Rozdział Drugi.

1.2K 79 133
                                    

Gwiazdki i komentarze mile widziane! 😊🖤








Siedziałam pomiędzy Tylerem a Grantem i miałam ochotę zacząć krzyczeć. Ewentualnie uderzyć głową w stół. Było w cholerę niezręcznie, a mój chłopak i jego ojciec na siłę starali się podtrzymać rozmowę, która wcale się nie kleiła.

-Masakra, co? - usłyszałam szept z lewej strony. Spojrzałam na Granta i przytaknęłam.

-Brak słów. - odparłam równie cicho.

-Podano do stołu. - Rachel położyła zapiekankę na środku stołu, a ja myślałam, że zrobię komuś krzywdę.

Byłam wegetarianką od siedemnastego roku życia i mój chłopak doskonale o tym wiedział. Szkoda tylko, że zapomniał powiedzieć o tym swoim rodzicom, a na stole przede mną, leżała zapiekanka z mięsem. Bosko...

-Kochanie, śmiało częstuj się. - spojrzałam na kobietę, która była szalenie dumna ze swojej potrawy.

-Ja... Bardzo dziękuję. - odchrząknęłam - Ale od pięciu lat jestem wegetarianką. - mruknęłam. Stopień mojego zażenowania wystrzelił w kosmos.

Na twarzy kobiety pojawiło się zmartwienie. Jednak najgorsze nastąpiło później.

-Głupota. - prychnął brunet, będący ojcem Granta i Tylera - Po co walczyć ze swoją naturą. Człowiek jest mięsożercą i tyle. - wzruszył ramionami.

-Przede wszystkim, nigdy nie byłam fanem potraw z mięsem, a po drugie nie chcę krzywdy zwierząt, więc...

-Daj spokój, kochanie. - Tyler chwycił mnie za dłoń pod stołem. Czy on mnie właśnie uciszył? Co za dupek! - To nieistotne. Możesz raz zjeść mięso. Nic ci się nie stanie. - uśmiechnął się do rodziców.

To był jakiś żart? Chciał mnie zmusić do zrobienia czegoś wbrew mnie? Chyba kpił.

-Ja...

-Zmusisz ją do jedzenia mięsa? - prychnął Grant. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Mogłeś to powiedzieć matce wcześniej i przygotowałaby coś innego. - prychnął - Ty jesteś winny, a ona ma się męczyć? - zakpił.

-Jak raz zje, to nic się jej nie stanie. - stwierdził - Prawda, kochanie? - wciąż milczałam. Nie byłam w stanie zmusić się do zjedzenia mięsa.

Grant jedynie prychnął i odsunął krzesło od stołu. Wyszedł na kilka sekund i wrócił z ulotką restauracji w dłoni.

-Wybierz, co chcesz. - podał mi menu i spojrzał na mojego chłopaka - Nie martw się, nie każe Ci płacić. - zakpił i skupił swoją uwagę na mnie - Ja stawiam. - mruknął, siadając na swoim miejscu.

-Mama napracowała się nad kolacją. - prychnął Tyler, piorunując brata wzrokiem.

-A twoja dziewczyna od lat jest wegetarianką, więc nie zmusisz jej do jedzenia mięsa. - warknął.

Może po prostu powinnam zjeść tę zapiekankę i nie robić problemów?

Problem w tym, że jeśli włożę wołowinę do ust, to ktoś będzie musiał po mnie sprzątać, gdyż to nie skończy się dobrze.

-Nie zmuszam jej. Zapytałem czy mogłaby zrobić wyjątek.

-Nie. - przerwał mu młodszy - Zasugerowałeś jej, że ma to zrobić i...

-Możecie przestać kłócić się o byle dziewczynę? - ojciec chłopaków przerwał kłótnię. Do prawdy uroczy facet...

Zanim ktoś zdążył coś powiedzieć, kobieta wyrzuciła zapiekankę na podłogę a ja wytrzeszczyłam oczy. Pojebało ją? Miała jakieś napady czy co?

-Ale ze mnie gapa. - zachichotała tak sztucznie, jak sztucznie wyglądał tyłek mojej ciotki Maggie - W takim razie, może wszyscy coś zamówmy? - zaproponowała. Miło z jej strony, że chciała ratować sytuację, ale jej mąż mnie obraził. Nie mogłam tak tego zostawić.

Powoli odsunęłam się od stołu i oddałam ulotkę Grantowi, uśmiechając się ciepło.

-Bardzo dziękuję za propozycję. To miłe z twojej strony i wiedz, że jestem ci wdzięczna. - dodałam i spojrzałam na panią domu - Danie musiało być pyszne i przepraszam, że tak potoczyła się sytuacja. Głupio mi. - machnęła dłonią, ale ja wiedziałam, że miała wyrzuty sumienia. Włączyłam bitch mood i spojrzałam na Harry'ego. - Jakim cudem taki cham bez zasad kultury i etyki i ożenił się z tak cudowaną kobietą. - wskazałam na jego żonę - Brak mi słów, żeby opisać to jak niski poziom sobą reprezentujesz. - prychnęłam, krzyżując ręce na piersi. Przybrałam najbardziej sukowatą minę na jaką było mnie stać - Współczuję żonie takiego zera za partnera, a synom takiego ojca. Może jestem "byle dziewczyną" - zacytowałam jego słowa - ale potrafię się zachować w każdej sytuacji. Polecam wrócić do gimnazjum, gdzie uczą takich rzeczy. - dodałam i odeszłam od stołu. Odwróciłam się raz jeszcze i spojrzałam na Rachel. - Bardzo miło było panią poznać i mam nadzieję, że będziemy mogły się jeszcze spotkać. - z uśmiechem przytaknęła głową. Przeniosłam wzrok na Granta, który przez cały czas, nie spuszczał ze mnie wzorku. - Dzięki za ratunek i dobre chęci. - skinął głową - Liczę, że to nie nasze ostatnie spotkanie. - dodałam i spojrzałam na Tylera - A ty, zjedz zapiekankę z podłogi. - prychnęłam i wyszłam.

To zdecydowanie była najgorsza kolacja w moim życiu...





Emilia Mikaelson

My boyfriend's brother | Grant Gustin ✔Where stories live. Discover now