Rozdział Siedemnasty.

892 61 75
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 🖤🖤









-Raz! Dwa! Trzy! - kolejny kieliszek został przechylony, a wódka znów przyjemnie paliła moje podniebienie.

W skrócie opowiedziałam dziewczynom o rozmowie z Tylerem, po czym poszłyśmy pić. Znaczy ja i Mia, gdyż Josie musiała pozostać trzeźwa.

-Może jednak chcesz się napić? - zaproponowałam. Język zaczynał mi się plątać, gdyż w jakieś dwadzieścia minut wypiłam z piętnaście kieliszków. To się chyba nazywało zapijanie zmartwień. Zły pomysł, ale skuteczny.

-A jak wrócimy do domu? - zmartwiła się.

-Chris poszuka Granta i załatwi nam nocleg! - ożywiła się brunetka. Popatrzyłam na nią zdziwiona.

-Że niby chcesz TU nocować? - prychnęłam - W domu mojego ex? - zakpiłam, kręcąc głową - Bez szans.

-No weź! Tak dawno nie piłyśmy wszystkie razem. Teraz mamy szansę. - jęczała.

-I jak ty sobie to wyobrażasz? - prychnęłam - "Ej, Grant! Czy ja i moje dwie przyjaciółki możemy zostać na noc?". Nie ma opcji.

-O! Widzę go! - blondi wskazała dłonią na szatyna, tańczącego w salonie z jakąś dziewczyną.

Spiorunowałam Mię wzrokiem.

-Nawet o tym nie myśl! - ostrzegłam.

-Ej Grant! - brunetka wrzasnęła na całe gardło, czym zagłuszyła nawet muzykę. Szatyn rozejrzał się wokół, aż jego wzrok padł na mnie i dziewczyny. - Chris ma do ciebie sprawę! - dodała i chwyciła Josie pod ramię - Baw się dobrze. - rzuciła na odchodne.

-Mia! Wracaj! - pisnęłam - Nie zostawiaj mnie z... - odwróciłam się i ujrzałam Gustina przede mną - Hejka. - mruknęłam. Zerknęłam za jego plecy i ujrzałam zirytowaną dziewczynę, która jeszcze kilka sekund temu z nim tańczyła.

-Co tam? - zagadał, chwycił dwie butelki piwa i wręczył mi jedną - W czym mogę pomóc? - oparł się o blat.

-Em... - podrapałam się po głowie - W sumie to w niczym, moja przyjaciółka jest po prostu... nieokrzesana? Nie zawracaj sobie mną głowy. - zaśmiałam się.

-Mów co się dzieje. - uśmiechnął się, przechylając głowę na bok. Westchnęłam. Uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy.

-Jest opcja, żebyś przenocował mnie i moje dwie przyjaciółki? - zapytałam - Jeśli nie, to luz... Po prostu...

-Pewnie. - przerwał mi - Nie ma najmniejszego problemu. - wzruszył ramionami.

-Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego.

-Wydaje mi się czy jesteś jakaś zestresowana? - pochylił się w moją stronę. Niechętnie przytaknęłam.

-Rozmawiałam z twoim bratem i... Nie była to łatwa rozmowa. - zaśmiałam się sztucznie - A jak jest między wami? - nie kryłam zainteresowania.

-Nie wiem. - wzruszył ramionami - Na początku był na mnie cholernie wściekły. Później jak się uspokoił to był załamany... A na koniec, oznajmił mi, że jestem zwykłym chujem. - prychnął - Nic więcej. Narazie wolę się mu nie narzucać. Poczekam aż sytuacja się uspokoi i wtedy z nim pogadam.

-Zraniłam go. - jęknęłam załamana. Machnął dłonią.

-Nie czas na takie wywody. - mruknął i wystawił ramię w moją stronę - Zapraszam do tańca. - zaśmiałam się krótko i ujęłam go pod ramię. Co mi szkodziło?

Jak się przekonałam ostatnio Grant był świetnym tancerzem i potrafił się dobrze bawić.

Roześmiana po raz kolejny wpadłam w ramiona szatyna, który mocno mną kręcił.

-Trochę już wypiłam. - wybełkotałam - Jeśli obrócicz mną jeszcze raz, to skończę wymiotując do doniczki. - zaśmiałam się, wskazując na roślinkę w kącie.

-Potrzymam ci włosy. - puścił mi oczko i zmusił do kolejnego obrotu.

-Jesteś potworem. - jęknęłam, czując jak zaczyna mi się kręcić w głowie - Będę przez ciebie umierać. - poskarżyłam się.

-Jeśli będziesz się bawiła przez chociaż pięć minut to znaczy, że było warto. - pocieszył mnie. Piosenka się skończyła i teraz leciało Dynamite Taio Cruza. Zamierzałam iść do kuchni i uzupełnić niedobór alkoholu, ale Grant miał inne plany. - No i gdzie mi uciekasz? - prychnął, znów przyciągając do siebie. Dłonie szybko umieścił na moich biodrach. Możliwe, że był odrobinę za blisko, ale bawiłam się tak dobrze, że nie zamierzałam rezygnować.

Dlaczego nie mogłam go poznać w innych okolicznościach? Moglibyśmy się zaprzyjaźnić, Grant był idealnym partnerem do imprezowania. Każdy potrzebuje takiej osoby w swoim życiu.

-Chris! - obok mnie pojawiła się Mia. Zeskanowała Gustina wzrokiem i wyszczerzyła od ucha do ucha. - Faktycznie jesteś uroczy. - mruknęła do Granta. Boże święty, ona nie miała żadnych zahamowań. - Chris. - ponownie skupiła się na mnie - Czy przystojniak - skinęła głową na Granta, nie zrywając ze mną kontaktu wzrokowego - nas przenocuje? - zażenowana skinęłam głową - Super! To idę do Josie, wleje jej wódkę do gardła. - zaśmiała się niczym szatan i zniknęła mi z oczu.

-Nic nie mów. - poprosiłam. Zaczął się śmiać.

-Jestem uroczy i przystojny? - wyszczerzył się.

-I skromny. - prychnęłam, śmiejąc się. Przetańczyliśmy jeszcze dwie piosenki. Zostawiłam szatyna w salonie, a sama ruszyłam do kuchni po piwo.

Ledwo wypiłam jedną butelkę, gdy poczułam szturchnięcie w  ramię.

- Chris. - obok mnie pojawiła się Josie. W dodatku wyglądała, jak po kilku głębszych. No tak, miała cholernie słabą głowę. - Idziemy na górę. - uśmiechnęła się szeroko. Zmarszczyłam brwi.

-Ale po co? - zdziwiłam się.

-Będziemy grać w siedem minut w niebie! - pisnęła. Okey. Coś było nie tak, przecież ona nawet nigdy się nie całowała.

-Ile wypiłaś? - zaniepokoiłam się.

-Dziewczyny! - Mia wbiegła do kuchni, jedną dłonią łapiąc za mój nadgarstek, a drugą za nadgarstek Josie - Czterech przystojniaków czeka na górze, a my jesteśmy tu! - wrzasnęła - Idziemy. - zarządziła i nie było odwrotu. Jak na tak niską i szczupłą osobę, była cholernie silna.









******
Czy ktoś tak, jak ja jest podjarany na 7 sezon Flasha? 😍🔥

Emilia Mikaelson

My boyfriend's brother | Grant Gustin ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora