Cześć. 2

889 67 21
                                    

Kolejna chwila ciszy dodała mi odwagi.
-Harry to najwyższa pora wziąć sprawy w swoje ręce.
Mogłam niemal że wyczuć powiew wzdechnięcia.
- ehmm.. Wiesz, im ktoś dłużej przed Tobą ucieka, tym trudniej go złapać.

Tym razem to ja wytworzyłam między nami chwilę ciszy.

-Każdy kiedyś zmęczy się uciekaniem.
-Ewentualnie ktoś, zmęczył się gonieniem.

Zaczęłam tracić nadzieję na powodzenie planu.
-Oii, Oii
Louis wbiegł do salonu.
-Ups, z kim rozmawiasz?
Mój rozmówca rozłączył sie, prawdopodobnie w momencie usłyszenia specyficznego głosu.
- Z Harrym..
Na jego ustach pojawił się, dobrze znany mi uśmiech.
-Spokojnie Louis, juz sie rozłączył. Obiecałam że do niego zadzwonię.

Louis sprawiał wrażenie chęci zadania pytanie.
-Rozmawialiśmy trochę o Tobie.
Zajął miejsce obok mnie, opierając sie o kolana.
-Czy wciąż mnie nienawidzi?
To pytanie zbiło mnie z nóg. Jak mógł tak twierdzić?
-o czym ty mówisz?
-Odszedłem, traktując go jak śmiecia. Bez słowa.
Wymusiłam na nim spojrzenie mi w oczy.
-Przestań pieprzyc. Mowisz tak, jakbyś go nie znał. On cię, nie nienawidzi. Tęskni za tobą.

Tomlinson pogładził sie po głowie i znów utkwił wzrok w podlodze.
-Ja za nim też.
Mimowolnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Opuścił pomieszczenie pozwalając mi na prowadzenie dalszej rozmowy.

-Harry przepraszam, to..
-Louis, wiem..
Odczułam wielką potrzebę przytulenia go.
Harry jest silną osobą, to prawda. Ale również jest cholernie delikatny i uczuciowy.
Potrafi dać ci troskę której potrzebujesz. Nauczył mnie tego... Nas tego...
-Wiesz. Wciąż sie uśmiecha w ten sam sposób na myśl o Tobie.
Styles nie był już tak chętny do rozmowy.
-Harry, milczeniem niczego nie zalatwisz.
-Jeśli chodzi o sprawy z Lou, to zawsze musiałem milczec.

To prawda. Ich związek zawsze był tajemnicą. Nie mogli otwarcie mówić o swoich uczuciach.

Postanowiłam juz dłużej nie męczyć go tym tematem. Zajęłam jego myśli muzyką.
Zawsze działa na niego uspakajająco.

Louis nie był najlepszym kucharzem. Więc postanowiłam że to ja zajmę się kolacją.
Siedział przy fortepianie kończąc jedną z nowych piosenek. W tym jak i w wielu rzeczach Harry i Louis byli tacy sami.

-Podano do stołu!
Tym razem to nie ja zaczęłam rozmowę.
-Myślisz ze powinienem do niego zadzwonić?
-Tak
Nie było mnie stać na lepszą odpowiedź, byłam w totalnym szoku. Nie mniej jednak, cieszyło mnie wyjście z tą inicjatywą.
Louis uśmiechnął się w swój wyjątkowy sposób.
-Nie gap się tak na mnie.
Kiedy to nie zadziałało rzucił we mnie makaronem.
-Nie marnuj jedzenia Tomlinson!
-Czemu się tak patrzysz.
-Bo jesteś piękny

Komplementy zalewały go za każdym razem rumieńcem. Cholernie wyjątkowa cecha.
-I cieszę się że zrobisz pierwszy krok
-Ja tylko zadałem pytanie. Nie powiedziałem ze to zrobię.
-Znam cię.



IT WAS ALWAYS YOU. Kde žijí příběhy. Začni objevovat