Rozdział 8: Zbieranie danych

384 44 10
                                    

Severus zbierał dane.

Budzenie się w kocu, którego nie było, kiedy zasypiał, prawdopodobnie nic nie znaczyło. Każdy otrzymałby takie traktowanie od Granger, gdyby znalazła go drzemiącego na sofie. Nawet Lucjusz zasługiwałby na jakąś wytartą płachtę.

Wstał i wyciągnął ręce nad głową, aż zesztywniałe plecy wydały oczekiwany trzask. Koty, które go obudziły, odsunęły się kilka centymetrów, wpatrując się w niego w sposób, który mógłby przestraszyć najbardziej zaprawionego w bojach aurora, po czym owinęły się wokół jego kostek i miauczały z niezadowolenia. Granger jeszcze ich nie nakarmiła. Dziwne.

Podążając za bestiami do kuchni, wyciągnął puszki z jedzeniem, które zarówno pachniało, jak i wyglądało, jakby już raz zostało przetrawione. Włożył karmę do ich misek bez gadania, do którego były przyzwyczajone ze strony Granger. Jeśli chciały porozmawiać przy śniadaniu, powinny poczekać do popołudnia. Zostawiając ich z posiłkiem, wycofał się do łazienki.

W większości puste opakowania kosmetyków do kąpieli należące do Granger walały się na półce pod prysznicem. Ustawione do góry nogami, by wydobyć ostatnie krople płynu, spadały na podłogę przy najlżejszym trąceniu. Severus zrezygnował z odłożenia ich na półkę po raz drugi. I dlaczego u diabła wszystko pachniało jak jedzenie? Szampon kokosowy. Truskawkowy żel pod prysznic. Odżywka o zapachu kiwi. Czy była kobietą czy sałatką owocową?

Kilka pełnych zapasowych butelek zajmowało więcej miejsca w szafce pod umywalką. Musiał odsunąć cytrynowy żel pod prysznic, szampon grejpfrutowy i odżywkę z klementynką, żeby dostać się do dezodorantu. Hmm. Wszystkie cytrusy. Severus poczuł zapach klementynki.

Oh.

Świeży, pomarańczowy zapach przeniósł go z powrotem do snu z w którym pojawiła się ta tajemnicza kobieta. Czyli był to raczej tylko sen, a nie wspomnienie? Być może wyczuwanie tego cytrusowego aromatu na Granger w którymś momencie zaszczepiło ten zapach w jego podświadomości. Severus zmarszczył brwi, patrząc na butelkę. Myślenie o tym śnie jako o czymś, co tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło, było jak utrata czegoś cennego, ale jeśli zapach należał do Granger, nie mogła to być prawdziwa wizja. Chyba że była dużo, dużo lepsza w utrzymywaniu tajemnic, niż ją posądzał.

Pił już drugą kawę, kiedy spuchnięta, ledwo żywa Granger zeszła na dół. Gdyby Eliksir Ulgi Kaca miał reklamy, mogłaby widnieć na zdjęciu z napisem "przed". Przyjrzał się, jak witała go ze znużonym uśmiechem i zajęła krzesło naprzeciw. Żadnych wskazówek o jakimkolwiek utrzymującym się tam pragnieniu.

- Czy miałaś udany wieczór? - zapytał.

- Tak. A ty?

- Był... pouczający.

Oplotła palce wokół kubka z kawą i spojrzała na ciemny płyn z czymś w rodzaju nadgorliwości połączonej z niewolniczym poddaństwem, które skrzaty domowe okazywały swoim panom.

- Myślałam... - powiedziała - Potrzebuję jakiegoś projektu na lato.

- Znaczy, oprócz matkowania charłakom i czytania wszystkiego, co jest w mojej bibliotece?

- Zamierzam też to zrobić, ale chodzi mi o coś innego. Miałam przeprowadzić z tobą wywiad do podręcznika o dwóch ostatnich wojnach, ale na razie to wykluczone.

Zgodził się na coś takiego? Doprawdy, jego starsze ja było pełne niespodzianek.

- Pamiętam początki pierwszej wojny. Przypuszczam, że mogłabyś przeprowadzić ze mną jakiś wywiad, jeśli to naprawdę konieczne.

Światło we mgle (polskie tłumaczenie)Where stories live. Discover now