We're helping you part 1

249 12 2
                                    

-Dziękuję.- powiedział chłopak, który jeszcze kilka minut temu uznany był przez nas za zaginionego i bez szans na odnalezienie. Leon- bowiem był to starszy brat Mileny- był bardzo zżyty z siostrą. Widać było to po tym, jak na dziewczynkę patrzył- z braterską miłością, której nigdy nie doświadczyłam.
-Nie mogliśmy przecież zostawić jej samej.- odparłam z lekkim uśmiechem. Chłopak siedział na łóżku przy młodszej siostrze i głaskał ją po głowie.

-Wasi rodzice nie żyją?- spytałam, chociaż znałam odpowiedź.
-Niestety nie. Zginęli w łapance pięć miesięcy temu. Po tym mieszkaliśmy jakiś czas w naszym mieszkaniu, ale w końcu pieniądze się skończyły i nie mieliśmy ani na jedzenie ani na opłacenie czynszu. I uciekliśmy, chwilę przed tym jak Niemcy weszli do naszej kamienicy, bo podobno ktoś opiekował się ośmioletnią Żydówką. Z całej sytuacji cało wyszliśmy tylko my i...
-... i Zeus.- powiedział Maciek przerywając chłopcu.
-Kto?-zdziwił się Leon.
-Mój nauczyciel geografii z liceum. Wspominał, że w jego bloku mieszka dwójka dzieci, których rodzice zginęli kiedyś w łapance. I mówił mi też o ośmioletniej Żydówce. 
-Acha.- chłopak kiwnął głową na znak, że rozumie.

Usiadłam na łóżku i spojrzałam na Milenę, która zdążyła się obudzić i przytulającego dziewczynkę Leona.
-Znaleźliśmy brata dziewczynki, a raczej on znalazł nas.- myślałam spoglądając na dzieci. Brakowało mi miłości. Nie takiej jaką okazują nam rodzice czy druga połówka, tylko takiej którą darzy nas rodzeństwo. Ja tej miłości nie doświadczyłam, bo nie miałam rodzeństwa. Nigdy.

-Pola.- spojrzałam na Alka.
-Chodź.- powiedział podając mi rękę. Chwyciłam dłoń chłopaka i wyszłam za nim z pokoju. Zamknęłam drzwi i poszłam z ukochanym do salonu.

-Coś ważnego?- spytałam patrząc na wszystkich.
-Tak. Rosjanie mają Zeusa. Oskarżają go o próbę zabójstwa Stalina.- powiedział z powagą w głosie Zośka.
-Żartujesz, tak?- spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Nie.- odparł chłopak.
-Czemu?- nie byłam w stanie powiedzieć nic innego. Mimo, że mężczyzna był starszy ode mnie o dziewięć lat, był dla mnie równie ważny co moi rodzice, czy przyjaciele. Był osobą, której mogłam powiedzieć praktycznie wszystko, mogłam powierzyć tajemnicę a Zeus nie powiedziałby nikomu. Mogłam powiedzieć mu o problemie, a mężczyzna zawsze pomógłby mi. A teraz go złapali, nie Niemcy tylko Rosjanie...

-Dobrze się czujesz?- spytała Lilia. Spojrzałam na nią i wybiegłam z mieszkania. Usłyszałam za sobą kroki przyjaciółki ale biegłam dalej nie zwracając na nic uwagi.

Wieczorem byłyśmy już głęboko w lesie. Lilia wzięła nasze płaszcze i moją torebkę, do której włożyła w biegu trochę jedzenia ze straganów, obok których przebiegałyśmy.
-Co ty sobie myślisz, żeby tak uciekać?!- krzyknęła szeptem dziewczyna.
-Nie wiem. Przepraszam.- powiedziałam cicho, zapinając pasek cienkiego płaszcza.

-Ile wydałaś na bilety?- spytała Lilia, uważając na wystające korzenie drzew, pokrzywy i krzaki słabo widoczne w egipskich ciemnościach okalających Puszczę Białowieską.
-Dużo.- odparłam i spojrzałam w bok.
Kilka metrów od nas stało stado żubrów.
-Ale cze...- dziewczyna przerwała, gdy zauważyła zwierzęta zmierzające w naszą stronę.
-Jak myślisz pomogą nam, czy nas zagonią gdzieś, gdzie się nie odnajdziemy?- spytałam zastanawiając się jakie są szanse na to, że przeżyjemy spotkanie ze zwierzętami.

Zwierzęta zatrzymały się metr przed nami i spojrzały na nas. Para stworzeń pochyliła się, abyśmy mogły wejść na ich grzbiety. Spojrzałyśmy po sobie z Lilią i korzystając z okazji wsiadłyśmy na grzbiety zwierząt, które po chwili wstały i ruszyły wydeptaną przez ludzi ścieżką.
Ja i Lilia oparłyśmy głowy o karki zwierząt i zasnęłyśmy zmęczone całym dniem.

Wojenny labirynt || Maciej Aleksy DawidowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz