, który traktował ją z należytym szacunkiem. W dniu ślubu ruda przed sakramentalnym tak uciekła z kościoła. Przed nim czekał Blaise. Kochankowie wzięli cichy ślub pół roku później i zamieszkali na Ibizie. Hermiona od tamtego czasu nie widziała przyjaciółki na oczy, bo Ron kontrolował ją na każdym kroku. Kontaktowała się z nią wyłącznie listownie i tylko na zdjęciu widziała czteroletnią córeczkę państwa Zabinich – Kate. Ron i Harry zaparcie uważali, że Blaise to zagorzały Śmierciożerca i ruda przestała dla nich istnieć. Potter całą sytuację obrócił na swoją korzyść. W Proroku Codziennym udzielił obszernego wywiadu oczerniając niedoszłą małżonkę, swoją historię ubarwił postacią Greengrass, która „zawsze służyła mu dobrą radą". W ten sposób Astoria, rok później, zmieniła nazwisko na Potter i została sąsiadką Hermiony. Była Ślizgonka nie zmieniła się ani troszkę, pomiatała Granger przy każdej nadarzającej się okazji, a udawała słodziutką tylko w obecności swojego męża. Niestety, Hermiona także w pracy była skazana na ucznia Slytherinu. Jej bezpośrednim przełożonym był Draco Malfoy.  Harry postawił sobie za punkt honoru uwalenia Malfoy'a i udowodnienie całemu światu jego przynależności do Śmierciożerców. Co oczywiście było bzdurą. Każdy wiedział, że Draco jeszcze przed Bitwą przeszedł na stronę Zakonu, a po wojnie aktywnie pomagał w wyłapywaniu sług Czarnego Pana. Malfoy był upierdliwym szefem i czepiał się, zwłaszcza Hermiony, o bzdury, ale chociaż nie wyzywał jej od szlam, jak to miała w zwyczaju Astoria. Punktualnie o osiemnastej Ron wrócił do ich domu i usiadł przy gotowym stole. Nie powiedział ani słowa na temat kolacji, co oznaczało, że jest zadowolony. Przynajmniej w tej chwili. Gdy kończyli jeść spojrzał na swoją narzeczoną.

 - W następny weekend ja, Harry i Minister wyjeżdżamy w podróż służbową do Paryża. 

- Ale w następny weekend jest zjazd absolwentów naszego rocznika w Hogwarcie. 

 - Nie przerywaj mi, wiesz dobrze, że tego nie toleruję. – Ron podniósł ton głosu – Pojedziesz na zjazd sama, chociaż to nudne i wiem, że nie wszyscy potwierdzili swoją obecność. Ale należysz ostatecznie do Złotej Trójcy, więc wypada żebyś chociaż Ty tam się pojawiła. Poprosiłem Harry'ego żebyś skorzystała z jego służbowego kominka. Przeniesiesz się do gabinetu McGonagall. To tyle, pozmywaj po kolacji. Dobranoc.

Między nienawiścią a miłością. // Dramione // ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz