Rozdział 9

2.9K 105 24
                                    

Siedziałam razem z Malfoyem przed drzwiami gabinetu doktor Larsen. Czytałam książkę Nicolasa Sparksa, a chłopak obok mnie stukał butem o podłogę w nieznany mi rytm. Byłam pewna że ślizgon deneruje się bardziej tą wizytą niż ja. W drodze do szpitala, tłumaczyłam mu jak taka wizyta wygląda w mugolskim świecie. Zaciekawiony wypytywał o kolejne rzeczy do czasu, aż kazałam mu się zamknąć. On natomiast opowiedział mi o sytuacji w Hogwarcie. Dowiedziałam się że moi przyjaciele niezbyt radzą sobie z moim zniknięciem. Zawalają testy, strasznie mało jedzą, Hagrid podobno nawet wziął urlop zdrowotny. Harry oskarża wszystkich o moje zniknięcie.

-Zapraszam do środka! - powiedziała rudowłosa ginekolożka, otwierając drzwi swojego gabinetu. Stłumiłam w sobie wybuch płaczu. Na moje usta wdarł się mały uśmiech i razem z ślizgonem weszliśmy do gabinetu.

-Daj to. - mruknął blondyn zabierając mi książkę.

-Hermiono rozbierz się i usiądź na
fotelu. - poleciła lekarka nakładając jednorazowe, gumowe rękawiczki. Z małym skrępowaniem obecnością Malfoya, zdjęłam górną partię ubrań, pozostając w samym biustonoszu. Czułam jak moje policzki przybierają różowego koloru gdy chłopak odwrócił swój wzrok na mnie. Nie dostrzegłam jednak na jego twarzy kpiny, za co byłam mu wdzięczna. Posłał mi jedynie uspokajające spojrzenie. Z zamyśleń wyrwał mnie chłodny żel rozprowadzany na moim brzuchu. Odetchnęłam głęboko i popatrzyłam na monitor. -Maluch dobrze się rozwija - poinformowała rudowłosa, i odwróciła wzrok do stojącego pod ścianą Malfoya. - Nie chcesz zobaczyć swojego dziecka?

Wytrzeszczył oczy, ale powoli podszedł. Lekarka pokazała dokładnie palcem monitor, gdzie widniało prawie 3 miesięczne dziecko.

-Wygląda dziwnie. - powiedział nadal przyglądając się we wskazane miejsce.

-No wiesz co?! - oburzyłam się. Lekarka natomiast szczerze się roześmiała.

-Większość przyszłych ojców tak reaguje. - wytłumaczyła, zerkając na moją nierozumiejącą minę. - Możesz się już ubrać.

Pośpiesznie wstałam z fotela i nałożyłam ubrania. Usiadłam przy biurku doktor Larsen i patrzyłam jak pisze coś w notatniku. Za mną niepewnie stanął Malfoy i również przyglądał się kobiecie.

-Nie miałam okazji spytać, jak masz na imię? - spytała blondyna.

-Draco Malfoy.

-Nietypowe imię - mruknęła i związała włosy w kitkę na czubku
głowy. - Następna wizyta będzie za miesiąc, jednak jeśli zauważycie jakieś niepokojące objawy lub będziecie mieć pytania, przychodźcie śmiało. Do widzenia.

-Do widzenia. - powiedzieliśmy chórem i wyszliśmy z gabinetu.

Wyrwałam chłopakowi swoją książkę i ruszyłam szybszym krokiem. Gdy byłam już na ulicy, dogonił mnie i złapał za ramię.

-O co ci chodzi Granger? - spytał zdezorientowany. Uniósł brew czekając na odpowiedź.

-Wygląda dziwnie - prychnęłam pod nosem i ruszyłam dalej do domu. Za sobą usłyszałam chichot nastolatka.

°°°

-Masz złośnico - powiedział ślizgon i postawił przedemną talerz z parującym obiadem. Były to piersi z kurczaka, ryżem i warzywami. Schowałam dumę do kieszeni i zaczęłam jeść. -Może być?

-Może. - warknęłam pod nosem.

-Nadal jesteś zła. - stwierdził z rozdzrażnieniem blondyn.

WPADKAWhere stories live. Discover now