Rozdział Czwarty.

1K 70 38
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane, moi drodzy! 🖤







Rano obudził mnie telefon, gdyż ktoś uparcie wydzwaniał do mnie przez kilkanaście minut.

-Halo? - zaspana odebrałam połączenie, nawet nie patrząc na wyświetlacz.

- Cześć, Chris. - Tyler. To o czym marzyłam z rana to rozmowa z moim chłopakiem, którego miałam ochotę wczoraj uszkodzić. Świetny początek tygodnia.

Były wakacje, więc czas kiedy można spać do południa, a mój ukochany wydzwaniał do mnie od ósmej rano. O zgrozo...

Jako studentka doceniałam czas wolny jeszcze bardziej niż jako uczennica liceum. Byłam na trzecim roku dziennikarstwa, co było spełnieniem moich marzeń. Kochałam czytać i pisać, wiec to był kierunek stworzony dla mnie.

-Czego chcesz? - prychnęłam, włączyłam tryb głośnomówiący i przeciągnęłam się na łóżku.

-Możemy się dziś spotkać? Chciałbym cię przeprosić za wczorajszą sytuację. - westchnęłam.

-Okej, niech będzie. Gdzie i o której? - zapytałam. Najchętniej zaproponowałabym KFC czy McDonalda (są tam dania wege, które uwielbiałam), ale wiedziałam, że w przypadku mojego chłopaka to nie przejdzie. Był fanem wykwintnych restauracji i byle fast food nie wchodził w drogę.

-Przyjadę po ciebie o osiemnastej. - odparł. Strach się bać co wymyślił tym razem.

-Niech będzie. Do zobaczenia. - zakończyłam połączenie. Chciał się spotkać wieczorem i musiał w tej sprawie wydzwaniać do mnie z samego rana. Kto wstaje o ósmej rano, kiedy ma wolne? To chyba pewnego rodzaju choroba.

-Kochanie, już nie śpisz? - mama zapukała do drzwi.

-Wchodź. - odparłam. Uśmiechnięta, ubrana w zieloną sukienkę weszła do środka. Obróciła się wokół własnej osi.

-I co myślisz? - zapytała. Zeskanowałam ją od góry do dołu.

-Wyglądasz ślicznie. - uśmiechnęła się szeroko na moje słowa - Z jakiej okazji się tak wystroiłaś? - zainteresowałam się.

-Mam dziś randkę. - wytrzeszczyłam oczy.

-O mój Boże! - pisnęłam, siadając na łóżku - Opowiadaj z kim i dlaczego dowiaduję się tak późno? - wrzasnęłam jak opętana. Kobieta zaczęła się śmiać, usiadła na moim łóżku.

-Z kolegą z pracy, Tomem. - odparła. Moja mama pracowała w domu opieki. Od zawsze podziwiałam jej podejście do osób starszych czy schorowanych. Miała w sobie tyle cierpliwością i życzliwości, to było rzadko spotykane.

-Mamo, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. - oznajmiłam, przytulając rodzicielkę. Tak wiele robiła dla mnie i innych, zasługiwała na szczęście jak mało kto na tym okrutnym świecie. Miałam nadzieję, że ułoży jej się z Tomem.

-Myślisz, że mogę tak iść? - wstała, aby podejść do mojej szafy, której drzwi przypominały wielkie lustro. Wyglądało cudownie, ale na randkę potrzebowała czegoś bardziej seksownego.

-Wyglądasz bosko, ale możesz wyglądać dużo lepiej. - oznajmiłam. Spojrzała na mnie zaskoczona. - Idziemy do centrum! Kupimy Ci sukienkę, w której będziesz wyglądała jak milion dolarów! - obiecałam.

-Nie masz planów na dziś? - zmarszczyła nos, chyba miałam to po niej. Mi też robiła się taka zmarszczka na czole, gdy się nad czymś zastanawiałam.

-Dopiero na wieczór. - odparła - Mamy kilka godzin na zakupy. - wyszczerzyłam się - Może przy okazji znajdę też coś dla siebie. - wzruszyłam ramionami.

-Nie wolisz się spotkać z Josie i Mią? Spędzasz ze mną więcej czasu niż z przyjaciółkami. - zaśmiałam się i podeszłam do kobiety, aby ją przytulić.

-Spędzam czas z tym z kim chcę. - oznajmiłam - O której wychodzimy?

-O dziesiątej? - przytaknęłam zadowolona - Idę się przebrać i zjeść śniadanie. - wyjaśniła i zniknęła z mojego pokoju.

Westchnęłam i zaczesałam włosy do tyłu. Podeszłam do toaletki i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam jakoś fatalnie i nawet moja cera miała lepsze dni i sprawiała wrażenie czystej i zadbanej.

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej krótkie spodenki i cienką bluzkę na długi rękaw. Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam czarny komplet świeżej bielizny i tego samego koloru skarpetki.

Skierowałam się do łazienki, która należała tylko do mnie, gdyż wejście do niej było w moim pokoju. Umyłam zęby i opłukałam twarz zimną wodą. Szybko zdjęłam piżamę i założyłam wybrany komplet ubrań.

Zadowolona z ubioru wróciłam do pokoju i zabrałam się za makijaż. Na ogół nie malowałam się mocno. Wyjątki robiłam tylko na imprezy, gdzie lubiłam zrobić ciemniejsze usta czy mocniej zrobione oko.

Nałożyłam podkład i puder oraz podkręciłam rzęsy. Wyglądałam naturalnie, ale z pewnością lepiej niż przed nałożeniem podkładu.

Chwyciłam telefon i portfel, które od razu wrzucilam do torebki i pobiegłam do kuchni.

-Masz ochotę? - wskazała na talerz z omletem.

-Jeszcze pytasz. - zaśmiałam się, chwytając za sztućce. Z uśmiechem spojrzałam na danie na talerzu i zabrałam się za jedzenie. Moja mama powinna była zostać kucharką, marnowała swój dar.





Emilia Mikaelson

My boyfriend's brother | Grant Gustin ✔Where stories live. Discover now