Część 22.

922 61 237
                                    

Nasz mały "koniec świata" stał się naszym miejscem zhadzek.

Wybieraliśmy się tam aby, zjeść obiad , obejrzeć film, pisać piosenki.

Stało się naszym wyjatkowym miejscem.

Starałem się zapomnieć o tym tajemniczym telefonie.
Louis mi to ułatwił.  Tym razem zacząłem myśleć o jego tajemniczym zniknięciu.

Przeciągnąłem się, przecierając oczy. Obróciłem się aby przytulić się do mojego słodkiego stworzenia.
-Louis?
Chodziłem po domu, w poszukiwaniu mojego przytulenia.
Próbowałem się do niego dodzwonić ale zostawił telefon.
-Świetnie.

Diabeł mnie podkusił abym sprawdził jego telefon.
10 wymienionych połączeń z MARK.

Wiadomości.
"Będziesz zadowolony".

Ubrałem się, zjadłem śniadanie i wciąż czekałem az książę wróci.

Poszedłem ubrać biżuterię.
-Kurwa. Nie!
-Harry?

Cichy ton Louisa niósł się po pomieszczeniu.
-Co się stało.
Zjawił się tuż obok mnie.
-Przepraszm Lou. Jestem. Pewny że go tu zostawiałem. Zawsze zostawiam je tutaj...
-Co takiego kochanie?
-Nasz pierścień... Zgubiłem go.
Pocałował mnie w czoło, musiał stanąć na palcach. Wyglądał cholernie uroczo.
-Znajdziemy go. Nie martw się.

Niemal zapomniałem że byłem na niego zły
- Louis..
- Hmm?
-Kim jest Mark.

Zamarł na moment.
-Przyjaciel rodziny.
-Nigdy o nim nie mówiłeś.
-Nie mieliśmy długi czas kontaktu.

Przyglądałem mu się z uwagą. Wyczytał z mojej twarzy ze jestem niezadowolony z odpowiedzi.
- z czego będziesz zadowolony?

Gdyby pił teraz wodę z pewnością by się nią zakrztusił.
-Sprawdzałeś mój telefon...
-Przepraszam - poczułem się podle, przybliżyłem się aby objąć jego biodra. - Nie zaufam ci z dnia na dzień. Możesz mi to wytłumaczyc...
-To miała być niespodzianka.. Kochasz tańczyć. Załatwiłem nam naukę tańca.

Ucałowałem go, prawdopodobnie z przypływu radości.
-Lekcje odbędą się na naszym małym końcu świata. Mark nie jest żadnym przyjacielem rodziny. Tylko nauczycielem.
-Przepraszam..

Czułem się źle a zarazem cholernie podekscytowany.
-Nie przepraszaj kochanie. Lekcje zaczną się w następnym tygodniu.

Byl gotowy opuścić pokój.
-A! Byłbym zapomniał. Wymagany elegancki strój.

Miałem wrażenie że zacznę skakać z radości.
-Teraz możesz sie cieszyć.
Rzuciłem się na niego, całując każdy możliwy kawałek jego twarzy.
 
                          ***
                        (Louis)

Okłamywanie i zatajanie prawdy było  przy nim cholernie ciężkie.

Harry skakał podekscytowany z naszych lekcji tańca, które tak naprawdę się nie odbędą.
Miałem nadzieję że jak dowie się prawdy. To mnie nie znienawidzi.

                             ***
                          (Harry)

-szukałem wszędzie, nigdzie go nie ma.
-Spokojnie.
-Jak?! To był nasz talizman. Co jeśli teraz  wszystko się spierdoli? Co jeśli nasza miłość się rozpadnie..
Objął moja twarz dłońmi i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nic sie nie spierdoli. Nie pozwolę na to.

Byliśmy na naszym końcu swiata. Oglądaliśmy Notebook. Poraz setny, mam wrażenie.
-Znasz już ten film na pamięć.
-Nie prawda. - skłamałem
-Możesz mówić kwestie Noah. Z zatkanymi uszami.
-Bądź moją Allie.
-W takim razie, czas na jedyna ciekawą scenę w tym smętnym filmie
-Ej! - uszczypnąłem go w ramię.

Louis wbił się w moje usta, zaciskając rece na mojej szyi. Położył się na mnie, wplątując palce w moje włosy. Pociągał je lekko, sprawiało mi to dziwną przyjemność.
-Jeszcze się tutaj nie kochaliśmy. Az grzech nie ochrzcić takiego miejsca.

Moja ręka wylądowała na jego kroczu.
-Oh
-Jestem juz gotowy Harry. Zawsze   gdy tylko mnie dotykasz.

