We're helping you part 2

218 14 1
                                    

Pov Alek
-Gdzie są dziewczyny?- Orsza podszedł do mnie, Rudego i Zośki.
-Pola uciekła. Lilia pobiegła za nią.- powiedziałem łamiącym się głosem.
-Uciekła, bo...?- dopytywał Orsza.
-Bo dowiedziała się, że Rosjanie złapali Zeusa.- powiedział cicho Janek.
-Kiedy?- Orsza widocznie zaczął martwić się o siostrę i o Polę.
-Wczoraj. Coś tak koło piętnastej.-powiedziałem i poczułem, że coraz bardziej zaczyna mi brakować ukochanej.

Pov Apolonia
-Dobra. Założę się, że jesteśmy już na Białorusi. Zostało nam tylko przedostać się na drugą stronę, na granicę z Rosją, potem znajdujemy Zeusa i z powrotem do Warszawy.- mówi cicho  Lilia. Doszłyśmy już i tak daleko i dziewczyna nie widziała sensu w wracaniu do domu w tym momencie.
-No chyba, że znajdziecie mnie szybciej.- usłyszałyśmy cichy głos za nami. Odwróciliśmy się przestraszone.
-Pan uciekł?- spytałam. Mężczyzna kiwnął głową po czym kazał nam pójść za sobą. Nie mając wyboru, ruszyłyśmy za Zeusem.

-Dokąd idziemy?- spytała Lilia po godzinie marszu.
-Na stację kolejową. Macie pieniądze?- mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na nas. Pokiwałyśmy przecząco głowami.
-To źle. Będzie problem z dostaniem się z powrotem do Warszawy.- stwierdził Zeus.
Zaczęło robić się coraz cieplej, więc ja i Lilia zdjęłyśmy płaszcze. Moja sukienka była w minimalnie zabrudzona na samym dole, za to ubrania Lilii i Zeusa były brudne. Zeus był cały w ziemi a w niektórych miejscach widoczne były ślady krwi. Lilia również była cała w ziemi- dzisiaj rano gdy byłyśmy na krańcu lasu, dziewczyna zamiast normalnie zejść z grzbietu żubra- spadła.

-Jesteś najczystsza Pola. Mogłabyś coś wymyślić.- powiedział Zeus, gdy byliśmy przed stacją.
-Znasz rosyjski?- spytała Lilia.
-Tak, a co?- spojrzałam na przyjaciółkę.
-Mogłabyś porozmawiać z kimś. Może by ci dali bilety bez płacenia.- zaproponowała dziewczyna.
-To ja pójdę i zobaczę co się da zrobić. A wy spróbujcie znaleźć inny sposób, gdyby mi nie wyszło.- powiedziałam i ruszyłam na stację.

Gdy byłam już w środku rozejrzałam się w poszukiwaniu kasy. Zauważyłam to miejsce i chwilę później już tam zaszłam.
-Poproszę trzy bilety do Warszawy.- powiedziałam cicho.
-Po co do Warszawy? Nie lepiej do Rosji?-spytał mężczyzna siedzący przy kasie.
-Dostałam zlecenie z Moskwy. Mam zabrać siebie i dwójkę więźniów do Warszawy. Są tam ludzie do których mam się zwrócić, kiedy już tam będę.- odpowiedziałam wyniośle. Mężczyzna spojrzał na mnie i podał mi trzy bilety mówiąc, że pociąg odjeżdża za pięć minut, po czym zamknął drzwi, za którymi stał.

-Chodźcie.- powiedziałam cicho ciągnąć Zeusa i Lilię w stronę pociągu. Zdążyliśmy wsiąść w ostatnim momencie, chwilę przed tym jak ruszył. Znaleźliśmy ostatni wolny przedział i usiedliśmy w nim.
-Udało ci się. Jak?-spytała Lilia.
-Powiem wam na miejscu.- odparłam chwilę przed tym jak konduktor wszedł do przedziału aby sprawdzić bilety.

Podróż była męcząca, zwłaszcza, że pracownicy pociągu zostali poinformowani, że „mam ważne zadanie do wykonania" i co jakiś czas wchodzili do przedziału z pytaniami czy przypadkiem czegoś nie potrzebuję.

W końcu wieczorem byliśmy z powrotem w Warszawie. Mieliśmy kilka minut na dojście do mieszkania Alka, w którym zapewne wszyscy byli. Ruszyliśmy szybkim tempem w kierunku kamienicy mojego narzeczonego.

-Czyń honory Pola.- powiedziała Lilia. Zapukałam do drzwi pamiętając o ustalonym przeze mnie i Alka kodem. Po chwili drzwi otworzył mój ukochany i spojrzał na nas. Stałam chwilę w drzwiach, po czym przytuliłam się do chłopaka, który od razu odwzajemnił gest.

-Wejdźcie.- powiedział chłopak i wpuścił nas do mieszkania.
-Co wy sobie myślałyście uciekając, co?! Wiecie jak to było nieodpowiedzialne?? Mogło coś wam się stać!- zaczął Orsza.
-Ale się nie stało bracie.- powiedziała Lilia i przytuliła starszego brata.
Alek spojrzał w moje oczy i pocałował mnie w czoło.

-A o mnie zapomnieli.- powiedział cicho Zeus. Orsza spojrzał na mężczyznę i lekko się uśmiechnął.
-Co wyście zrobiły?- spytał Zośka.
-Ummm.... Nic?- odparła Lilia. Chłopak pokiwał głową i pocałował dziewczynę w czoło.

-Idźcie się umyć.- powiedziała mama Alka.  Lilka poszła pierwsza. Ja sama wolałam umyć się ostatnia, dla tego Zeus wszedł do łazienki zaraz po mojej przyjaciółce.

-Skarbie, co robisz?- do swojej sypialni wszedł Alek, przyłapując mnie na grzebaniu w jego szafie. Spojrzałam na chłopaka z jego koszulką w ręku.
-Mogę pożyczyć?- spytałam patrząc na ukochanego.
-Bierz.- zaśmiał się chłopak. Uśmiechnęłam się i przytuliłam Alka.
-Leć do łazienki Polcia.- Maciek pocałował mnie w usta i delikatnie popchnął mnie w kierunku łazienki.

Wojenny labirynt || Maciej Aleksy DawidowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz