Rozdział 17

2.7K 116 54
                                    

-Krzywołap! Sio! - syknęłam na bogu ducha winnego pupila i w końcu zamknęłam drzwi od mieszkania. Rudy kocur nie chciał pozwolić na to bym w kolejną niedzielę go opuściła. Przekręciłam klucz w zamku i odwróciłamm się do wyraźnie rozbawionego Malfoya. - Bawi cię coś? - spytałam zgrzytając zębami.

-Nie denerwuj się malutka. - cmoknął mnie przelotnie w usta i złapał za rękę prowadząc na uliczkę. Szliśmy właśnie do szpitala na kontrolną wizytę. Byłam podekscytowana bo Anne Larsen obiecała że zrobi nam zdjęcia z USG. Szczerze to nie mogłam się doczekać by móc oglądać moje maleństwo bez względu na porę dnia i nocy.

-Draco. - zaczęłam temat który nie dawał mi spokoju.

-Taak? - spytał przeciągając słowo.

-Myślałeś o imieniu? - zapytałam i położyłam rękę na brzuchu. - Ja szczerze myślałam cały tydzień, ale nie wymyśliłam żadnego. Ani jedno nie przypadło mi do gustu. - powiedziałam rozgoryczona.

-Mam trzy propozycje. - oznajmił, na co podniosłam ożywiona wzrok i zagryzłam nieświadomie dolną wargę. - Lyra, Laila lub Astrid. Ale najbardziej podoba mi się....

-Laila. - dokończyliśmy razem i jak na zawołanie uśmiechnęliśmy się do siebie jak głupi.

-Czyli imię mamy wybrane. - klasnęłam szczęśliwa w dłonie i tanecznym krokiem weszliśmy do szpitala. Po otworzeniu się szklanych dwugłowych drzwi, uderzył w nas zapach środków czystości i lekka woń jedzenia ze stołówki dla pacjentów. Ruszyliśmy znanymi korytarzami wprost pod gabinet ginekologiczny do doktor Larsen.

Ślizgon zapukał do drzwi i już po kilku sekundach w drzwiach od gabinetu ukazała się promiennie uśmiechnięta twarz ginekolożki.

-Zapraszam do środka.

Po wejściu do środka Draco jak zwykle zajął miejsce przy leżance, ja usiadłam przy biurku i odpowiadałam na rutynowe pytania od rudowłosej lekarki. Następnie zdjęłam kurtkę i swetr, podałam je Draconowi i w samym sportowym biustonoszu położyłam się na lekarskim fotelu.

Chłodny żel wylądował na moim z dnia na dzień coraz większym brzuchu i Anne Larsen zaczęła go  rozprowadzać. Wzdrygnęłam się lekko na co chłopak złapał mnie za rękę. Skierowałam wzrok na panią doktor i zauważyłam jak przygląda się ona monitorowi z wielkim szokiem na twarzy. Cholerny telewizorek na którym widać było USG, był odwrócony do mnie tyłem więc nie mogłam zorientować się co ona tam zobaczyła. Moje serce momentalnie zwolniło, a krew w żyłach jakby przestała płynąć.

-Co się stało? Co z moim dzieckiem?! - spytałam wystraszona, nawet nie czując jak moje oczy się zaszkliły. Draco delikatnie ścisnął moją rękę.

Doktor Larsen oderwała zszokowaną twarz od monitora i skierowała ją w naszą stronę, po czym kącik jej ust uniósł się nieznacznie. Zdezorientowana zmarszczyłam brwi czekając aż coś powie.

-Wygląda na to że wasza córka postanowiła zrobić wam... niespodziankę. - powiedziała próbując nie pokazywać jakichkolwiek emocji, co nie za dobrze jej wychodziło.

-Co to znaczy "niespodziankę" - odezwał się po raz pierwszy blondyn. W jego słowach wyczułam jak jego głos delikatnie drży od zirytowania i strachu jednocześnie.

-To znaczy że, - odchrząknęła rudowłosa i podrapała się po policzku. - Wasza córka ułożyła się tak że na USG było widać tylko ją. Teraz jest, a raczej są ułożeni tak że widać ich oboje. - wytłumaczyła chaotycznie patrząc na naszą reakcję. - Będziecie mieć bliźnięta wprost mówiąc. Chłopca i dziewczynkę. - dodała już cicho i obróciła monitorek w naszą stronę na którym wyraźnie było widać dwa osobne kształty.

