Część 14.

596 52 93
                                    

*Louis*

Harry wyszedł z łazienki, którą zajmował zdecydowanie za długo.
Gdyby nie wyglądał tam cholernie pociągająco, byłbym wściekły.
-Już bałem się że zemdlałeś.
-Nie sprawdzałeś czy u mnie wszystko w porządku.
-Szanuję twoją prywatność.
-Kiedyś prysznic był naszym miejscem zhadzek.

Chłopak przegryzł dolną wargę. Powodując u mnie przyjemny wzrost cisnienia.
Znów siedzieliśmy w salonie, tym razem naprzeciw siebie. Z kubkiem kakao, oglądając bezsensowną komedie romantyczną.
Oglądam je jedynie z nim. Była to kolejna nasza wspólna rzecz. Próbowałem skupić się na filmie jednak Styles wciąż odciągał moją uwagę.
-Nie muszę iść spać. Ta chwila jest jak sen.
-Dziś mogłoby trwać wiecznie - odrzucił swoją głowę do tyłu, opierając ją na kanapę.
-Hazz.. Pamiętasz jak siedzieliśmy do północy, pisząc piosenki.

Loczek na nowo skierował na mnie swoje spojrzenie i szczerzył się.
-Zróbmy to teraz.

Przeszliśmy do sali gdzie zazwyczaj siedziałem z notesem i piwem. Próbując nagrać nowy utwór. Harry zabrał gitarę, ja zająłem miejsce przy pianinie.

Melodia sama zaczęła przenikać przez nasze palce. Teraz czas na słowa. Zrobiłem pierwszy krok, trochę niepewnie. Wypowiedziałem słowa które nasunęły mi się jako pierwsze.

"Daj mi jeszcze jedną, jedną noc z Tobą."
Styles puścił gitarę i usiadł obok mnie.

"Daj mi jednego całusa, tuż przed switem" ponownie przegryzł wargę, doprowadzając mnie przy tym do szaleństwa.

*Harry*
Obserwowałem jego usta. Gdyby wiedział o czym pomyślałam..
Było to silniejsze odemnie.

"Ponieważ jestem spragniony czułości"

"A przepustka na jedną noc jest niewystarczająca"

Chciałem poczuć jego dotyk, odważyłem się sięgnąć po jego dłoń. Nie stawiał oporów.

"Potrzebuję twojej słodkiej czułości. Marzę o twojej miłości"

Przejeżdżał swoimi lodowatymi palcami po tatuażach na moich ramionach.

"Nie pozwól mi cię opuszczać"
Wypowiedziałem to bardziej do niego aniżeli jako kolejny wers.

"Jestem głodny czułości. Daj mi odrobinę swojej miłości"

Dokończyliśmy wspólnie. Nasze spojrzenie się spotkało. Louis nie przestawał masować miejsc gdzie zostały namalowane moje tatuaże.

-Pocałuj mnie głupku.

Na jego twarzy namalował się niepewny uśmiech. Wyglądał uroczo.
Po krótkiej chwili wplątał palce w moją potylice, delikatnie głaszcząc mi włosy.
Zbliżył swoją twarz, zamarłem. Wciągnąłem głośno powietrze, co dodało brunetowi odwagi.
-Nie drocz się ze mną. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

Oddał delikatny pocałunek w linię szczęki. Objąłem jego twarz, patrząc mu głęboko w oczy.
-pocałuj mnie.
Być może brzmiałem desperadzko ale cholernie tego potrzebowałem.

Louis oddał delikatny pocałunek na moje drżące usta. Były ciepłe i pachniały mięta.
Kolejny był już mocniejszy, oboje zaciągnęliśmy powietrze i przyciągnęliśmy swoje twarze bliżej, trzymając je w naszych dłoniach.

*Louis *
Styles wciąż działał na mnie tak samo mocno, cieszyłem się że ja na niego również. Jego twarz idealnie pasowała do moich dłoni.
Nasze usta jeszcze kilka razy musnęły po sobie.

-Cholera Lou.
-Cholera Harold.

Wróciliśmy do salonu. Totalnie miałem w dupie film. Postanowiłem to jednak wykorzystać, aby loczek znów był przy mnie, blisko.

-Harry?
-Yeah?

Spojrzał na mnie. Wyglądał tak niewinnie i pięknie.
-Usiądź obok mnie.

Hazza przeciągnął swoje ciało aby zjawić się tuz przy moim boku.
-O to ci chodziło?
-Właściwie to nie.
-Wiem czego potrzebujesz

Położył głowę na moich kolanach. Jedną rękę wsunął pod nie, drugą delikatnie ściskał moją rękę, którą przez niego przerzuciłem.
Gładziłem jego włosy.  Poprostu cieszyłem się chwilą.

Było pięknie, magicznie.
Więc było pewne że nie mogło trwać wiecznie.
Nie sądziłem jednak że ulotni się aż tak szybko.
Budząc się rano, byłem szczęśliwy. Zakochany? Zauroczony?
Do momentu w którym odkryłem że Styles zniknął.

IT WAS ALWAYS YOU. Donde viven las historias. Descúbrelo ahora