Pomiędzy kolejnymi namiętnymi pocałunkami, byliśmy zupełnie nadzy.
                 (Louis)
-Jesteś przepiękny
-Mówiłeś juz to Styles.
-Będę ci to powtarzał do usranej śmierci.
-Będziemy razem do śmierci?

Gdy byście widzieli minę Harry'ego. Wyglądał jak naburmuszone, przerażone dziecko.
-ej. Ej ej kochanie, to tylko żart.
-To czemu sie nie śmieje?
-Jestem gotowy zmieniać ci pieluchy na twoim cudownym tyłku.

Przycisnąłem go bliżej siebie, ściskając oba pośladki. Z jego ust wydobyło się urocze westchnięcie.

-To kiedyś... Teraz możesz inaczej się nim zaopiekować.

Jak powiedział, tak zrobiłem. Kochaliśmy... W zasadzie pieprzylismy sie na naszym końcu swiata.

                           ***
Harry biegał po całym mieszkaniu.
Zadawajac masę pytan.
"Jakiego rodzaju tańca będziemy sie uczyć"
"wyglądam dobrze?"
"Będziemy tam sami"
"Może wymyślimy swój własny taniec?"
Na żadne z nich nie odpowiedziałem. Byłem cholernie zestresowany.
Miałem nadzieję że niespodzianka którą dla niego przygotowałem, załagodzi jego zapał do tańca. I nie będzie na mnie zły.

-Chodź tu do mnie. Uspokój się Edwardzie. To tylko taniec.
-Tylko? Dla mnie Az!
        
                     ***
                 Harry.

Byłem cholernie podekscytowany. Właściwie sam nie rozumiałem dlaczego.
Wcisnąłem sie w ulubiony garniak.
Louis również wyjął z szafy jeden ze swoich granatowych zestawów. Wyglądał cholernie pociągająco. Najchętniej zerżnąłbym go, tak jak stał. Ale Louis pospieszał nas do wyjścia.
-Chyba nic się nie stanie, jeśli spóźnimy sie 5 minut.
-Zawsze się spóźniamy. Bo stroisz się jak panienka.

Au. Tomlinson o kilka słów za dużo. Pomyślałem.

-Przepraszam Harry - pocałował mnie przelotnie - wygladasz przecudownie. Ale musimy juz wyjść.

Jak na Louisa, który podchodził do takich spraw z dystansem, dziś był wyjątkowo zestresowany.

Droga minęła wyjątkowo szybko. Zaparkowaliśmy kawałek dalej od zaplanowanego miejsca.
-Poczekaj tu na mnie.
-Dokąd idziesz?
-Daj mi chwilę proszę.

Zacząłem się domyślać ze coś tu nie gra.
Minęły zaledwie dwie minuty. Drzwi od auta otworzyły się. Jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast Louisa stała za nimi..
-Mama?
-Cześć synku.
Zamknąłem ją w mocnym i szczerym uścisku.
-Co tu robisz?
-zaraz wszystkiego się dowiesz.
Złapała mnie pod rękę i poszliśmy w stronę naszego miejsca.

Droga zaczęła być wysypana różami i światami słonecznika.
Kiedy spojrzałem przed siebie. Stali tam wszyscy.
Gemma z chłopakiem. Rodzeństwo Louisa. Chłopaki z bandu.
-Spokojnie Harry.
Mama gładziła moją dłoń.
-Co tu sie dzieje?
Louis stanął naprzeciw mnie, całując mnie namiętnie.
Nie przedzakadzal mi wzrok innych.
-Już się domyślasz, że nie będziemy uczyć się tańczyć.

Trochę zabolał ten fakt. Naprawdę cieszyłem się na te nauki.
-Mam nadzieję że nie jesteś zły. Obiecuje że odbijemy sobie te nauki.

-Mów co kombinujesz Lou. Czemu są tu wszyscy?

Louis nie odpowiedział.
Zayn podszedł do nas wręczając małe pudełeczko Louisowi.
Ten złapał je w trzęsące się dłonie i klęknął przede mną.
-Harry Edwardzie Styles. Czy wyjdziesz za mnie?

Otworzył pudeleczko. Znajdował sie tam nasz pierścień. Na wewnętrznej stronie miał wygrafowane nasze inicjały. L&H.

-Tak! - ukucnąłem rzucając mu się na szyję - Cholera tak.
Pocałowaliśmy się namiętnie.

****
Znajdujesz się na końcu opowieści. Dziękuję ze byłaś.
Mam nadzieję że poradziłam sobie z tym ff i zakończeniem całkiem dobrze. Widzimy się w kolejnych ff 💗

                

IT WAS ALWAYS YOU. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz