Rozdział Dziewiąty.

992 69 75
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane, moi drodzy! 💋💋










-I jak? - obróciłam się wokół własnej osi. Ubrałam się w czerwoną sukienkę przed kolana, kreacja idealnie opinała moje ciało i podkreślała atuty. Plusem był mój płaski brzuch i całkiem niezły tyłek, ale jak to mówią, nie można mieć wszystkie. Z przodu byłam płaska jak deska, także brawa dla twórcy staników push up.

Moja mama podniosła wzrok znad gazety, na nosie miała okulary, które minimalnie się jej zsunęły.

-Wyglądasz olśniewająco. - stwierdziła, wpatrując się we mnie - Jednak z tego co mi opowiadałaś to imprezy tego typu, nie są w stylu twojego Tylera. - poruszała sugestywnie brwiami. Przewróciłam oczami.

-Jego brat - Grant, go namówił. - wyjaśniłam. Przytaknęła i chwyciła za kluczyki od auta. Szybko wsunęłam szpilki na stopy i chwyciłam czarną ramoneskę, gdyż sukienka miała krótki rękaw.

Cała droga minęła na wspólnym śpiewaniu. Wraz z mamą miałyśmy podobny gust muzyczny, więc świetnie się razem bawiłyśmy. W końcu zaparkowała przed domem Gustinów. Postukała paznokciami i kierownicę i spojrzała na mnie.

-Więc tak, baw się dobrze. Jesteś młoda, więc korzystaj z życia. - zaśmiała się - Masz ochotę na seks? Baw się dobrze, ale miałam pamiętaj o zabezpieczeniu, żebyś nie złapała jakiegoś syfa. - Panie i Panowie, oto moja mama... - Pij ile chcesz, możesz jutro nie pamiętać tego co się działo, ale nigdy nie bierz drinków od obcych. - uprzedziła - I... - zmarszczyła brwi - to chyba wszystko... A nie! Żadnych narkotyków! - zastrzegła - Jedynie fajki lub zioło, jasne? - położyła dłonie na biodrach. Przytaknęłam.

-Jak słońce. - oznajmiłam, wysiadając. Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam w stronę domu.

-Jak coś to możesz dzwonić w każdej chwili! - odsunęła szybę i krzyknęła. Parsknęłam śmiechem i pokazałam jej kciuki w górę. Taka mama jak moja to skarb.

Muzykę było słychać już ulicę dalej, więc nawet nie kłopotałem się pukaniem w drzwi, gdyż wiedziałam, że nikt mi nie otworzy.

Weszłam do środka i od razu uderzył we mnie zapach alkoholu wymieszanego z tytoniem. Nienawidziłam obu tych zapachów, plus palenie było totalnie nie dla mnie. Jednak alkohol lubiłam, nigdy się nie upiłam ani nic w tym stylu, ale byłam obecna na nie jednej imprezie.

-Chris! - obok mnie pojawił się Grant ze szklanką Whisky w dłoni. Objął mnie ramieniem, a raczej uwiesił się na mnie. - Kiedy przyszłaś? - uśmiech nie zszedł mu z ust nawet na sekundę. Starałam się go od siebie odsunąć, ale na marne, więc odpuściłam.

-Przed chwilą. - odkrzyknęłam, gdyż muzyka byla tak głośno, że pomimo tego, że staliśmy ramię w ramię to gdybym powiedziała to normalnie, na pewno by nie usłyszał - Gdzie znajdę Tylera? - spytałam. Wzruszył ramionami, kręcąc głową.

-Nie mam bladego pojęcia. - odparł - Napijemy się? - zacisnęłam wargi i pokręciłam przecząco głową - Oj daj spokój! Zapomnij o tej rozmowie w kuchni i daj mi szansę. Nie jestem aż taki zły. - starał się mnie przekonać. Westchnęłam, patrząc na szatyna, który wciąż sie uśmiechał, ukazując urocze dołeczki w policzkach. W końcu skinęłam głową.

-Niech ci będzie. - mruknęłam.

-Jej! - pisnął i błyskawicznie ode mnie odsunął. Chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę kuchni. W tym pomieszczeniu było dużo mniej osób, w salonie wszyscy tańczyli i pili, a tutaj były jakieś dwie blondynki i brunet. - Na co masz ochotę? - skupiłam uwagę na chłopaku, który wskazywał butelki z alkoholem. Wódka, gin, whisky, rum, piwo, wino i wiele wiele innych.

-Obrabowaliście monopolowy? - prychnęłam. Zaczął się śmiać, ale w końcu zaprzeczył ruchem głowy.

-Spokojnie. Wszystko legalnie. - puścił mi oczko - Więc na co masz ochotę? - zagryzł dolną wargę.

Piłam w życiu tylko wódkę, piwo, wino i whisky. Jak smakował rum? Albo gin? Lub bourbon? Brzmiało drogo...

-A co polecasz? - mruknęłam lekko przytłoczona. Wypuścił powietrze z ust i spojrzał na alkohol, końcu na jego ustach pojawił się charakterystyczny uśmiech.

-Zrobię ci drinka jakiego jeszcze nigdy nie piłaś! - ożywił się. Parsknęłam śmiechem, gdyż oczy świeciły mu jak u małego dziecka, które zobaczyło cukierka.

-A skąd mam wiedzieć, że mnie nie otrujesz? - szturchnęłam go w ramię. Jęknął, udając zawiedzenie.

-No wiesz! Trochę zaufania. - prychnął i przechylił szklankę, którą trzymał w dłoni, aż została pusta - Ale na dowód, że nie zamierzam cię otruć, sobie zrobię taki sam. Pasi? - skinęłam głową.

-Pasi. - uśmiechnęłam się. Chłopak szybko przyrządził dwa drinki, i choć starałam się zapamiętać co dodał, to nie byłabym w stanie powiedzieć nic prócz: wódka. Dodał dużo wódki.

-Zdrowie. - uniosł swój kieliszek. Spojrzałam na szkło na stole i zaczęłam się wahać. Może nie powinnam? - Nie otruję cię, przysięgam. - zaśmiał się. W końcu westchnęłam i chwyciłam za kieliszek, stukając w jego. Przechyliłam go i wzięłam łyk trunku.

Informacja dnia! Grant Gustin robił rewelacyjne drinki. Serio.

-I? - odłożył pustą szklankę na stolik - Jak wrażenia? - zagryzł lekko wargę.

-Genialne. - pisnęłam zachwycona, czym wywołałam zuchwały uśmieszek na jego twarzy.

-Dziękuję. - pokłonił się - Autografy i zdjęcia później. - zaczęłam się śmiać. Tak właśnie minęło najbliższe kilka minut. Na śmianiu się i rozmowach z Grantem, który okazał się świetnym towarzyszem.

Impreza okazała się genialnym pomysłem. Tańczyłam i bawiłam się jak nigdy w życiu. Byłam w cholerę pijana, ale ogarniałam co się dzieje. Innymi słowy, wieczór mojego życia.

Tańczyłam w tłumie z dwiema innymi dziewczynami. Rudowłosą Lizzie i blondynką Catie. Okazało się, że studiowałyśmy na tej samej uczelni. Nagle poczułam czyjeś dłonie ma biodrach. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Tyler. Odwróciłam się i zamiast mojego chłopaka, ujrzałam jego brata.

-Zatańczysz? - wyciągnął dłoń w moją stronę. Zagryzłam dolną wargę, wahając się nad odpowiedzią. Świdrujący wzrok szatyna, wypalał dziurę w moim ciele, widc uległam, kiwając głową.

-Pewnie. - podałam mu swoją dłoń. Zacisnął dłoń na mojej i przyciągnął mnie do swojego torsu. Zaskoczona, posłałam mu zdziwione spojrzenie. Przewróciłam oczami.

-Będę grzeczny. - obiecał. Skinęłam głową i zaczęłam się bujać do rytmu muzyki. Dłonie szatyna znalazły się na moich biodrach i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Wciąż nie przekroczył żadnej granicy, więc nie reagowałam. Nie miałam ku temu powodów...






Emilia Mikaelson

My boyfriend's brother | Grant Gustin ✔Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon