Nasz mały "koniec świata" stał się naszym miejscem zhadzek.
Wybieraliśmy się tam aby, zjeść obiad , obejrzeć film, pisać piosenki.
Stało się naszym wyjatkowym miejscem.
Starałem się zapomnieć o tym tajemniczym telefonie.
Louis mi to ułatwił. Tym razem zacząłem myśleć o jego tajemniczym zniknięciu.Przeciągnąłem się, przecierając oczy. Obróciłem się aby przytulić się do mojego słodkiego stworzenia.
-Louis?
Chodziłem po domu, w poszukiwaniu mojego przytulenia.
Próbowałem się do niego dodzwonić ale zostawił telefon.
-Świetnie.Diabeł mnie podkusił abym sprawdził jego telefon.
10 wymienionych połączeń z MARK.Wiadomości.
"Będziesz zadowolony".Ubrałem się, zjadłem śniadanie i wciąż czekałem az książę wróci.
Poszedłem ubrać biżuterię.
-Kurwa. Nie!
-Harry?Cichy ton Louisa niósł się po pomieszczeniu.
-Co się stało.
Zjawił się tuż obok mnie.
-Przepraszm Lou. Jestem. Pewny że go tu zostawiałem. Zawsze zostawiam je tutaj...
-Co takiego kochanie?
-Nasz pierścień... Zgubiłem go.
Pocałował mnie w czoło, musiał stanąć na palcach. Wyglądał cholernie uroczo.
-Znajdziemy go. Nie martw się.Niemal zapomniałem że byłem na niego zły
- Louis..
- Hmm?
-Kim jest Mark.Zamarł na moment.
-Przyjaciel rodziny.
-Nigdy o nim nie mówiłeś.
-Nie mieliśmy długi czas kontaktu.Przyglądałem mu się z uwagą. Wyczytał z mojej twarzy ze jestem niezadowolony z odpowiedzi.
- z czego będziesz zadowolony?Gdyby pił teraz wodę z pewnością by się nią zakrztusił.
-Sprawdzałeś mój telefon...
-Przepraszam - poczułem się podle, przybliżyłem się aby objąć jego biodra. - Nie zaufam ci z dnia na dzień. Możesz mi to wytłumaczyc...
-To miała być niespodzianka.. Kochasz tańczyć. Załatwiłem nam naukę tańca.Ucałowałem go, prawdopodobnie z przypływu radości.
-Lekcje odbędą się na naszym małym końcu świata. Mark nie jest żadnym przyjacielem rodziny. Tylko nauczycielem.
-Przepraszam..Czułem się źle a zarazem cholernie podekscytowany.
-Nie przepraszaj kochanie. Lekcje zaczną się w następnym tygodniu.Byl gotowy opuścić pokój.
-A! Byłbym zapomniał. Wymagany elegancki strój.Miałem wrażenie że zacznę skakać z radości.
-Teraz możesz sie cieszyć.
Rzuciłem się na niego, całując każdy możliwy kawałek jego twarzy.
***
(Louis)Okłamywanie i zatajanie prawdy było przy nim cholernie ciężkie.
Harry skakał podekscytowany z naszych lekcji tańca, które tak naprawdę się nie odbędą.
Miałem nadzieję że jak dowie się prawdy. To mnie nie znienawidzi.***
(Harry)-szukałem wszędzie, nigdzie go nie ma.
-Spokojnie.
-Jak?! To był nasz talizman. Co jeśli teraz wszystko się spierdoli? Co jeśli nasza miłość się rozpadnie..
Objął moja twarz dłońmi i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nic sie nie spierdoli. Nie pozwolę na to.Byliśmy na naszym końcu swiata. Oglądaliśmy Notebook. Poraz setny, mam wrażenie.
-Znasz już ten film na pamięć.
-Nie prawda. - skłamałem
-Możesz mówić kwestie Noah. Z zatkanymi uszami.
-Bądź moją Allie.
-W takim razie, czas na jedyna ciekawą scenę w tym smętnym filmie
-Ej! - uszczypnąłem go w ramię.Louis wbił się w moje usta, zaciskając rece na mojej szyi. Położył się na mnie, wplątując palce w moje włosy. Pociągał je lekko, sprawiało mi to dziwną przyjemność.
-Jeszcze się tutaj nie kochaliśmy. Az grzech nie ochrzcić takiego miejsca.Moja ręka wylądowała na jego kroczu.
-Oh
-Jestem juz gotowy Harry. Zawsze gdy tylko mnie dotykasz.Pomiędzy kolejnymi namiętnymi pocałunkami, byliśmy zupełnie nadzy.
(Louis)
-Jesteś przepiękny
-Mówiłeś juz to Styles.
-Będę ci to powtarzał do usranej śmierci.
-Będziemy razem do śmierci?Gdy byście widzieli minę Harry'ego. Wyglądał jak naburmuszone, przerażone dziecko.
-ej. Ej ej kochanie, to tylko żart.
-To czemu sie nie śmieje?
-Jestem gotowy zmieniać ci pieluchy na twoim cudownym tyłku.Przycisnąłem go bliżej siebie, ściskając oba pośladki. Z jego ust wydobyło się urocze westchnięcie.
-To kiedyś... Teraz możesz inaczej się nim zaopiekować.
Jak powiedział, tak zrobiłem. Kochaliśmy... W zasadzie pieprzylismy sie na naszym końcu swiata.
***
Harry biegał po całym mieszkaniu.
Zadawajac masę pytan.
"Jakiego rodzaju tańca będziemy sie uczyć"
"wyglądam dobrze?"
"Będziemy tam sami"
"Może wymyślimy swój własny taniec?"
Na żadne z nich nie odpowiedziałem. Byłem cholernie zestresowany.
Miałem nadzieję że niespodzianka którą dla niego przygotowałem, załagodzi jego zapał do tańca. I nie będzie na mnie zły.-Chodź tu do mnie. Uspokój się Edwardzie. To tylko taniec.
-Tylko? Dla mnie Az!
***
Harry.Byłem cholernie podekscytowany. Właściwie sam nie rozumiałem dlaczego.
Wcisnąłem sie w ulubiony garniak.
Louis również wyjął z szafy jeden ze swoich granatowych zestawów. Wyglądał cholernie pociągająco. Najchętniej zerżnąłbym go, tak jak stał. Ale Louis pospieszał nas do wyjścia.
-Chyba nic się nie stanie, jeśli spóźnimy sie 5 minut.
-Zawsze się spóźniamy. Bo stroisz się jak panienka.Au. Tomlinson o kilka słów za dużo. Pomyślałem.
-Przepraszam Harry - pocałował mnie przelotnie - wygladasz przecudownie. Ale musimy juz wyjść.
Jak na Louisa, który podchodził do takich spraw z dystansem, dziś był wyjątkowo zestresowany.
Droga minęła wyjątkowo szybko. Zaparkowaliśmy kawałek dalej od zaplanowanego miejsca.
-Poczekaj tu na mnie.
-Dokąd idziesz?
-Daj mi chwilę proszę.Zacząłem się domyślać ze coś tu nie gra.
Minęły zaledwie dwie minuty. Drzwi od auta otworzyły się. Jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast Louisa stała za nimi..
-Mama?
-Cześć synku.
Zamknąłem ją w mocnym i szczerym uścisku.
-Co tu robisz?
-zaraz wszystkiego się dowiesz.
Złapała mnie pod rękę i poszliśmy w stronę naszego miejsca.Droga zaczęła być wysypana różami i światami słonecznika.
Kiedy spojrzałem przed siebie. Stali tam wszyscy.
Gemma z chłopakiem. Rodzeństwo Louisa. Chłopaki z bandu.
-Spokojnie Harry.
Mama gładziła moją dłoń.
-Co tu sie dzieje?
Louis stanął naprzeciw mnie, całując mnie namiętnie.
Nie przedzakadzal mi wzrok innych.
-Już się domyślasz, że nie będziemy uczyć się tańczyć.Trochę zabolał ten fakt. Naprawdę cieszyłem się na te nauki.
-Mam nadzieję że nie jesteś zły. Obiecuje że odbijemy sobie te nauki.-Mów co kombinujesz Lou. Czemu są tu wszyscy?
Louis nie odpowiedział.
Zayn podszedł do nas wręczając małe pudełeczko Louisowi.
Ten złapał je w trzęsące się dłonie i klęknął przede mną.
-Harry Edwardzie Styles. Czy wyjdziesz za mnie?Otworzył pudeleczko. Znajdował sie tam nasz pierścień. Na wewnętrznej stronie miał wygrafowane nasze inicjały. L&H.
-Tak! - ukucnąłem rzucając mu się na szyję - Cholera tak.
Pocałowaliśmy się namiętnie.****
Znajdujesz się na końcu opowieści. Dziękuję ze byłaś.
Mam nadzieję że poradziłam sobie z tym ff i zakończeniem całkiem dobrze. Widzimy się w kolejnych ff 💗
![](https://img.wattpad.com/cover/250796834-288-k576312.jpg)
CZYTASZ
IT WAS ALWAYS YOU.
FanfictionMiłości nie da się zdefiniować. Musisz tego doświadczyć aby to zrozumieć. Harry i Louis są tego doskonałym przykładem. Ten pierwszy, pod każdym względem oddany. Ten drugi pogubiony. Kiedyś podążali razem jedną ścieżką. Natrafili na skrzyżowanie i po...