Zaloty nad Wisłą

360 20 3
                                    

Odkluczyłam drzwi i weszliśmy do mojego mieszkania. Alek rozejrzał się i jego wzrok padł na pudełko stojące w kącie.
-Mój tata dostał broń od AK.- powiedziałam cicho.
-Tak?- spytał Alek. Kiwnęłam głową i pociągnęłam chłopaka do pokoju.

-Pola.- odwróciłam się i spojrzałam na tatę. Mężczyzna spojrzał na mnie, na kwiaty i na Alka
-Em... Cześć tato.- uśmiechnęłam się blado.
-Dobry wieczór.- przywitał się Alek. Chłopak był u mnie po raz pierwszy i najwidoczniej był zachwycony możliwością poznania mojego taty.

-Działasz w konspiracji?- spytał mój tata, patrząc na Alka.
-Tak...- powiedział mój ukochany.
-Uważaj na siebie.- powiedział mężczyzna. Alek kiwnął głową i uśmiechnął się.

Weszliśmy do mojego pokoju.
-Ale ładny pokój.- powiedział Alek rozglądając się po pomieszczeniu. Zaśmiałam się cicho i zawiesiłam torebkę na oparciu krzesła stojącego przy biurku. Położyłam słoneczniki na blacie i przytuliłam się do chłopaka. W jego objęciach czułam się bezpiecznie. Chłopak obejmował mnie chwilę po czym lekko odsunął się ode mnie. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Nic nic.- chłopak uśmiechnął i pocałował mnie delikatnie w czoło. Uśmiechnęłam się lekko i oparłam głowę o tors Alka.

-Idźcie już spać.- powiedział mój tata, gdy po północy wszedł do mojego pokoju. Spojrzeliśmy na mężczyznę.
-No dobrze...- powiedziałam. Alek kiwnął głową z lekkim uśmiechem. Mężczyzna wyszedł  z pomieszczenia i zamknął drzwi. Oparłam głowę o poduszkę, a po chwili to samo zrobił mój ukochany. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka. Po chwili zmorzył mnie sen.

Następnego dnia obudziłam się o ósmej trzydzieści. Spojrzałam na Alka, który już nie spał.
-Dzień dobry Słoneczko.- uśmiechnął się zawadiacko chłopak.
-Cześć.- odwzajemniłam uśmiech.
-Przejdziemy się dzisiaj nad Wisłę?- spytał chłopak i podał mi kubek herbaty.
-Jasne.- upiłam łyk herbaty i spojrzałam na chłopaka. Alek pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka.

-Twój tata poszedł na jakieś spotkanie.- powiedział Alek, gdy wrócił z łazienki. Kiwnęłam głową.
-A ty nie masz dzisiaj zbiórki?- spytałam, wyciągając z szafy błękitną sukienkę za kolano i chustkę tego samego koloru, którą chciałam zawiązać na włosach.
-Mam o dwunastej. Przejdziemy się nad Wisłę, posiedzimy tam chwilę i pójdziemy na zbiórkę. Może być?- Alek spojrzał na mnie.
-Tak.- uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Ubrałam sukienkę i rozczesałam włosy. Zawiązałam chustkę jak opaskę do włosów i nałożyłam błyszczyk na usta. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Alka stojącego przy drzwiach wyjściowych, już całkowicie przygotowanego do wyjścia. Uśmiechnęłam się i założyłam sandałki na płaskiej podeszwie i wyszliśmy z mieszkania. Ruszyliśmy spacerem nad Wisłę.

Pół godziny później byliśmy na miejscu.
-Pamiętasz jak się poznaliśmy?
-Tak. Byłam z przyjaciółką tu, nad Wisłą. I wtedy przyszedłeś tutaj z Jankiem i Tadeuszem. I jak nas zauważyliście, stwierdziliście, że uda wam się z nami zaprzyjaźnić. I udało wam się.
-A nawet wyszło z tego coś więcej.- uśmiechnął się lekko Maciek. Odwzajemniłam uśmiech.
-Od tamtego spotkania minęło kilka lat, a ja od początku byłem w tobie zakochany. Myślałem tylko o tobie. W końcu zostaliśmy parą. I mam do ciebie pytanie Słoneczko.- spojrzałam zaciekawiona na chłopaka.
-Tak?- chłopak uklęknął na prawe kolano.
-Zostaniesz moją żoną Polciu?- spytał zestresowany. Zaskoczył mnie zupełnie.
-Tak, kochany, tak.- chłopak wstał i wsunął delikatnie na mój palec ładny pierścionek. Spojrzałam na pierścionek.
-Pierścionek twojej mamy, tak?- spytałam ze łzami w oczach.
-Tak. Ona Cię kocha jak córkę. - chłopak kiwnął głową. Teraz łzy leciały mi strugami po policzkach. Alek przytulił mnie a ja oparłam głowę o tors chłopaka. Chwilę później Alek pocałował mnie. Od razu odwzajemniłam pocałunek.

