Rozdział 4

2.3K 110 4
                                    

Hermiona smacznie spała w możliwie najwygodniejszej pozycji, jaką mogła zająć w skórzanym fotelu. Najwyraźniej coś jej się śniło, bo co chwilę wydawała z siebie ciche mruknięcia. Draco przyglądał się jej z niemałym zainteresowaniem i intensywnie zastanawiał się, jak ma ja obudzić. Miał do wyboru uderzenie poduszką w twarz, chluśnięcie wodą ze szklanki lub szturchnięcie w ramię. Przeanalizował dokładnie wszystkie opcje i najbardziej kusiła go druga możliwość. Gdy już sięgał po szklankę pomyślał o konsekwencjach. Ta wredna Gryfonica na pewno zrobi mu kosmiczną awanturę, a tego wolałby uniknąć. W tym momencie nie miał najmniejszej ochoty tracić czasu na kłótnie z nią. Ze szczerym smutkiem wybrał trzecią opcję i lekko szturchnął ją w ramię. Hermiona natychmiast obudziła się i w pierwszym momencie nie wiedziała, gdzie się znajduje. Kilka sekund zajęło jej ustalenie lokalizacji, a gdy zobaczyła Draco, już wiedziała gdzie jest.

- Czemu mnie obudziłeś? - zapytała, przeczesując dłonią włosy.

- Zapnij pasy, za piętnaście minut będziemy lądować.

- Mhm, dzięki. - dziewczyna wykonała jego polecenie i spojrzała przez okienko. Jednak widziała tylko wodę. Bardzo czystą wodę. Chciała już zapytać Draco dokąd zmierzają, ale równie dobrze wiedziała, że szybciej ściana jej odpowie, niż dowie się czegoś od tego upartego Ślizgona. Przed zaśnięciem zastanawiała się czy dobrze zrobiła. Za każdym razem dochodziła do takiego samego wniosku - nie miała innego wyjścia. Z dwojga złego wolała towarzystwo Draco niż własnego narzeczonego. Malfoy przynajmniej na nią nie krzyczał i nie chciał zrobić z niej służącej.

- O czym tak rozmyślasz? - zapytał Draco, widząc zamyślenie swojej towarzyszki.

- I tak mi nic nie powiesz, więc szkoda żebyś strzępił sobie język.

- Znaj moje dobre serce. Odpowiem na jedno Twoje pytanie. I tu dam Ci małą podpowiedź, nie pytaj, dokąd lecimy, bo i tak zaraz się dowiesz. - Hermiona uważnie przyjrzała się Draco. Chciała mieć pewność, że to nie jest kolejny żart.

- Dobrze... - zaczęła, gdy upewniła się co jego zamiarów, a te wydały się jej czyste. - Powiedz mi proszę, po co mnie tutaj zabrałeś?

- Żeby pokazać Ci inne, lepsze życie. Musisz zdać sobie sprawę, że to, co on z Tobą robił to przemoc w najczystszej postaci. Sprawił, że uwierzyłaś w to, że bez niego poradzisz sobie w życiu. A tymczasem to on jest, wbrew pozorom, tym słabszym. Poza tym, jesteś niezła w łóżku. Może to powtórzymy?

- Zapomnij.

Dziewczyna szybko ucięła rozmowę i ponownie utkwiła wzrok w bliżej nieokreślony punkt za oknem. Słowa Draco zabolały ją, chociaż w głębi serca wiedziała, że to co powiedział o Ronie było najszczerszą prawdą. Była od niego uzależniona do takiego stopnia, że nawet bała się samodzielnie podjąć decyzję w najprostszej sprawie. 

- Jak spojrzysz trochę bardziej w lewo, to zobaczysz cel naszej podróży. - odezwał się po jakimś czasie Malfoy. 

Wyżej wspomnianym celem okazała się wyspa, która z każdą sekundą przybierała na wielkości. Po chwili Hermiona była już w stanie widzieć gołym okiem budynki i roślinność, głównie rozłożyste palmy. Panna Granger zdawała sobie sprawę, dokąd przyleciała, ale nie była w stanie uwierzyć, że to jest prawdą. Czy to możliwe, że jej szkolny wróg zabrał ją na Ibizę, do kochanej Ginny? Dopiero gdy wysiadła z samolotu i zobaczyła powitany napis na dachu lotniska uwierzyła, że jest na Ibizie. Potem pomyślała, że to tylko sen, ale gdy zobaczyła Rudą nie miała już żadnych wątpliwości, gdzie się znajduje. Ginny wyglądała zjawiskowo. Jej długie włosy przybrały kasztanowy odcień i pięknie komponowały się z równomiernie opaloną skórą. Obok niej stał uśmiechnięty Blaise. Jej mąż trzymał na rękach przepiękną dziewczynkę, ich córeczkę. Mała miała ciemną karnację, ciemne brązowe włosy i zielone oczy. Niewątpliwie urodę odziedziczyła zarówno po mamie i tacie. Obie kobiety z płaczem rzuciły się sobie w ramiona.

- Witaj w domu. - Ginny szepnęła na ucho swojej przyjaciółce i przytuliła ją jeszcze mocniej.

- Nie żebym się skarżył, ale ja też chcę przywitać się z Hermioną. - odezwał się Blaise.

- Chyba musisz wpisać się na listę. - zażartował Draco.

- Dowcipnisie się znaleźli. - mruknęła Ruda. - Miona, pamiętasz jeszcze mojego bardzo denerwującego męża?

- I bardzo czarującego.

- Och, Blaise, nic się nie zmieniłeś. - zaśmiała się panna Granger i przytuliła męża swojej przyjaciółki. - A kim jest ta śliczna dama? - zwróciła się do lekko zawstydzonej czterolatki.

-Umm... Jestem Kate. - powiedziała cichutko i przytuliła się do taty.

- Nie wierzę, moja córka jest zawstydzona.

- Za to mnie się nie wstydzi. - Draco wziął na ręce dziewczynkę i lekko podrzucił. - Tęskniłaś za wujkiem?

- Taaaaaak! - krzyknęła dziewczynka i mocno objęła za szyję byłego Ślizgona. Hermiona zauważyła, że Draco ma bardzo dobry kontakt z małą.

- Chodźcie, kochani, Ginny przygotowała pyszny obiad powitalny.

- To miała być niespodzianka! Widzisz, Hermiona, mój mąż nie umie trzymać języka za zębami.

- Przecież mówiłem, że jestem czarujący. - Blaise wyszczerzył zęby w uśmiechu i cała piątka ruszyła do domu państwa Zabinich. 


Między nienawiścią a miłością. // Dramione // ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz