Rozdział Dwudziesty Piąty.

805 63 71
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 🙈











-Miło cię w końcu poznać. - moja mama usiadła naprzeciwko mnie i Granta, stawiając na stole talerz z ciastem - Chris dużo o tobie opowiadała. - i face palm. Dlaczego nie wpadłam na to, że moja matka mnie ośmieszy? Przecież to będzie tragedia.

-Mamo... - mruknęłam ostrzegawczo. Zanim zdążyłam coś jeszcze dodać, poczułam dłoń Granta, zaciskającą się na moim udzie.

-Ja chętnie posłucham. - uśmiechnął się, wpatrując w moją rodzicielkę. Kobieta uśmiechnęła się promiennie.

-Ja bardzo chętnie z tobą porozmawiam, bo Chris ostatnio jest nie do zniesienia i...

-Mamo! - jęknęłam zażenowana. Szatyn parsknął śmiechem i nałożył sobie kawałek szarlotki na talerz, jednocześnie zabierając dłoń z mojego uda.

-Co "mamo"? - prychnęła, starając się upodobnić ton głosu do mojego - Taka prawda. - przewróciła oczami - Nie da się z tobą ostatnio porozmawiać, więc może twój przyjaciel... - zawahała się - Kolega? - przeniosła wzrok na szatyna obok mnie - Chłopak? - zaraz spalę się ze wstydu... - Brat twojego byłego? - znów przeniosła wzork na mnie. Czułam jak moje policzki płoną z zażenowania. Miałam ochotę uderzyć głową w stół. Zasnąć i już nigdy się nie obudzić. - Jak mam cię nazywać? - spojrzała na Granta - Szczerze, nie mam pojęcia kim teraz dla siebie jesteście. - mruknęła, krzywiąc się - Wiem, że sobą sypiacie, ale jak mam nazwać taką relację? Przyjaźń z bonusem? - w tym momencie Grant zakrztusił się kawałkiem ciasta, który właśnie przeżywał.

Od razu zaczęłam go klepać po plecach aż w końcu dał znać, że już wszystko w porządku.

-Mamo! - pisnęłam, piorunując kobietę wzorkiem.

-No coo? - zbulwersowała się, jakby jej pytanie było na miejscu - Przecież nic złego nie powiedziałam. - wzruszyła ramionami - Nie mam nic przeciwko. Oboje jesteście dorośli i możecie robić, co tylko chcecie, więc...

-Grant to mój przyjaciel. - przerwałam jej. Byłam w tym momencie czerwona niczym pomidor. Jak ta kobieta śmiała się nazywać moją matką?

-Przyjaciel. - przytaknęła i wzięła kawałek ciasta do ust - Ale przyjaciele ze sobą nie sypiają. - dodała. Spojrzałam na nią będąc w szoku, po czym niepewnie zerknęłam na Granta, bojąc się jego reakcji. Ku mojemu zdziwieniu chłopak siedział całkowicie wyluzowny i z małym uśmiechem na twarzy.

-Racja. - mruknął - Ciężko nazwać tę relacje. - skinął głową, poprawiając się na krześle. Oparł się łokciami o stół i wpatrywał w moją mamę. - Obstawiam, że Chris opowiedziała pani całą historię, więc nie ma, co, ukrywać, że to skomplikowana sytuacja. Przespałem się z byłą dziewczyną mojego brata, która była moją przyjaciółką. - wzruszył ramionami - Na dodatek jestem głównym powodem ich zerwania. - dodał - Jeśli mam by być szczery, to chyba nie robię zbyt dobrego pierwszego wrażenia. - zaśmiał się.

Siedziałam wpatrzona w niego, starając się zrozumieć, co się właśnie stało. Patrząc mojej mamie w oczy powiedział, że ze mną spał i... O matko boska!

-Chris. - kobieta spojrzała na mnie, a ja miałam ochotę zacząć płakać. Obawiałam się jej reakcji. - Lubię go. - mruknęła, przenosząc wzrok na Granta. Rozchyliłam usta i szerzej otworzyłam oczy. To jakiś kabaret. - Jest szczery, a to bardzo ważne. - klasnęła w dłonie - Napijesz się czegoś mój drogi? - Ona właśnie zaproponowała mu alkohol?

-Jestem samochodem, więc...

-Możesz zanocować u nas. - przerwała mu. Bez jaj. Ona jawnie wpychała mnie w jego ramiona i nawet tego nie ukrywała. - Prawda, Chris? - spojrzała na mnie. Lekko skinęłam głową, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. - To jak? - szatyn zgodził się z uśmiechem.

-W takim razie bardzo chętnie. - moja rodzicielka z uśmiechem odsunęła krzesło od stołu.

-Wolisz wino czy domową nalewkę? - zapytała.

-Dostosuję się do pani. - mruknął z uśmiechem. Przytaknęła i odeszła od stołu. Będąc w dalszym szoku spojrzałam na Granta.

-Jak ty to robisz? - zdziwiłam się.

-Ale co? - mruknął, biorąc kawałek ciasta do buzi - To jest pyszne. - stwierdził z pełnymi ustami. Parsknęłam śmiechem. Wyglądał tak cholernie uroczo.

-Mówiłam, że pokochasz kuchnie mojej mamy. - zaśmiałam się - Wracając do tematu, jakim cudem tak szybko oczarowałeś moją mamę? - zdziwiłam się - Zanim pozwoliła mi zostać u Tylera na noc, musiało minąć ponad pół roku znajomości... A ciebie zaledwie poznała i zaprasza cię na noc. - pokręciłam głową - Jak? - uśmiechnął się pod nosem, pakując kolejny kawałek ciasta do ust.

- Najwyraźniej mam urok i żadna kobieta mi się nie oprze. - pochylił się w moją stronę. Zmarszczyłam brwi i przysunęłam się jeszcze bliżej niego.

-Jak mam to rozumieć? - spojrzałam na niego spod byka. Roześmiał się radośnie.

-Mam wrażenie czy jesteś zazdrosna? - mruknął.

-Chciałbyś. - wytknęłam język w jego stronę, odsunęłam się i ponownie skupiłam na szarlotce.

-Mam tylko whisky. - moja mama wparowała do kuchni z dwiema litrowymi butelkami trunku w dłoniach. Szybko sięgnęła trzy szklanki i postanowiła wszystko na stole. Patrzyłam na całą sytuację nie kryjąc szoku. - Co? - mruknęła do mnie.

-Nic. - pokręciłam głową - Dwa litry na trzy osoby? - zdziwiłam się.

-Za mało? - zaniepokoiła się. Za dużo, mamo. Nie powinnam być pijana przy Grancie. To się źle kończyło.

-Wystarczająco. - mruknęłam od razu. Zadowlona kobieta zaczęła rozlewać alkohol do szklanek. Czekała mnie długa noc.

~~~~~

Roześmiana wypiłam kolejną szklankę i oparłam się o ramię Granta.

-Jeszcze po jednej? - moja mama chwyciła za drugą butelkę, która już się kończyła.

-Ostatnia porcja i... - przerwał mi dzwonek do drzwi. Zdziwona zerknęłam na zegarek na ścianie. Było już po dziesiątej. Kto składał wizyty w nocy? - Sprawdzę to. - mruknęłam.

Potykając się o własne nogi ruszyłam do drzwi. Przękręciłam zamek i nie patrzeć przez wizjer otworzyłam drzwi. A myślałam, że większego szoku już dziś nie przeżyje...







Emilia Mikaelson

My boyfriend's brother | Grant Gustin ✔Where stories live. Discover now