*Louis*
Wiedziałem ze to najwyższy czas aby się przed nim na nowo otworzyć. Dać upust emocjom które, prześladują mnie od długiego czasu.
-Zawsze był ktoś obok. Ktoś, kto albo pałał do nas nienawiścią
-Albo przesadnym uwielbieniem?Jak to możliwe że Harry zawsze wie co powiedzieć? Jest coś w czym ten człowiek nie jest idealny?
-Nienawidzę tej historii którą inni pisali bez naszego udziału..
Spojrzałem na niego aby odczytać jego reakcje. Przyglądał mi się w skupieniu. Miał piękne rysy twarzy.
-Ale brakuje mi czasu który był zarezerwowany tylko dla nas. W którym poprostu mieliśmy siebie.To był odpowiedni czas żeby mówić, sam się sobie dziwiłem że przychodzi mi to tak łatwo.
-Cieszyliśmy się każdą wspólną chwilą. Nie miało znaczenia to, gdzie byliśmy.
Odważyłem się sięgnąć jego kolano. Położyłem na nim swoją drżącą dłoń
- I do tego chciałbym wrócić. Móc Cię wspierać i czuć twoje wsparcie.
Harry nie zamierzał mi przerwać, słuchał uważnie, wiedziałem że zaczął analizować każde wypowiedziane przezemnie słowo.
-Poprostu tęsknię za tobą i twoim uzależniającym sercem. I wiem...
Harry złapał moją dłoń, która wciąż spoczywała na jego kolanie.
Posłał mi jeden z piękniejszych uśmiechów i dodał mi otuchy.-I wiem że zajęło mi to sporo czasu ale jesteś nawykiem którego którego nie mogę przerwać.
-Louis..
Przeniosłem spojrzenie na niego, nie zamierzając sie zamknąć, nie teraz.
-Minęły wieki... Różne etapy... Przeszliśmy tak daleko od Princess Park.
Nasze dłonie spoczywały zaciśnięte.
-Zawsze będę Cie potrzebował Hazz.*Harry*
Ciężko wyrazić mi co czułem. Po części dumę, że Tomlinson siedział tuż przedemną i obnażał się ze swoich emocji. Smutek, ponieważ wszystko zaczęło wracać i uderzać ponownie. Strach, że zaraz się obudzę a to wszystko okaże sie fikcją. Szczęście, ponieważ czekałem na to cholernie dlugo.Kiedy Louis zamilkł, a na moim kolanie pozostał ślad po jego zaciśniętej dłoni, przejąłem pałeczkę. Nie chciałem tego jeszcze przerywać.
-Wiesz... Ciągle wracaliśmy do punktu w którym już byliśmy.
-I to prawda co powiedziałeś - Louis wbił wzrok w moje usta. - Zawsze byłem gotowy dać ci kolejną szansę.Kiedy upewniłem się że mnie słucha. Dokończyłem swoją myśl.
-Byłem gotowy, ponownie stać pod twoimi drzwiami.
Przybliżyłem się do niego, tym razem to ja złapałem jego kolano. Wiedząc że na więcej nie mogę sobie pozwolić.
-Wmawiałem sobie, że poprawię się i może to naprawimy. Ale prawda jest taka że, przestaliśmy być tym, kim byliśmy.
Poczułem jak mięśnie na jego udzie się zacisnęły.
![](https://img.wattpad.com/cover/250796834-288-k576312.jpg)
STAI LEGGENDO
IT WAS ALWAYS YOU.
FanfictionMiłości nie da się zdefiniować. Musisz tego doświadczyć aby to zrozumieć. Harry i Louis są tego doskonałym przykładem. Ten pierwszy, pod każdym względem oddany. Ten drugi pogubiony. Kiedyś podążali razem jedną ścieżką. Natrafili na skrzyżowanie i po...