Część 16.

562 50 70
                                    

*Louis*

Oczywiście że bolał mnie fakt że Harry mi nie ufa. Ale sam jestem sobie winien.
Mam nadzieję że uda mi się wszystko naprawić. A on znów będzie widział we mnie miłość życia..której może powiedzieć wszystko, której będzie pewny, której będzie bezgranicznie ufać.

Tego dnia wstałem przed Hazza, co było niemal wyczynem.
Harry spał z lekko uchylonymi ustami. Bezdzwicznie oddychał, obserwowałem jak unosi się jego klatka.

"Dziękuję boże za tego człowieka" pomyślałem i opuściłem pokój.

Postanowiłem obudzić go śniadaniem. Chociaż przez ostatni czas jadałem na mieście, więc moja lodówka świeciła pustkami.
-cholera.

Wróciłem do pokoju, w celu odnalezienia dresów. Musiałem wyskoczyć do cholernego sklepu.
-Louis? Wracaj do łóżka.

Cały mój plan właśnie legł w gruzach.
-Harold. To tylko sen, zamknij oczka i śpij.
-Co ty wygadujesz?
Jego głos o poranku brzmiał niezwykle pociągająco.
-Wszystko psujesz! - zaśmiałem sie sam do siebie. - Chcę zrobić ci niespodziankę.
-Jaką?
-Jak ci powiem, to nie będzie już niespodzianka.

Stanąłem nad nim, tylko po to aby pocałować go w czoło.
-Proszę Cię śpij jeszcze.
-Dobrze. Tylko mnie pocałuj.

Nie musiał dwa razy powtarzać. Musnąłem delikatnie jego dolną wargę.
-Tylko tyle? - chrypka w jego głosie niesamowicie na mnie działała.
Wplotłem palce w  burzę loków i złączyłem nasze usta w mocnym pocałunku. Harry delikatnie zagryzł moją wargę.

Najchętniej zostałbym tam z nim i przeleżał całą resztę dnia. Ale ważna była dla mnie teraz niespodzianka.

*Harry*
Louis szczerze mnie zaskoczył. Wiem że zależy mu na naprawieniu relacji. Nie mniej jednak nie chce aby skakał wokół mnie i traktował jak księcia. Chociaż, dzisiaj pozwolę sie tak traktować.
Mam nadzieję że nie zapomniał o moim wyjeździe.
Juz się na nowo zadomowiłem u niego. Niestety muszę wracać.

*Louis*
Kupiłem zdecydowanie za dużo jedzenia. Myślę że mógłbym wyrzywić tym całą moją rodzinę. A mam liczne grono rodzenstwa.

Postanowiłem zrobić coś, czego nie spierdolę.
"Panie Styles dziś podamy jajecznicę"
Rozmawiałem sam ze sobą.
"Do tego świeży chleb, bo jakby inaczej. Czarna kawa. Oj Harry należy mi się coś więcej niż buziak"

-Coś więcej niż buziak?
Odskoczyłem od blatu, wylewając na siebie całą kawę.
-Kurwa!
Ekspresowo ściągnąłem z siebie t-shirt, zanim wrzątek zdołał poparzyć mi skórę.
-Styles!
Harry w jednej chwili zjawił się przy mnie. Okładając mnie zmoczonym lodowatą wodą ręcznikiem.

-Przepraszam! Nie chciałem cię przestraszyć.

Był przejęty, delikladnie okładał mój tors. Zatrzymałem jego ręce na wysokości pępka.
-Nic sie nie stało. Po za tym że zepsułeś niespodziankę.

Zebrałem kosmyki jego włosów z czoła. Z rana, wyglądał jeszcze piękniej. Idealny nieład na głowie, czerwone, opuchnięte usta proszące się o nawilżenie. I przyłzawione oczy, których zieleń aż zabijała.

-Przepraszam.. Mówiłeś coś że należy ci się buziak?

Harry przejął odemnie filiżankę, sadzając mnie na ladzie gdzie jeszcze przed momentem szykowałem nasze śniadanie. O dziwo teraz byłem niewiele wyższy.

-Mówiłem że coś więcej niż buziak.. Ale zadowolę się również nim.

*Harry*

Zupełnie nie przejmowałem się zrujnowaniem niespodzianki, kiedy stał przede mną półnagi.
Nie mogłem skupić się na niczym innym, tylko na jego ramionach ozdobionych moimi ulubionymi tatuażami.
Jego delikatnym zarysie mięśni i skórze która prosi się o obdarowanie ją pocałunkami.
W dodatku wyglądał tak niewyobrażalnie pięknie.

-coś więcej...
Zacząłem składać pocałunki na jego udach... Gdy zaczynałem piąć się wyżej. Czułem jak jego ciało zaczyna drętwieć.

-Harry, Harry, Harry - złapał mnie za głowę pociągając mnie w górę. Tak że teraz mogłem spojrzeć mu w oczy. - stój. Wystarczy pocałunek. Nie chcę cię do niczego zmuszać.

-Czy wyglądam, jakbyś mnie zmuszał?

Przegryzł wargę, więc przejąłem na nich pełne skupienie. Złapałem jego miękkie włosy i wbiłem się w jego usta. Nasze języki przez moment walczyły ze sobą.
Postanowiłem sprawdzić czy Louis jest równie podniecony co ja. Przycisnąłem swoją rękę do jego krocza. Ucieszyłem się gdy jego członek był równie twardy. Zasmialismy się, krzyżując spojrzenie.

-Harry, działasz na mnie jak zawsze. A teraz chodź jeść, bo wystygnie.

Poczłapalem za nim. Dopiero po pierwszym kęsie poczułem, jak cholernie głodny jestem.

-Harry ten pocałunek... Kurwa.
-Tak na pożegnanie, żebyś tęsknił.

Louis zakrztusił się kawą.
-Jakie pożegnanie.
-Rozmawialiśmy o tym. Przecież nie zostanę tu na zawsze. Skończyły mi się rzeczy i mam sporo spraw do załatwienia w LA.
-Zostań tu na zawsze.

IT WAS ALWAYS YOU. Where stories live. Discover now