Teraz już ręka Malfoya tak mocno zacisnęła się na mojej dłoni że wiedziałam że zostaną sine ślady. Z moich ust zaczęły wydobywać się różne nieokreślone jęki. Nie miałam pojęcia czy mam się cieszyć czy pogrążyć w rozpaczy.

-Chyba mamy przejebane. - usłyszałam niewyraźny głos chłopaka i niemrawo pokiwałam głową na zgodę.

-Hermiono, dobrze się czujesz? - spytała po dłuższej chwili milczenia rudowłosa. Przeniosłam wzrok na kobietę i otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

-Poradzimy sobie złotko. - szepnął Draco i pocałował mnie w głowę. - Poradzimy sobie.

Wtedy rozpłakałam się. Łzy leciały po moich policzkach strumieniami. Płakałam chwilę po czym z niedowierzającym uśmiechem na ustach zagadnęłam do ślizgona który wyglądał jakbym oszalała:

-Trzeba będzie kupić kolejną kołyskę. - zachichotałam. - I inne potrzebne rzeczy. - po czym zwróciłam się w stronę lekko zdezorientowanej lekarki. - Są zdrowe?

-Stuprocentowo zdrowe dwa maluchy. - odzyskała dawny wigor doktor Larsen.

-Mówiła pani że to chłopiec i dziewczynka tak? - usłyszałam pytanie z ust blondyna.

-Owszem. - potwierdziła kobieta.

-A możemy już iść? - spytał ponownie Malfoy co uznałam za trochę bezczelne, ale nie odezwałam się.

-Oczywiście. - odchrząknęła rudowłosa i ztarła żel z mojego  brzucha. Ubrałam się w ciuchy, po czym wyszliśmy z gabinetu zostawiając ginekolożkę samą z papierami do wypełnienia.

***

Szliśmy do mieszkania w kompletnej ciszy która zaczęła powoli mnie irytować.

-Więc, bliźnięta co? - spytałam lekko rozbawiona, nadal nie mogąc nadziwić się faktem że nie będę mieć córki, ale i syna. I to jednocześnie. - Będziemy mieć pełno roboty.

-Nie mogę się nie zgodzić. - pokręcił głową ślizgon. - Wyobraź sobie tylko reakcję mojej mamy. Nigdy w naszym rodzie nie urodziły się bliźnięta.

-Zawsze musi być ten pierwszy
raz. - mruknęłam, po czym powiedziałam już dużo głośniej. - Laila i William.

- William? - spytał zdezorientowany. - Nic nie ustalaliśmy.

-Bo nic nie musieliśmy ustalać. Jak powiedziała że to chłopiec to od razu wiedziałam że będzie to William.

-A mógłbym chociaż wiedzieć dlaczego akurat to imię?

-Mój dziadek się tak nazywał. - powiedziałam i poczułam jak w kącikach moich oczu zbierają się kolejne łzy. - Był najlepszym dziadkiem na świecie. Nauczył mnie jeździć na rowerze, oglądał ze mną bajki, chodziliśmy razem do parku, latem zabierał mnie ma lody, a zimą lepiliśmy bałwany. - mówiłam melancholijnie. - Rok przed moim pójściem do Hogwartu zmarł na raka płuc.

-Przykro mi. - szepnął Draco i cmoknął mnie w skroń. - Niech w takim razie będzie William. - zgodził się i wyciągnął klucze z kieszeni by otworzyć drzwi.

W mieszkaniu czekał na mnie rozgniewany kocur. Na mnie, ponieważ Draco musiał iść. Czas się kończył.

-Poradzisz sobie złotko?

-Jak zawsze. - szepnęłam i złączyliśmy usta w krótkim pocałunku.

-Idź już. - oderwałam się od jego przyjemnie chłodnych warg i spojrzałam w jego piękne stalowe oczy.

-Idę. - powtórzył i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

-Dlaczego każde rozstanie tak cholernie boli Krzywołapku? - spytałam płaczliwie w kierunku przyglądającego mi się z rogu kota.

W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche miauknięcie.

-Na dodatek przez to wszystko zapomniałam poprosić o zdjęcie USG.

Znowu w odpowiedzi usłyszałam tylko miauknięcie.

-Ty mała ruda cholero, nie rozumiem po kociemu! - zapłakałam głośniej, a rudy pupil podszedł do mnie powolnym krokiem i ułożył mi się na kolanach.

Więc, siedziałam tak oparta o drzwi głaszcząc kocura i zastanawiając się jak poradzę sobie z dwójką dzieci skoro widzę ojca swoich przyszłych pociech tylko raz w tygodniu na kilka godzin.

WPADKAWhere stories live. Discover now