-Kocham Cię Skarbie.- powiedział Alek, gdy skierowaliśmy się w stronę lasku, w którym chłopak miał za godzinę zbiórkę.
-Ja ciebie też.- uśmiechnęłam się i wskoczyłam chłopakowi na plecy.
-Ej!- zaśmiał się chłopak.
-Ty myślałeś, że ja będę iść całą drogę? Co to to nie!- objęłam rękoma szyję chłopaka. Alek ruszył dalej, niosąc mnie na plecach.

-Ty mendo jedna! Jak mogłeś nie powiedzieć nam, że nie będzie cię dzisiaj w domu!- Janek ewidentnie był poddenerwowany, tym, że jego przyjaciel nie uświadomił go o jego nieobecności w domu.
-Wiesz Rudy, ja nie zawsze muszę być w domu.- odparł mój ukochany.
-Gdzie byliście?- spytał spokojnie Tadeusz.
-Nad Wisłą.- powiedziałam, uśmiechając się.
-Bez nas?- Bytnar nagle zmienił ton z wściekłego na smutny.
-Tak, bez was. Ja też nie będę stał obok was, gdy wy będziecie się zaręczać z dziewczynami.- Alek uśmiechnął się. Janek i Tadeusz spojrzeli na nas i uśmiechnęli się.
-Gratulacje kochani.- powiedział Tadeusz.
-Ja wiedziałem, że coś się święci.- powiedział Rudy.
-Dziękujemy. A teraz się ruszcie, bo macie pięć minut na dojście na polanę.- powiedziałam.
-A ty nie idziesz z nami?- spytał Janek.
-Ja nie zamierzam iść pieszo.- odparłam i uśmiechnęłam się. Alek westchnął i ruszył przez las. Jego śladem ruszyli Rudy i Zośka.

-Już myślałem, że się spóźnicie.- powiedział Orsza.
-Ale jesteśmy równo z czasem.- odparł Zośka, wskazując na zegarek na jego ręce. Orsza kiwnął głową. Zeskoczyłam na ziemię i przytuliłam Alka.
-Dziękuję.- szepnęłam cicho, tak aby usłyszał to tylko on. Chłopak uśmiechnął się lekko.

-Dzisiaj, jako iż mamy broń, będziecie ćwiczyć strzelanie do celu.- powiedział Orsza. Po jego słowach wśród chłopaków rozeszły się szepty.
-Cisza!- krzyknął mężczyzna, aby uciszyć harcerzy. Usiadłam pod drzewem i patrzyłam na chłopców strzelających po kolei do zrobionych naprędce tarczy ze słomy wiszących na drzewach. Oparłam głowę o pień drzewa przy którym siedziałam i po kilkunastu minutach przymknęłam oczy.

-Hej!- zostałam obudzona przez kogoś obudzona. Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę, która wyrwała mnie z moich snów.
-Lilia!- wstałam i uśmiechnęłam się na widok przyjaciółki.
-Nie widziałyśmy się wczoraj. Co robiłaś?- spytała dziewczyna.
-Byłam z Alkiem, Rudym i Zośką w Wedlu. Dostałam od Maćka słoneczniki. I potem Maciek spał u mnie.
-Nie doszło między wami do niczego?- spytała dziewczyna.
-Nie. Ale dzisiaj mi się oświadczył jak byliśmy nad Wisłą.- Dziewczyna pisnęła i ujęła w swoje delikatne ręce moją dłoń z pierścionkiem.
-Ale ładny pierścionek!- powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
-Należał do mamy Alka.- odparłam. Rozmawiałyśmy z Lilią dopóki chłopcy nie skończyli zbiórki.

Wojenny labirynt || Maciej Aleksy DawidowskiWhere stories live. Discover now