Rozdział 10: Tajemnicza kobieta

406 46 4
                                    

Severus nie wiedział, co powiedzieć Granger po tym, jak zobaczył jak jego przeszłe ja miażdży ją tym jednym krótkim zdaniem:

"Nie widzę różnicy."

Gdy wyszedł z myślodsiewni poczuł wyrzuty sumienia aż w żołądku. Najwyraźniej jego obecna jaźń tego żałowała. Natomiast Severus z przeszłości był wyraźnie zadowolony, że ją zdenerwował. Mściwa przyjemność poniosła go, gdy łzy zalały jej młode oczy.

- Czy kiedykolwiek obecnie traktowałem cię w ten sposób? - zapytał.

- Oczywiście, że nie - Granger siedziała opierając łokcie na kolanach, jej broda spoczywała na dłoniach. Opuściła ramiona i wyprostowała się.

- Nie tolerowałbym takiego traktowania z twojej strony, ani kogokolwiek innego, jeśli o to chodzi.

- I dobrze.

Wrócił myślami do koszmaru, który miał poprzedniej nocy - tego, który jej patronus na szczęście przerwał. W nim Granger znów była przed domem z Terrym Bootem. Gdy otaczający ich las rozpadł się w zgniłe, poczerniałe pnie i przewrócone drzewa, Boot zmienił się w Syriusza Blacka. Severus nie był w stanie się poruszyć, ani wydobyć z siebie niczego głośniejszego niż szept, ale Granger krzyczała i krzyczała, żeby jej pomógł. Zaciskając palce wokół jej ramion, aż jego paznokcie zaczęły krwawić, Black odciągnął ją w stronę Czarnego Pana. Wykrzykiwane szeptem błagania Severusa, by ją oszczędził - powiedział, że zrobiłby wszystko, dosłownie wszystko - nie zostały nawet usłyszane. Czarny Pan z przyjemnością wciągał powietrze przesiąknięte krwią Granger, nim zabrał się za torturowanie jej. Przestała się poruszać - przestała oddychać - do czasu, gdy prawdziwa wydra Granger uratowała Severusa tym kojącym światłem, wyciągając go z tego piekielnego świata.

To nie było prawdziwe. Nie było żadnej srebrnej krawędzi, która wskazywałaby, że to wspomnienie, ale nadal nie mógł pozbyć się przerażenia. Część niego chciała ukryć Granger, by chronić ją przed martwym mężczyzną. Śmieszne. Wszystko z nią było w porządku. Była bezpieczna.

Obok niego na sofie niezłomna Granger bawiła się swoją bransoletką z zawieszkami. Dokładnie tą samą bransoletką, która wbijała się w plecy Severusa, kiedy się obudził z nią przytuloną do niego jak przyssawka tego ranka. Nie żeby miał wobec tego jakieś obiekcje, ale sposób, w jaki odbijało się to w jego śnie o tej tajemniczej kobiecie, sprawił, że wstrzymał oddech. Wiedział, że zareagował na nieśmiało wymamrotane przez Granger: "Dzień dobry", ale za nic nie mógł sobie przypomnieć, co takiego powiedział.

- Zastanawiam się, czy mogłabyś pomóc mi zidentyfikować kobietę z jednego ze wspomnień, które mi się śniło - powiedział teraz, dokładnie studiując jej reakcję, aby ocenić, czy cokolwiek ukrywa - Niestety nie widziałem jej twarzy. Tylko ciemne, kręcone włosy. Byliśmy... bardzo wyraźnie zaangażowani. Nie mam pojęcia, który to był rok, ale znajdowaliśmy się w moich kwaterach w Hogwarcie. To nie była Raffaella.

- Oh - na jej ustach zagościł smutny, współczujący uśmiech. Złe wieści.

- Zastanawiałam się, jak i kiedy właściwie ci o niej powiedzieć. Niestety nie sądzę, że jestem w stanie udzielić ci jakiś przydatnych informacji. Nie wiem zbyt wiele, nie znam nawet jej imienia. Zdarzyło się to gdzieś przed moim szóstym rokiem. Kochałeś ją. Bardzo, bardzo. Uhm... poprosiłeś ją o rękę. Nie wiem, co się stało po tym, jak się oświadczyłeś. Przepraszam, Severusie.

Oświadczył się? To było niespodziewane. Zwłaszcza że było to przed szóstym rokiem Granger, przed końcem wojny. Czyżby jego tajemnicza miłość nie żyła? Z pewnością nie wyszła za niego za mąż. Może go odrzuciła?

Światło we mgle (polskie tłumaczenie)Where stories live. Discover now